----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

11 października 2016

Udostępnij znajomym:

Policja w Chicago w dalszym ciągu ma problemy z wykrywalnością sprawców zabójstw. Wskaźnik ten obecnie kształtuje się na poziomie około 30 procent – wynika z danych przedstawionych przez rzecznika departamentu. W Houston, mieście o porównywalnej wielkości, wskaźnik ten wynosi 56 procent, a w Filadelfii – 49 procent.

Dane te dotyczą zabójstw, których sprawcy zostali ujęci w bieżącym roku, ale popełnionych w różnych latach. Do 16 sierpnia policja w Chicago wykryła tylko 92 sprawców 432 morderstw z tego roku.

Eksperci wskazują na kilka przyczyn wyjątkowo niskiej wykrywalności sprawców zabójstw w Chicago. Podkreślają, że większość morderstw ma związki z ulicznymi gangami, a kultura zastraszania świadków uniemożliwia policji skuteczne dojście do informacji.

"Boją się odwetu członków gangu" – podkreśla profesor Thomas Alexander z University of Maryland, prowadzący badania z zakresu kryminalistyki. "Innym powodem małej wykrywalności sprawców morderstw jest brak zaufania ludzi do policji" – dodaje.

Ostatnie skandale jeszcze bardziej pogłębiły ten problem i ludzie nie chcą współpracować z władzami.

"Liczba zabójstw i strzelanin wzrosła, a liczba detektywów spadła" – wskazuje z kolei przewodniczący związku zawodowego chicagowskich policjantów (Fraternal Order of Police Lodge 7) Dean Angelo – "Nie zmierzamy w dobrym kierunku".

W styczniu 2009 roku chicagowski departament policji zatrudniał 1,151 detektywów. W lipcu tego roku liczba detektywów zmalała do 863. W tym samym czasie liczba policyjnych techników skurczyła się z 113 do 84 – wynika z danych związku zawodowego.

Tymczasem Chicago przekroczyło już barierę 500 zabójstw w tym roku i jesteśmy na drodze do 600 do końca 2016 roku – liczby morderstw nienotowanej od 15 lat.

Policja w Chicago od dawna miała problemy z rozwiązywaniem spraw zabójstw, ale wykrywalności na poziomie ok. 30 procent jest historycznie niska, a brak zaufania do organów ścigania coraz większy.

"Dla nas relacje świadków zbrodni są kluczowe, ponieważ przede wszystkim potrzebujemy informacji, aby rozpocząć poszukiwania. Musimy wiedzieć, kogo szukamy? Kto to zrobił, jakiego rodzaju samochodem się poruszał, itp. Tak więc, gdy mamy ludzi, którzy nie chcą z nami rozmawiać o tym wszystkim, już natrafiamy na przeszkody w dochodzeniu. A później, kiedy dojdziemy do punktu, w którym wiemy, kto to zrobił, kto jest za to odpowiedzialny, potrzebujemy ludzi, którzy to potwierdzą, np. spojrzą na tablicę ze zdjęciem i potwierdzą nasze informacje" – wskazuje szef detektywów chicagowskiej policji Gene Roy.

Po objęciu stanowiska przez komendanta Eddiego Johnsona departament zaczął inwestować w media społecznościowe. "Chcemy, żeby mieszkańcy byli lepiej poinformowani o przestępstwach w ich dzielnicach, mają prawo o tym wiedzieć. A z kolei ich informacje mogą nam bardzo pomóc. Mamy nadzieję, że będzie wymiana informacji. (...) Oczywiście mamy społeczności, które chętnie współpracą z policją, a inne nie. Myślę, że musimy doprowadzić, aby wszyscy byli na tym samym poziomie. Chcemy mieć bardziej spójną wymianę informacji w przypadku, kiedy dojdzie do przestępstwa" – powiedział rzecznik prasowy chicagowskiej policji, Anthony Guglielmi.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor