----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

16 czerwca 2017

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Burmistrz Rahm Emanuel wycofał się z wcześniejszej deklaracji dotyczącej nadzorowania reformy chicagowskiej policji przez sędziego federalnego. Broniąc zmiany decyzji przywołuje przykład innych miast, które przyjęły podobną taktykę.

Reforma departamentów policji bez obowiązkowego nadzoru sądowego zdaniem burmistrza powiodła się w Waszyngtonie, Cincinnati i Las Vegas. Jednak zdaniem ekspertów nie może sytuacji w tych miastach porównywać do Chicago ze względu na rozległe śledztwo departamentu sprawiedliwości USA. Federalnym postępowaniem objętych było ponad 12 tysięcy funkcjonariuszy chicagowskiej policji. W Waszyngtonie, Cincinnati i Los Angeles w sumie zatrudnionych jest 7,400 funkcjonariuszy.

Śledztwo w sprawie chicagowskiego departamentu policji wszczęto w 2015 roku w reakcji na upublicznienie nagrania wideo z interwencji z października 2014 r. zakończonej śmiercią czarnoskórego 17-latka.

Opinię publiczną zaszokowało, jak funkcjonariusz Jason Van Dyke wielokrotnie strzela w kierunku Laquana McDonalda, leżącego po pierwszych strzałach na ulicy. Proces byłego policjanta oskarżonego o zabójstwo jest w toku.

Raport departamentu sprawiedliwości powstał po 13-miesięcznym śledztwie. Podkreślono w nim, że były powody, by uznać, że chicagowska policja dopuszczała się praktyk będących pogwałceniem czwartej poprawki do konstytucji. Dotyczy ona prawa do nietykalności osobistej i materialnej, zasady nakazów rewizji.

Stwierdzono, że CPD nie zapewnia swoim funkcjonariuszom odpowiedniego przeszkolenia, tak aby mogli wykonywać swoją pracę bezpiecznie, efektywnie i zgodnie z prawem. Ze 161-stronicowego raportu wynikało, że problem rozpoczynał się już w Akademii Policyjnej, gdzie przyszli funkcjonariusze kształceni byli na podstawie przestarzałych taktyk, oglądając 35-letnie materiały wideo i ucząc się z nieadekwatnych podręczników.

Wymieniono braki w szkoleniu, niedobór kadrowy, tendencje do nieuzasadnionego użycia broni, składanie zeznań mających na celu ochronę innych funkcjonariuszy oraz celowe spowalnianie śledztw, które dotyczą policjantów.

Raport potwierdzał także przypadki rasizmu, bo funkcjonariusze znacznie częściej stosowali przemoc w czasie interwencji wobec czarnoskórych bądź osób pochodzenia latynoskiego, niż białych mieszkańców.

Policjanci na ulicach zobowiązani są do utrzymywania „zmowy milczenia”, kryjąc w ten sposób nie zawsze zgodne z prawem działania swych kolegów.

Zdaniem burmistrza Rahma Emanuela przypadki opisane w raporcie nie są wymiernym wskaźnikiem i nie reprezentują całości, a zdecydowana większość policjantów wykonuje świetną pracę na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców wszystkich dzielnic miasta.

Z kolei komendant policji Eddie Johnson zaprzeczył, by w departamencie, którym kieruje, dochodziło do łamania praw obywatelskich. "Niektóre z ustaleń raportu są dla nas bardzo trudne, ale pokazują, co jeszcze musimy zrobić w celu przywrócenia zaufania pomiędzy departamentem, w którym pracujemy, a społecznością, na rzecz której wykonujemy naszą służbę" - powiedział.

"Faktem jest, że miasto ściśle współpracowało z DOJ (departamentem sprawiedliwości USA) w ich śledztwie, a wiosną i latem ubiegłego roku już zaczęło wprowadzać reformy,  nawet kiedy niektórzy sugerowali, że powinniśmy spowolnić tempo" - czytamy w oświadczeniu Collinsa, w którym wskazał też na wprowadzenie nowych szkoleń i nowego kierownictwa w chicagowskiej policji.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor