MONTREAL CANADIENS – DRUŻYNĄ, KTÓRA ZDOBYŁA NAJWIĘCEJ PUCHARÓW STANLEYA
Od czasu powstania ligi NHL w 1917 roku, Montreal Canadiens zwyciężała w rozgrywkach zdobywając Puchar Stanleya aż 23 razy - ostatni raz triumfując w 1993 roku.
Następne na liście Toronto Maple Leafs zdobyło mistrzostwo 13-krotnie, ale ostatnim razem udała im się ta sztuka w roku… 1967!
Pod „wodzą” legendarnego trenera Josepha „Toe” Blacka, Montreal Canadiens zdobyło pięć tytułów z rzędu w latach 1956-1960. Do tej pory żadnemu zespołowi nie udało się powtórzyć tego osiągnięcia. Najbliżsi byli New York Rangers, zdobywając cztery tytuły w latach 1980-83. Joseph „Toe” Black zdobył w sumie dziesięć tytułów z Montrealem. Dwa jako hokeista tego klubu w latach 1944 i 1946 oraz osiem jako trener.
WAYNE GRETZKY NAJLEPSZYM HOKEISTĄ WSZECH CZASÓW LIGI NHL
Urodzony w 1961 roku w Branford, Ontario Wayne Gretzky grał w lidze NHL w latach 1979-1999. Kanadyjski hokeista może się pochwalić osiągnięciami, do których żadnemu innemu zawodnikowi z najlepszej hokejowej ligi świata nie udało się nawet zbliżyć.
Przez większość czasu w swojej wspaniałej hokejowej karierze był graczem Edmonton Oilers, których czterokrotnie prowadził do zdobycia Pucharu Stanleya. Wayne Gretzky triumfował wraz z kolegami z Edmonton w latach 1984, 1985, 1987 oraz 1988, zanim został sprzedany do Los Angeles Kings (1988).
Przez krótki okres grał w drużynie St. Louis Blues - 1996. Swoją bogatą i wyjątkową karierę zakończył na wschodnim wybrzeżu, grając w barwach New York Rangers. Podczas dwudziestoletniej gry w NHL Gretzky strzelił 894 gole oraz zaliczył 1 963 asysty.
W sezonie 1982 pobił rekord zdobywając najwięcej punktów w sezonie, przekraczając po raz pierwszy w historii granicę 200 punktów. Do dzisiejszego dnia wiele rekordów w dalszym ciągu należy do Kanadyjczyka. Zdobył na lodowiskach NHL łącznie 2 857 punktów.
Zawodnikiem, który może się pochwalić drugim wynikiem, jest Czech Jaromir Jagr, który podczas swojej kariery zdobył 1 921 punktów. Należy tu dodać, że Jagr był od dawna uważany za najbardziej produktywnego gracza z Europy, jaki grał na lodowiskach NHL. Statystycznie jeszcze nikomu przez długie lata nie uda się zbliżyć do rekordów wyśrubowanych przez Gretzkiego, dlatego nadany mu przydomek „The Great One” - jest bardzo adekwatny.
NAJLEPSI STRZELCY W HISTORII LIGI
Rekordowym osiągnięciem - zdobyciem siedmiu goli w jednym meczu - mógł się tylko pochwalić hokeista Quebec Bulldogs Joe Malone. Wyczynu tego dokonał 31 stycznia 1920 roku, gdy jego drużyna pokonała Toronto St. Pats.
Wcześniej ten bramkostrzelny hokeista, grający dla Montreal Canadiens w 1917 oraz w 1918 (dwukrotnie) zdobywał po pięć bramek w jednym meczu. Później, już jako gracz Quebec, oprócz rekordowych siedmiu goli, zdobył jeszcze jako jeden z niewielu sześć goli w jednym meczu.
Ostatnim, któremu udała się ta sztuka, był Derryl Sittler z Toronto Maple Leafs, który w meczu przeciwko Boston Bruins w lutym 1976 roku, oprócz zdobycia sześciu bramek, zaliczył cztery asysty, co jest po dzień dzisiejszy rekordem punktowym w pojedynczym meczu. Tylko niewielu zawodnikom w historii ligi udało się zdobyć więcej niż pięć bramek w meczu kilka razy. Wspomniany Joe Malone jest tu rekordzistą i w pięciu meczach w karierze zdobył pięć lub więcej bramek. Tyko dwaj zdobyli po pięć bramek w czterech meczach. Byli to legendarni Wayne Gretzky oraz Mario Lemieux.
W ostatnich pięciu latach tej niezwykle trudnej sztuki dokonało tylko czterech hokeistów, którzy strzelali pięciokrotnie gole dla swych drużyn w jednym meczu. Fin Patrick Laine grając dla Winnipeg Jets (2018), Szwed Mika Zibanejad - New York Rangers (2020), Szwajcar Timo Meier – San Jose Sharks (2022) oraz Amerykanin Tage Thompson z Buffalo Sabres, który pokonał pięciokrotnie bramkarza Columbus Blue Jackets 7 grudnia 2022 roku, pomagając wyraźnie swojej drużynie w zwycięstwie 9-4.
NHL - KTO ZATRZYMA BOSTON BRUINS?
W Konferencji Wschodniej znakomitą formę prezentują ostatnio hokeiści Boston Bruins, którzy wygrali dziesięć spotkań z rzędu.
Aż sześć z tych meczów zawodnicy z Bostonu wygrali na lodowiskach rywali. Podczas ostatniej sesji wyjazdowej pokonali kanadyjskie zespoły Vancouver Canucks 3-1, Edmonton Oilers 3-2, Calgary Flames 4-3 oraz Seattle Kraken 6-5. Po powrocie do własnej hali rozbili Buffalo Sabres 7-1 i zwyciężyli New York Rangers 4-2.
W Konferencji prowadzą zdecydowanie, mając już na koncie 103 punkty. W 62 rozegranych meczach Bruins wygrali 49 spotkań, przegrywając tylko 8 razy w regulaminowym czasie i 5 razy po dogrywce. Strzelili w tym okresie aż 237 goli, tracąc 132. Różnica zdobytych i straconych bramek jest imponująca i wynosi +105.
Dla porównania: druga w Konferencji Carolina Panthers przy zdobytych 93 punktach ma różnicę bramek +58. Do play-offs zmierzają z tej Konferencji również, oprócz Bostonu i Caroliny, zespoły New Jersey, NY Rangers, Toronto oraz Tampa Bay. O Wild Card walczą jeszcze NY Islanders, Pittsburgh, Florida, Ottawa, Buffalo i Washington.
KONFERENCJA ZACHODNIA - SEATTLE I LOS ANGELES NA FALI
Bardzo zacięta rywalizacja trwa o przodownictwo w dywizjach Konferencji Zachodniej. Prowadzące w Pacific Division Las Vegas ma tyle samo punktów, co drugie w tabeli Los Angeles (82) i tylko dwa punkty przewagi nad trzecim Seattle (80).
To właśnie zespół z Seattle jest teraz wyraźnie na fali wznoszącej, po pięciu zwycięstwach z rzędu. Również Królowie z Miasta Aniołów, po czterech zwycięstwach, są blisko prowadzących Rycerzy z Vegas.
W dywizji Central prowadzą hokeiści Dallas (81) z dwupunktową przewagą nad Minnesotą (79) oraz pięciopunktową nad broniącymi tytułu Colorado. W walce o Wild Card pozostają zespoły: Edmonton, Winnipeg, Calgary oraz Nashville.
Aktualna tabela NHL (live sport.com/pl/hokej)
SŁOWENIA - PLANICA: MISTRZOSTWA ŚWIATA W NARCIARSTWIE KLASYCZNYM ZAKOŃCZONE
W słoweńskiej Planicy dobiegły końca Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. Polacy wracają ze Słowenii z dwoma medalami. Do złotego krążka Piotrka Żyły na skoczni normalnej, medal brązowy za zdobycie trzeciego miejsca na skoczni dużej dorzucił Dawid Kubacki.
Tuż za nim, na czwartym miejscu, zawody ukończył wracający powoli do formy Kamil Stoch. Nadzieje i apetyty szczególnie po zwycięstwie Piotra Żyły na skoczni normalnej oraz po bardzo dobrych skokach naszych reprezentantów w kwalifikacjach i na treningach były bardzo duże. Ale te nadzieje mieli też i inni, szczególnie gospodarze Mistrzostw Słoweńcy, którzy do tej pory trochę zawodzili swoich kibiców. Tym razem jednak mieli powody do radości.
Stało się to za sprawą wyjątkowo dobrze usposobionego i bezkonkurencyjnego Timiego Zajca. Drugie miejsce zajął, minimalnie wyprzedzając Kubackiego Japończyk Ryoyu Kobayashi. Za czołową czwórką znalazło się wielu utytułowanych zawodników, jak choćby lider Pucharu Świata Norweg Granerud, Austriak Kraft czy Niemiec Geiger.
Do konkursu drużynowego na dużej skoczni Polacy występowali jako jedni z faworytów do medali. Niestety oprócz świetnie dysponowanych gospodarzy, swoją wyższość nad Biało-Czerwonymi potwierdzili również Norwegowie i Austriacy. No cóż, drużyna to czterech zawodników i każdy z nich musiał oddać dwa dobre i równe skoki, aby się liczyć w walce o medal. Niestety i Olek Zniszczoł i trochę Piotrek Żyła byli nieco słabiej dysponowani tego dnia niż ich rywale i ostatecznie Polacy zostali tuż za podium na czwartym miejscu.
Doskonałą wręcz formą błysnęła młoda Alexandra Loutitt na dużej skoczni. Kanadyjka to niedawna mistrzyni świata wśród juniorek, tym razem nie miała sobie równych wśród seniorek. Wygrała obie serie, pozostawiając na pokonanym polu dużo bardziej utytułowane skoczkinie jak Norweżkę Maren Lundby czy Niemkę Katharinę Althaus, które zdobyły kolejno srebrny i brązowy medal.
WYNIKI POZOSTAŁYCH KONKURENCJI MISTRZOSTW ŚWIATA W NARCIARSTWIE KLASYCZNYM
BIEG MASOWY 50 KM TECHNIKĄ KLASYCZNĄ MĘŻCZYZN
- 1. PAL GOLBERG - NORWEGIA
- 2. JOHANNES HOESFLOT KLAEBO - NORWEGIA
- 3. WILLIAM POROMAA - SZWECJA
SZTAFETA 4 X 10 KM MĘŻCZYZN
- 1. NORWEGIA (HOLUND, GOLBERG, KRUGER, KLAEBO)
- 2. FINLANDIA (HAKOLA, NISKANEN, HYVANNEN, ANTTOLA)
- 3. NIEMCY (KUCHLER, BRUGGER, DOBLER, MOCH)
BIEG MASOWY NA 30 KM TECHNIKĄ KLASYCZNĄ KOBIET
- 1. EBBA ANDERSSON – SZWECJA
- 2. ANNE KJERSTI KALVA – NORWEGIA
- 3. FRIDA KARLSSON – SZWECJA
SZTAFETA 4X5KM KOBIET
- 1. NORWEGIA (WENG, SLIND, OSTBERG, KALVA)
- 2. NIEMCY (GIMMLER, HENNING, FINK, CARL)
- 3. SZWECJA (RIBORN, ANDERSSON, KARLSSON, DALQVIST)
KOMBINACJA NORWESKA SKOCZNIA NORMALNA/BIEG NA 10 KM MĘŻCZYZN
- 1. JARI MAGNUS RIBER – NORWEGIA
- 2. JULIAN SCHMID – NIEMCY
- 3. FRANZ JOSEF REHRL – AUSTRIA
KOMBINACJA NORWESKA KONKURS DRUŻYNOWY SKOCZNIA DUŻA /BIEG 4X5 KM
- 1. NORWEGIA (ANDERSEN, OFTEBRO, GRAABAK, RIBER)
- 2. NIEMCY (FRENZEL, GEIGER, RYDZEK, SCHMID)
- 3. AUSTRIA (FRITZ, GREIDERER, RETTENEGGER, LAMPARTER)
KOMBINACJA NORWESKA SKOCZNIA DUŻA/ BIEG NA 10 KM MĘŻCZYZN
- 1. JARI MAGNUS RIBER – NORWEGIA
- 2. JENS LURAS OFTEBRO-NORWEGIA
- 3. JOHANNES LAMPARTER – AUSTRIA
KOMBINACJA NORWESKA SKOCZNIA NORMALNA/ BIEG NA 5 KM KOBIET
- 1.GYDA WESTVOLD HANSEN – NORWEGIA
- 2. NATHALIE AMBRUSTER – NIEMCY
- 3. HARUKA KASAI – JAPONIA
KOMBINACJA NORWESKA – KONKURS MIKSTÓW SKOCZNIA NORMALNA BIEG 4X 5KM
- 1. NORWEGIA (OFTEBRO, HAGEN, HANSEN RIBER)
- 2.NIEMCY (GEIGER, NOWAK, AMBRUSTER, SCHMID)
- 3. AUSTRIA (RETTENEGGER, SLARNIK, HIRNER, LAMPARTNER
TURCJA - STAMBUŁ: HALOWE MISTRZOSTWA EUROPY W LEKKIEJ ATLETYCE
37. HALOWE MISTRZOSTWA EUROPY W LEKKIEJ ATLETYCE W ATAKOY ARENA ZAKOŃCZONE
Mistrzostwa przyniosły dla reprezentacji Polski siedem medali. Cztery medale srebrne i trzy brązowe, niestety nie udało się naszej reprezentacji zdobyć tym razem tego z najcenniejszego kruszcu, ale i tak występy Biało-Czerwonych należy udać za bardzo udane.
Medale srebrne zdobyli:
Adrianna Sułek – pięciobój
Ewa Swoboda – 60m
Piotr Lisek – skok o tyczce
Jakub Szymański – 60m przez płotki
Medale brązowe:
Sofia Ennaoui – 1500m
Anna Kiełbasińska – 400m
Sztafeta 4x400m
Polska reprezentacja zdobyła wraz z Holandią najwięcej medali na tych mistrzostwach. Obie reprezentacje zdobyły po siedem krążków. Ale fakt, że naszym reprezentantom nie udało się zdobyć medalu złotego, zepchnęło naszą drużynę na dalsze miejsce w klasyfikacji medalowej.
LIGA MISTRZÓW – ZNAMY JUŻ PIERWSZYCH ĆWIERĆFINALISTÓW
W tym tygodniu rozegrano cztery mecze rewanżowe w Lidze Mistrzów, po których poznaliśmy już pierwsze zespoły zapewniające sobie udział w ćwierćfinałach.
Wyniki, jakie padły, nie są zaskoczeniem dla sympatyków piłki nożnej. W trzech przypadkach zgodnie z oczekiwaniami zwyciężali gospodarze, a w jednym padł wynik remisowy:
BAYERN – PSG 2-0
BENFICA – CLUB BRUGGE 5-1
CHELSEA – BORUSSIA 2-0
TOTTENHAM – MILAN 0-0
W spotkaniu Bayernu Monachium z naszpikowanymi gwiazdami pierwszej wielkości PSG takich jak Messi, Mbappe, Neymar (w tym spotkaniu nie grał z powodu kontuzji) czy Ramos jeszcze raz zwyciężyła drużyna, która była lepiej zorganizowana zarówno w defensywie jak i w ataku.
W drugiej połowie tego spotkania Bawarczycy podkręcili tempo, czego efektem były bramki zdobyte przez Choupo-Motinga w 61’ oraz Gnabriego w 89’. Piłkarze Mistrza Niemiec trafiali jeszcze dwukrotnie do siatki, ale najpierw Mueller a potem Sane byli minimalnie na pozycji spalonej i bramki zostały nieuznane.
Paryżanie po raz kolejny żegnają się z Ligą Mistrzów we wstępnej fazie pucharowej, natomiast Bawarczycy po tym, co pokazali w dwumeczu z Francuzami, znaleźli się w ścisłym gronie faworytów do końcowego zwycięstwa w tym roku.
W meczu rozegranym w Lizbonie nie było emocji, których nikt zresztą nie oczekiwał. Benfica wygrywając pierwszy mecz w Belgii 2-0 była w rewanżu u siebie zdecydowanym faworytem i nie zawiodła. Wygrała pewnie 5-1, prowadząc już do przerwy 2-0. Dwie bramki dla zwycięzców zdobył Goncalo Ramos, a po jednym trafieniu dorzucili: Silva, Joao Mario oraz Neres. Dla pokonanych honorowe trafienie zdobył Bjorn Meijer.
Na brak emocji nie narzekali kibice w Londynie, gdzie Chelsea na Stamford Bridge zasłużenie pokonało Borussię Dortmund 2-0 i awansowało do ćwierćfinału.
W pierwszym spotkaniu lepszą była drużyna niemiecka, która minimalnie wygrała 1-0. Jak się okazało to nie wystarczyło na Anglików, którzy w dwumeczu okazali się lepsi się o jedną bramkę. Już do przerwy Londyńczycy znaleźli dziurę w niemieckiej defensywie i Sterling ładnym strzałem (na raty) umieścił piłkę w bramce Meyera. Po przerwie w 53’ podwyższył wynik na 2-0 Kai Havertz strzelając bramkę z rzutu karnego. Sytuacja była nieco kontrowersyjna, gdyż po pierwszym rzucie karnym egzekwowanym przez grającego w Chelsea reprezentanta Niemiec piłka trafiła w słupek i została wybita przez obrońcę. Jednak sędzia (prawidłowo) zarządził powtórkę z powodu zbyt wczesnego wbiegnięcia na boisko obrońcy Borussi. Tym razem Havetrz się już nie pomylił i pewnie skierował futbolówkę do siatki rywali.
W innym meczu rozegranym również w Londynie, na stadionie Tottenham Hotspur mimo remisu 0-0, drużyna angielska schodziła z boiska jako przegrana. Stało się tak dlatego, ponieważ w pierwszym meczu w Mediolanie Włosi z AC Milan wygrali 1-0 i ten wynik oraz remis w Londynie dał im awans do ćwierćfinału rozgrywek. Dodajmy od razu awans jak najbardziej zasłużony.
W przekroju dwumeczu z Tottenhamem, Włosi byli drużyną bardziej dojrzałą, odpowiedzialną i stwarzającą sobie o wiele więcej sytuacji podbramkowych niż Anglicy. Również w defensywie AC Milan górował solidnością nad nieco chaotycznie grającymi Anglikami
Andy Warta
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.