W ostatnich dniach na rynku zakładów wyborczych zapanował prawdziwy boom. Po zniesieniu zakazu, który przez długi czas blokował możliwości obstawiania wyników wyborów prezydenckich, miliardy dolarów zaczęły napływać na platformy oferujące taką opcję.
Ostatnia decyzja sądu apelacyjnego w Waszyngtonie otworzyła drzwi dla nowych możliwości inwestycyjnych. Firma Kalshi, która zyskała przychylność sądu, teraz umożliwia również instytucjonalnym inwestorom obstawianie wyników wyborów, oferując zakłady o wartości sięgającej nawet 100 milionów dolarów na zwycięstwo jednego z kandydatów.
Zakłady na takich stronach są skonstruowane jako tzw. opcje binarne — opcje „wszystko albo nic” wyceniane są na 1 dolar za kontrakt — gdzie zwycięzca zatrzymuje dolara, a przegrany go traci. Cena takiej opcji przed wydarzeniem, w tym przypadku wyborami, waha się w zależności od postrzeganego prawdopodobieństwa. Jeśli opcja taka kosztuje np. 49 centów w przypadku określonego kandydata, wówczas w razie jego wygranej otrzymujemy dolara – zysk 51 centów, a w razie przegranej tracimy wszystkie zainwestowane pieniądze.
Na kogo stawiają grający?
Obecnie wyniki zakładów wskazują na przewagę Donalda Trumpa nad Kamalą Harris w nadchodzących wyborach prezydenckich, choć do tej pory w operujących poza USA serwisach nieznaczną przewagę miała wiceprezydent.
Zakłady na wygraną Trumpa osiągnęły wartość 54 centów, podczas gdy na Harris wynosiły 47 centów. Takie wahania cen w ciągu pierwszych dni po otwarciu rynku pokazują, jak dynamicznie zmienia się sytuacja, a różnica między kandydatami stała się wyraźniejsza.
Wzrost zainteresowania
Wiele platform korzysta z nowej sytuacji. Inwestorzy instytucjonalni, tacy jak Interactive Brokers, również zaczęli oferować swoje własne kontrakty na wydarzenia, co sprawia, że rynek przewidywań staje się coraz bardziej konkurencyjny.
Wzrost zainteresowania zakładami wyborczymi nie jest przypadkowy. Przez długi czas podobne możliwości istniały głównie na rynkach zagranicznych. Na przykład, brytyjski bukmacher Betfair zarejestrował 85 milionów funtów postawionych na zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA. Łącznie, na platformach działających poza krajem, tzw. offshore, takich jak Polymarket, obstawiono ponad 1,9 miliarda dolarów na obecny wyścig prezydencki.
Wpływ na proces wyborczy
Choć niektórzy eksperci zauważają, że pojawienie się większej liczby instytucjonalnych inwestorów może przyczynić się do bardziej przemyślanych zakładów, pojawiają się także obawy dotyczące wpływu zakładów na integralność procesu demokratycznego.
Przeciwnicy zakładów wyborczych argumentują, że mogą one naruszać zasady demokratyczne i prowadzić do nieprzewidywalnych konsekwencji. Jednak sąd apelacyjny uznał, że regulatorzy nie udowodnili, iż zakłady takie mogą zaszkodzić samemu procesowi wyborczemu.
Nowa rzeczywistość rynku zakładów wyborczych w USA może mieć daleko idące konsekwencje, zarówno dla samych wyborów, jak i dla rynku finansowego. Z każdym dniem rośnie liczba inwestorów skłonnych zaryzykować swoje pieniądze.
Warto pamiętać, że statystycznie zdecydowana większość (ok. 85%) osób inwestujących w zakłady bukmacherskie traci pieniądze, przy czym, jak wskazują eksperci, ponad 90 procent po raz pierwszy obstawiających wydarzenia polityczne lub sportowe jest przekonana, że ich to nie dotyczy.
rj