Przebywający w więzieniu Cook County, oskarżony o zastrzelenie 9-letniego Tyshawna Lee, śmiał się opisując to, w jaki sposób zastrzelił chłopca.
Dwright Boone-Doty został potajemnie nagrany przez współwięźnia, kiedy z zimną krwią opowiadał o tym zabójstwie - poinformowały organy ścigania. Zabicie chłopca miało być zemstą na jego rodzinie, zamieszanej w nieustającą wojnę konkurencyjnych gangów.
Mężczyzna opowiedział o tym, jak początkowo planował porwać i torturować dziecko, obcinając mu palce i uszy - powiedział zastępca prokuratora, Jerzy Canellis Jr.
Zamierzał także zabić babkę dziecka, którą śledził.
Boone-Doty zwabił Tyshawna w boczną uliczkę pytając, czy chce iść z nim do sklepu. Kiedy chłopiec odpowiedział, że nie ma pieniędzy, Boone-Doty odpowiedział, że kupi mu co tylko będzie chciał. Chłopiec został zwabiony w boczną uliczkę, niedaleko domu swojej babci. Strzały padły z bliskiej odległości, dziewięciolatek zginął na miejscu.
Cannelis powiedział, że Boone-Doty śmiał się, kiedy opisywał swojemu współwięźniowi to, jak strzelił chłopcu w głowę patrząc mu prosto w oczy.
Sędzia nie zgodził się na wyznaczenie kaucji dla oskarżonego o zabóstwo 9-letniego Tyshawna i 19-letniej kobiety kilka tygodni wcześniej. Oskarżony pozostanie w więzieniu do czasu rozprawy.
Nagranie z celi pomogło w postawieniu mężczyźnie zarzutu zabójstwa pierwszego stopnia.
Morderstwo Tyshawna umieściło Chicago ponownie w centrum uwagi całego kraju jako niechlubny symbol nieustającej przemocy. Kilka dni po tym zabójstwie, ówczesny komendant policji, Garry McCarthy nazwał je "prawdopodobnie najbardziej odrażającą, tchórzliwą i bezsensowną zbrodnią", jaką widział w swojej 35-letniej karierze policyjnej.
Policja w Chicago twierdzi, ze zabicie Tyshawna było co najmniej czwartym w serii odwetowych strzelanin w sporze pomiędzy dwoma najstarszymi chicagowskimi gangami: Killa Ward of the Gagster Disciples i Terror Dome of the Black P Stones.
Monitor