11-letnia Takiya Holmes zmarła we wtorek rano. Była jedną z dwóch ofiar sobotnich strzelanin, do których doszło w odstępie około 30 minut. O śmierci dziewczynki poinformował Andrwe Holmes, krewny i aktywny działacz na rzecz powstrzymania przemocy w naszym mieście.
"Gdybym mógł oddać życie, zrobiłbym to, aby moja mała kuzynka mogła żyć" - powiedział Holmes.
We wtorek rano rodzina zdecydowała się odłączyć dziewczynkę od maszyn podtrzymujących życie. Od postrzelenia nie odzyskała ona świadomości ani funkcji życiowych.
Takiya Holmes została postrzelona około godz. 7:40 wieczorem, kiedy siedziała na tylnym siedzeniu samochodu razem z matką i młodszym bratem w dzielnicy Parkway Gardens. Kula trafiła ją w głowę. Została przewieziona do szpitala dziecięcego Comer, jej stan określono jako krytyczny.
"Ona będzie dawcą organów. Rodzina podjęła decyzję, aby przekazać jej narządy... taką osobą była Takiya" - powiedziała babcia dziewczynki, Patricia Holmes.
O morderstwo oskarżony został Antwan C. Jones. 19-latek otworzył ogień, bo zobaczył osoby, które według niego nie należały do tej dzielnicy - poinformowała w środę policja. Postawiono mu zarzut morderstwa pierwszego stopnia. Mężczyzna był wcześniej karany i był dobrze znany chicagowskiej policji.
W środę po południu zmarła również 12-letnia Kanari Gentry-Bowers, którą postrzelono 25 minut wcześniej. Dziewczynka została ranna w głowę przez przypadkową kulę podczas gry w koszykówkę na boisku szkolnym w dzielnicy West Englewood.
Po śmierci 12-latki rodzina wydała oświadczenie, w którym można przeczytać: "Kanari Gentry-Bowers zmarła dziś po południu. Jesteśmy wdzięczni wszystkim za myśli i modlitwy, jakie otrzymaliśmy w ciągu kilku ostatnich dni. Proszę, pilnujcie swoich dzieci, trzymajcie je blisko siebie i zróbcie wszystko, aby uchronić je od bezsensownej fali przemocy w naszym mieście".
Szkoła, na boisku której bawiła się dziewczynka, znajduje się na terenie, gdzie ścierają się wpływy kilku gangów po obu stronach Garfield Avenue.
We wtorek po południu zastrzelony został również 2-letni chłopczyk oraz dorosły mężczyzna, a 20-letnia kobieta ciężko ranna. Cała trójka siedziała w samochodzie zaparkowanym przy South Kenneth Avenue w dzielnicy North Lawndale, kiedy podjechał do nich inny samochód, a mężczyzna, który z niego wysiadł, zaczął strzelać. Chłopczyk został postrzelony w głowę, zmarł w szpitalu Strogera, do którego przewieziono go ok. godz. 2:43 po południu. Zginął także 26-letni Lazarec Collins, a ciężarna kobieta została trafiona w brzuch i w stanie krytycznym przetransportowana do Mount Sinai Hospital.
2-letni Lavontay White to trzecie dziecko, które zostało zabite lub zmarło w wyniku wcześniejszego postrzelenia w okresie dwóch dni.
W całym Chicago 11 osób zostało zabitych i 11 rannych w strzelaninach, do których doszło w czasie 48 godzin od wtorku do czwartku rano - poinformowała chicagowska policja. W tę smutną statystykę nie zostały wliczone obie zastrzelone dziewczynki, które zostały ranne w czasie ubiegłego weekendu.
Monitor