21 czerwca 2023

Udostępnij znajomym:

Incydent z łodzią OceanGate nie jest pierwszy i nie będzie ostatni

W niedzielę urwał się kontakt z łodzią podwodną Titan z pięcioma osobami na pokładzie, które zeszły pod wodę, by obejrzeć wrak Titanica. W czwartek wieczorem znaleziono szczątki łodzi, która wedle ekspertów uległa zniszczeniu na dużej głębokości. Na pokładzie znajdował się założyciel firmy Stockton Rush. Towarzyszyli mu pochodzący z Wielkiej Brytanii biznesmen i miliarder Hamish Harding, francuski marynarz Paul-Henry Nargeolet oraz jeden z najbogatszych pakistańskich biznesmenów Shahzada Dawood i jego syn Suleman. Koszt takiej wycieczki to 250,000 dolarów od osoby. Dla zwykłego śmiertelnika jest to suma nieosiągalna, ale osoby bardziej zamożne coraz chętniej wybierają coraz to bardziej ekstremalne wycieczki i wyprawy. Stały się bardziej dostępne dzięki postępującej technice.

Były już komercyjne loty w kosmos

Firma Blue Origin, należąca do amerykańskiego miliardera i prezesa Amazona Jeffa Bezosa do tej pory zrealizowała pięć komercyjnych lotów w kosmos. Podróż trwa około 10 minut od startu do lądowania. Pierwszy w kosmos poleciał założyciel firmy Virgin Galactic Richard Branson, a zaraz po nim kosmicznym turystą został właśnie Jeff Bezos. Nad rozpowszechnieniem stricte komercyjnych lotów w kosmos pracują też SpaceX Elona Muska. Nie zmienia się jedno – kosmicznymi turystami są tylko ci najbogatsi. Trzej biznesmeni, członkowie prywatnej misji organizowanej przez Axiom Space oraz SpaceX, zapłacili za lot po 55 milionów dolarów każdy. A turysta, który miał towarzyszyć w jednym z lotów Bezosowi za wylicytowany bilet zapłacił 28 mln dolarów. Co więcej, nie są oni pierwszymi kosmicznymi śmiałkami. Przed nimi było 7 innych osób. To, co jest szczególne w przypadkach Bransona i Bezosa, to fakt, że ich loty są w pełni komercyjne. Poprzedni odbywały się w ramach zorganizowanych misji.

Są także na Mount Everest

W pełni skomercjalizowane stały się też wycieczki na najwyższe szczyty na świecie. Jeszcze dwadzieścia lat temu były zarezerwowane dla zawodowych wspinaczy – z kondycją, odpowiednim przygotowaniem i pełnym zapleczem sanitarno-gastronomicznym. Teraz wyprawa na Mount Everest jest ekstrawagancką wycieczką dla zamożnych, jak wyjazd na Hawaje czy do Kenii. Ogrzewane, dwupokojowe namioty, wygodne łóżka i... dywany. Takie warunki czekają na chętnych, którzy mają ochotę na ekskluzywną wycieczkę na najwyższy szczyt świata. Wycieczki z udziałem wykwalifikowanego przewodnika oferują prywatne firmy. W szczycie sezonu wspinaczkowego wydawanych jest kilkaset zezwoleń na wspinaczkę, a na zdjęciach publikowanych w internecie można zobaczyć kolejki… na lodowych szlakach. Zwykle na przełomie maja i czerwca do ataku na Mount Everest szykuje się nawet 700 himalaistów po stronie nepalskiej i niewiele mniej od strony tybetańskiej. Większość z nich to nie zawodowi wspinacze, a amatorzy z zasobnymi portfelami. Zezwolenie na wejście na Mount Everest, wydawane przez władze Nepalu zagranicznym himalaistom kosztuje w przeliczeniu około 9 tys. dolarów. Zorganizowana wycieczka to przynajmniej 5 razy więcej.

Chętni mogą też pojechać na wojnę

Turystyka wojenna nie jest niczym nowym, bo to zjawisko znane co najmniej od XIX–wiecznej wojny krymskiej. Już teraz zdarzają się przypadki turystyki wojennej na Ukrainie. Wyjazd tam jest zdecydowanie najmniej kosztowy spośród wszystkich opisanych powyżej, ale ryzyko utraty życia jest paradoksalnie największe. Słowacka firma XTours oferuje przejazd po takich miejscowościach jak Bucza, Irpień i Hostomel – to miejsca wyzwolone z rosyjskiej okupacji, ale alarmy przeciwlotnicze wyją tam każdego dnia. Jeszcze w 2015 roku moskiewska agencja turystyczna organizowała wycieczki do Donbasu – tam wojna toczy się od 2014 roku. Kilkudniowy pobyt w strefie objętej konfliktem zbrojnym kosztował od 2 do 3 tysięcy dolarów. Biuro "Megapolis kurort" przygotowało wówczas specjalny, kuloodporny autokar, którym może podróżować kilkuosobowa grupa. Przed wyjazdem każdy chętny będzie musiał podpisać oświadczenie zdejmujące z organizatora wycieczki odpowiedzialność za życie uczestników. Mimo upływu lat i rozpoczęcia konfliktu na pełną skalę, niewiele się zmieniło. Robert Persona ze Stowarzyszenia Bezpieczna Lubelszczyzna na antenie Radia Lublin przestrzegał przed organizacją wyjazdów na własną rękę, bez odpowiedniego wsparcia.

„Do takich wyjazdów dobierajmy osoby, które miały styczność za jakimkolwiek przeszkoleniem związanym z obecną sytuacją i występującym zagrożeniem. Zabierzmy jak najwięcej środków ochrony osobistej. Takie minimum to kamizelka i hełm. Widziałem wiele konwojów humanitarnych na terenie Ukrainy, w których ludzie nie mieli żadnych środków ochrony osobistej. Na terenie Ukrainy są teraz dostępne do wynajęcia na przykład opancerzone samochody, tylko że koszt wynajęcia takiego samochodu na dobę to 1500 euro”.

Na Ukrainie Rosjanie strzelają do każdego – miejscowych cywili, dziennikarzy czy wolontariuszy.

fk

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor