----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

06 kwietnia 2023

Udostępnij znajomym:

Był to niezwykle wyrównany wyścig, w którym obecny komisarz powiatu Cook i jednocześnie działacz chicagowskiego Związku Zawodowego Nauczycieli, odniósł zwycięstwo nad Paulem Vallasem, byłym dyrektorem generalnym Chicago Public Schools.

Jak wygrał

We wtorek przesłanie progresywnych liberałów wygrało z umiarkowanym konserwatyzmem. Zdolności organizacyjne wspierającego Jonsona związku nauczycieli okazały się skuteczniejsze niż sumy przeznaczane na reklamy telewizyjne. Niewidziana od dawna w wyborach miejskich witalność pokonała doświadczenie. Na zwycięstwo miała również wpływ większa niż oczekiwano frekwencja wśród młodszych wyborców. W równym stopniu miały na to wpływ błędy kampanii Vallasa, który nie odpowiadał na wielokrotne ataki przekonując, że chce pozostać ponad podziałami i skupić się na ważnych dla miasta sprawach. Niestety, w dzisiejszych czasach brak zdecydowanej odpowiedzi na zarzuty jest odbierane jako słabość. Być może znaczenie miało też pozytywne przesłanie nadziei przeciwstawione czarnym wizjom przyszłości miasta i podkreślaniu konieczności powrotu do przeszłości.

Stratedzy polityczni będą jeszcze przez chwilę debatować, jak i dlaczego Brandon Johnson odniósł stosunkowo niewielkie, ale jednak decydujące i niespodziewane zwycięstwo nad Paulem Vallasem w głosowaniu na burmistrza. Wydaje się jednak, że istnieje szeroki konsensus co do kluczowego elementu: w końcowym rozrachunku Johnson wykonał lepszą robotę w ramach swojej kampanii nakłaniając wyborców do skupienia się na jego przesłaniu.

W drugiej turze stało się jasne, że problemem Vallasa było przekonanie sceptycznych liberałów z North Side, że naprawdę chce zmian i wcale nie jest skrywanym republikaninem, co mu często zarzucano. Problem Johnsona polegał na przekonaniu czarnoskórych wyborców, którzy poparli w lutym burmistrz Lori Lightfoot, aby zignorowali prośby czarnych przywódców, takich jak były sekretarz stanu Illinois Jesse White i były reprezentant USA Bobby Rush, i zamiast tego zaryzykowali głos na niego.

Wyniki opublikowane przez Chicago Board of Elections z podziałem na dzielnice jasno pokazuje, że Johnson poradził sobie ze swoim problemem znacznie lepiej niż Vallas.

Johnson ostatecznie uzyskał co najmniej 80% głosów czarnych wyborców. Nawet obszary South i West Side, w których Vallas dobrze sobie poradził w lutym, tym razem mocno przechyliły się na korzyść Johnsona.

Z kolei Vallas minimalnie stracił 44. dzielnicę w North Side i został rozgromiony w wielu obszarach położonych dalej w górę jeziora. Właściwie na północ od Belmont Avenue jedyne dzielnice, które zdobył, znajdowały się wzdłuż Lake Shore Drive, w których wielu mieszkańców to starsze osoby.

Ten sam trend pomógł Johnsonowi przebić się na obszarach z przewagą białych, takich jak Ukrainian Village i Logan Square, oraz obszarach z przewagą Latynosów.

„Wyborcy Vallasa byli podekscytowani jego planami dotyczącymi przestępczości i działań policji” - mówi strateg polityczny David Axelrod. „Wyborcy Brandona (Johnsona) byli zachwyceni jego nowym, świeżym, postępowym głosem”.

Powtarzanie przez Vallasa, aby miasto znowu działało, wyrażenie powszechne w czasach Richarda J. Daleya, zignorowało rzeczywistość, w której dla wielu mieszkańców Chicago jako miasto „nigdy nie działało”, uważa chicagowski inspektor generalny, Joe Ferguson. Według niego Vallas „powinien był od razu sprostać deficytowi nadziei. Nie zrobił tego”.

Co dalej

O ile nie wydarzy się coś bardzo nieoczekiwanego podczas liczenia korespondencyjnych kart do głosowania, co może potrwać jeszcze kilka dni, Johnson obejmie wkrótce urząd burmistrza miasta. W tej chwili prowadzi 52%-48% i oczekuje się, że przewaga ta tylko wzrośnie wraz z liczeniem pozostałych głosów.

Chicago zdecydowało się pójść w radykalnie progresywnym kierunku, co będzie miało ogromne implikacje dla społeczeństwa w sprawach polityki bezpieczeństwa, struktury podatkowej i atmosfery biznesowej.

Głównym problemem jest bezpieczeństwo. Policja nie otrzyma dodatkowych funduszy, a zamiast tego Johnson planuje zatrudnić w często opanowanych przez gangi, najniebezpieczniejszych dzielnicach, pracowników socjalnych. Powiedział też, że chce od razu awansować 200 policjantów na stanowisko detektywa. Ale w mieście wciąż brakuje ponad 1 000 funkcjonariuszy, a związki zawodowe zagroziły, że setki dalszych funkcjonariuszy mogą zrezygnować, jeśli Johnson wygra. Nakłonienie ich do pozostania i być może obsadzenie niektórych wakatów będzie zadaniem numer jeden dla nowego burmistrza.

Robienie biznesu w Chicago prawdopodobnie stanie się bardziej kosztowne, bo w najbliższym czasie może zostać przywrócony tzw. head tax, czyli stała opłata od każdego pracownika dla większych firm operujących w Chicago. Planowane jest też zgromadzenie dodatkowych 800 mln. dolarów w postaci dodatkowych podatków i opłat od najbogatszych, turystów czy osób dojeżdżających do pracy do miasta z przedmieść.

Johnson przedstawił różne propozycje podwyżek opłat i innych podatków, które według niego pozwolą uniknąć kolejnej podwyżki miejskiego podatku od nieruchomości. Ale niektóre posunięcia, takie jak wzrost podatku od sprzedaży domów, wymagają zgody Springfield. A inne, takie jak podatek od paliwa lotniczego, wydają się naruszać prawo federalne.

W kontaktach ze środowiskiem biznesowy Johnsonowi może nie być łatwo, biorąc pod uwagę jego częste ataki na „bogate korporacje” i korporacyjny strach przed odejściem Boeinga, Citadel i innych czołowych firm z miasta.

Przede wszystkim na zmiany wpłynie fakt, że w mieście pojawił się nowy przywódca, którego zwolennicy mają inne pomysły niż koncentracja na biznesie i silna policja, co dominowało politykę miejskiego ratusza przez wiele ostatnich lat.

rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor