Do dwóch razy sztuka - mówi przysłowie, którym najwyraźniej kierują się autorzy przywróconego do życia planu, mającego skłonić stan do uchwalenia w Illinois progresywnego podatku dochodowego. Tego samego, który w niedawnym referendum odrzucony został przez mieszkańców stanu różnicą 10% głosów.
Senator Rob Martwick, który reprezentuje północno-zachodnią część Chicago i sąsiadujące z nią przedmieścia, powiedział, że nadal uważa, iż stan Illinois, a zwłaszcza rodziny z klasy średniej, potrzebują niższych podatków dochodowych i od nieruchomości, co przyniósłby progresywny podatek dochodowy, który wyborcy odrzucili w 2020 roku w referendum przeprowadzonym przy okazji wyborów.
„Jeśli naprawdę w coś wierzysz, nie poddajesz się po pierwszej porażce” – uważa Martwick, który nie ma jeszcze projektu ustawy umożliwiającej drugie referendum i zapowiada, że nowa wersja prawdopodobnie będzie nieco inna, niż sponsorowana przez niego w ubiegłym roku, gdy zasiadał w stanowej Izbie Reprezentantów.
Nowy plan podniesienia podatków dla bogatych mieszkańców Illinois, a jednocześnie wykorzystania przynajmniej części dochodów do obniżenia podatków dla tych, którzy są mniej zamożni – prawie na pewno wywołałby wielkie poruszenie w Springfield.
Wiadomość, że jeden z wiodących demokratów w Illinois przygotowuje kolejną próbę zmiany systemu naliczania podatków dochodowych, spotkała się z natychmiastowym i silnym sprzeciwem ze strony przewodniczącego Illinois Manufacturers Association, Marka Denzlera, którego grupa energicznie sprzeciwiała się wersji ustawy z 2020 roku.
Podnoszenie podatków w czasie, gdy w kraju może wystąpić recesja, to "niebezpieczne przesłanie dla twórców miejsc pracy", również do tych z branży pojazdów elektrycznych, o których Pritzker mocno zabiega nowymi zachętami ekonomicznymi, uważa Denzler.
Republikanie ze Springfield od miesięcy sugerowali, że demokraci podniosą podatki po ponownym wyborze Pritzkera na stanowisko gubernatora, gdyż miliardy dolarów z federalnych funduszy na pomoc COVID wysychają. "Te prognozy mogą okazać się prorocze", powiedział Denzler.
Na razie to tylko przymiarki
Martwick powiedział, że nie rozmawiał o nowej kampanii z Pritzkerem. Wspomniał o tym przewodniczącemu stanowego Senatu, który choć nie poparł pomysłu, ale powiedział: „OK, złóż projekt ustawy”.
Choć Martwick nie sprecyzował jeszcze głównych założeń swojego nowego planu, to stwierdził, iż propozycja musi gwarantować ulgę w podatku od nieruchomości w sposób, w jaki nie gwarantował tego tzw. „sprawiedliwy podatek” w 2020 roku.
„Kiedy patrzy się na ludzi opuszczających stan, zdecydowana większość to ludzie z klasy średniej”, a głównym powodem są wysokie podatki nakładane na ich domy - zauważył Martwick.
Dodał, że aby odnieść sukces, nowy stopniowany plan podatku dochodowego musi zapewniać ulgi w podatku od nieruchomości i jednocześnie rozwiązać problem zadłużenia z tytułu emerytur publicznych.
Demokraci mają zarówno w Senacie jak i w stanowej Izbie Reprezentantów większość odporną na weto. Po długiej serii niedawnych sukcesów legislacyjnych – w tym uchwaleniu dużego planu infrastrukturalnego, znaczącym zwiększeniu finansowania szkół publicznych, rozszerzeniu praw do aborcji, reformie wymiaru sprawiedliwości, a na początku tego miesiąca wprowadzonemu zakazowi posiadania tzw. broni szturmowej – kompleksowa reforma podatkowa jest jednym z najważniejszych i wciąż niezrealizowanych priorytetów tej partii.
Nie ma Griffina
Jedno na pewno zmieniło się od 2020 roku. Potentat funduszy hedgingowych Ken Griffin, do niedawna jeden z najbogatszych mieszkańców Illinois, który osobiście finansował kampanię mającą na celu odrzucenie proponowanego podatku progresywnego, przeniósł siebie i siedzibę swojej firmy do Miami. Ponieważ zmiana systemu zagroziłaby jego dochodom w Illinois, co obecnie, po przeprowadzce nie ma dla niego znaczenia, prawdopodobnie nie byłby już tak w walkę z nową propozycją zaangażowany. A to znacząco zmienia sytuację dla zwolenników i przeciwników zamiany dochodowego podatku liniowego w progresywny.
rj