----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

08 maja 2016

Udostępnij znajomym:

Przy napiętej już sytuacji związanej ze sprawą śmierci czarnoskórego 17-letniego Laquana McDonalda, zastrzelonego przez białego policjanta, Jasona Van Dyke'a w październiku 2014 r., która eskalowała po publikacji nagrania wideo z tej interwencji, dziennik "Chicago Sun-Times" doniósł, że chicagowski departament policji szpieguje grupy protestujących. 

Inwigilacją objęci są młodzi czarnoskórzy aktywiści m.in. z grupy Black Youth Project 100. Chicagowski departament policji wszczął co najmniej siedem śledztw dotyczących działalności grup od 2009 roku, które zdaniem "Chicago Sun-Times" mogły naruszać pierwszą poprawkę do konstytucji gwarantującą wolność wypowiedzi. 

W ubiegłych latach dziennik opisywał już inwigilację prowadzoną przez policję grup protestujących przeciwko planom zorganizowania olimpiady w Chicago, wizycie premiera Chin w naszym mieście, a nawet centrali związków zawodowych i imprez z udziałem pastora Jesse'go Jacksona. Głośno było o inwigilacji aktywistów protestujących przy okazji szczytu NATO. W każdym z tych przypadków pod lupę brano osoby, które głośno krytykowały władze miejskie.

Przez dekady w chicagowskim departamencie policji istniała tzw. Czerwona Brygada (Red Squad) zajmująca się dosłownie szpiegowaniem przeciwników władzy. Została oficjalnie rozwiązana w latach 70. 

Ale zdaniem, tych którzy padli ofiarą inwigilacji, niewiele się od tego czasu zmieniło. "Zawsze działałem przy założeniu, że ktoś na nas patrzy" - mówi DeAngelo Bester, dyrektor wykonawczy organizacji ds. dyskryminacji na tle rasowym Workers Center for Racial Justice. To jedna z grup, które były inwigilowane przez policję ubiegłej jesieni.

Taką praktykę "szpiegowania praworządnych protestujących" Bester nazywa "śmieszną i marnotrawstwem". Jego zdaniem policja zamiast zająć się zwalczaniem przemocy, poświęca czas i zasoby na grupy, które korzystają z przywilejów pierwszej poprawki do konstytucji. 

Organizatorzy ruchu Black Youth Project 100, wiodącego głosu w Black Lives Matter, którzy demonstrowali przeciwko strzelaninom z udziałem policji, mówią, że nie są zaskoczeni szpiegowaniem ich.

Rzecznik prasowy chicagowskiej policji, Anthony Guglielmi powiedział, że dochodzenie było "rutynowe", prowadzone zgodnie z prawem i "udokumentowane w celu zapewnienia przejrzystości".

"To działania ochronne, które przeprowadzane są w określonych okolicznościach w celu zapewnienia bezpieczeństwa publicznego" - stwierdził.

Do tajnych działań policyjnych doszło jesienią ubiegłego roku, w związku z protestami towarzyszącymi dorocznej konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Komendantów Policji, która odbyła się pod koniec października w McCormick Place. Wtedy uruchomiono zasoby Centrum Informacji Prewencji Kryminalnej, w ramach którego policja zbiera informacje wywiadowcze wspólnie z agentami FBI i Departamentu Bezpieczeństwa Kraju.

Centrum dowodzi Leo Panepinto. Z relacji dziennika "Chicago Sun-Times" wynika, że Panepinto dowiedział się, że demonstranci planowali zakłócić konferencję. Następnie wysłano funkcjonariuszy - tajniaków - na spotkania czterech organizacji, w tym Black Youth Project, Workers Center for Racial Justice i SOUL. 

24 października ubiegłego roku doszło do demonstracji. Niektórzy maszerowali sprzed komendy policji przy 35th Street i Michigan pod centrum McCormick Place, podczas gdy inni skuli się razem łańcuchem, aby w ten sposób zablokować wejście na konwencję szefów policji. Po kilku godzinach aresztowano 66 protestujących przed McCormick Place.

Miesiąc później sędzia nakazał upublicznienie nagrania wideo ze śmierci czarnoskórego Laquana McDonalda, zastrzelonego przez białego policjanta Jasona Van Dyke'a. Przed  tym wydarzeniem, w obawie przed protestami, współpracownicy Emanuela poprosili o spotkanie przywódców społeczności czarnoskórych i pastorów. Liderzy ruchu Black Youth Project odrzucili zaproszenie.

Potem odbyła się konferencja prasowa przed budynkiem sądu na południu Chicago, w którym odbywały się sprawy osób aresztowanych podczas protestu przed McCormick Place.

Miasto upubliczniło nagranie ze śmierci McDonalda 24 listopada 2015 roku, jednocześnie burmistrz wezwał protestujących o zachowanie spokoju. Jednak przez kilka dni fala niezadowolenia z działań miasta, burmistrza Rahma Emanuela i departamentu chicagowskiej policji nie ustawała.

Nastroje nieco uspokoiło pozbawienie stanowiska komendanta Garry'ego McCarthy'ego. Jednak nie milkną głosy czarnoskórych działaczy, wzywających do rezygnacji samego burmistrza Rahma Emanuela. W reakcji na artykuł opublikowany przez "Chicago Sun-Times" biuro burmistrza opublikowało oświadczenie, w którym podkreślono, że "nie ma udziału w procesie decyzyjnym śledczego wydziału policji".

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor