We wtorek prezydent Donald Trump spotkał się z przedstawicielami związków zawodowych policjantów z całego kraju, między innymi z szefem największego związku zawodowego policjantów w Chicago, Fraternal Order of Police (FOP) - Deanem Angelo.
Na początku spotkania prezydent podziękował FOP za wspieranie go w wyborach prezydenckich w 2016 roku i za ochronę mieszkańców Ameryki. Zaraz potem powrócił do swojej zwykłej retoryki i zaatakował przedstawicieli Chicago, podobnie, jak to miało w styczniu, kiedy dodał, że wyśle do Wietrznego Miasta federalnych, jeśli nie uda się powstrzymać fali przemocy w mieście.
Prezydent określił sytuację w Chicago z 700 morderstwami, do których doszło tu w ubiegłym roku, jako całkowicie "poza kontrolą".
"W zeszłym roku w Chicago 4,368 osób zostało postrzelonych. Od stycznia tego roku jest to już prawie 700 osób. Pytam, co się dzieje w Chicago? Co się dzieje? Nie ma na to wytłumaczenia ani usprawiedliwienia" - powiedział Trump.
W spotkaniu wzięli także udział wice prezydent Mike Pence oraz prokurator generalny Jeff Sessions.
Dean Angelo powiedział, że rozmowa z prezydentem skupiała się na chicagowskich policjantach oraz tym, jak są oni postrzegani przez społeczeństwo.
"To są dla nich bardzo trudne czasy. Są sfrustrowani. I chciałem mieć pewność, że uda mi się to przekazać" - powiedział. "Niektórzy nasi członkowie są zaniepokojeni możliwością utraty pracy za wykonywanie swojej pracy".
Związek zawodowy Fraternal Order of Police zrzesza ponad 330 tysięcy członków w całym kraju, w tym ponad 8 tysięcy w Chicago.
Monitor