Na krajowej konwencji partii republikańskiej w Cleveland, na której Donald Trump został oficjalnie nominowany na kandydata na prezydenta, brakowało wielu kluczowych polityków z Illinois.
Tylko republikański senator Mark Kirk przyznał oficjalnie, że do Cleveland nie wybrał się ze względu na retorykę Donalda Trumpa. Kirk jest teraz skoncentrowany na walce o reelekcję. W listopadowych wyborach jego rywalką będzie demokratyczna kongreswoman Tammy Duckworth.
Gubernator Bruce Rauner, który wcześniej wyrażał krytykę pod adresem Trumpa, ale później przyznał, że będzie popierać każdego kandydata wskazanego przez partię GOP, powiedział już wcześniej, że na konwencję do Cleveland nie pojedzie ze względu na zaplanowane spotkania z mieszkańcami stanu.
Jeszcze w marcu Bruce Rauner zapewniał, że poprze każdego kandydata nominowanego na prezydenta przez jego partię, nawet jeżeli będzie to Donald Trump.
"Jestem liderem partii republikańskiej w stanie Illinois" – stwierdził gubernator. Nie udzielił odpowiedzi na pytanie, czy ma wątpliwości co do kwalifikacji Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. "Od samego początku uważam, że powinniśmy szanować decyzje wyborców" – odpowiedział.
Rewident Illinois Leslie Munger swoją nieobecność w Cleveland tłumaczyła obowiązkami związanymi z kryzysem fiskalnym. Z kolei kongresmen Robert Dold wskazał na trwającą kampanię wyborczą, w której walczy o reelekcję.
W czterodniowej konwencji w Cleveland wzięli udział delegaci wybrani w prawyborach, z których większość zgodnie z wynikiem wyborczym w Illinois, głosowała na Donalda Trumpa. Niektórzy oddali swój głos na gubernatora Ohio Johna Kasicha i byłego gubernatora Jeba Busha, których jednak pokonał w prawyborach Donald Trump zdobywając 1,270 głosów delegatów potrzebnych do nominacji.
Dla większości z delegatów była to pierwsza partyjna konwencja w życiu. Przewodniczącym delegacji partii republikańskiej z Illinois został Tim Schneider.
JT
