----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

23 czerwca 2016

Udostępnij znajomym:

Jason Van Dyke, zawieszony w obowiązkach, odsunięty od służby chicagowski policjant, odkąd został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia 17-letniego Laquana McDonalda w październiku 2014 roku, nie udziela wywiadów. Milczenie przerwała żona policjanta oczekującego na proces.

Tiffany Van Dyke zaprosiła dziennikarzy "Chicago Tribune" do domu rodziny na południowym-zachodzie, gdzie mieszka z mężem i z dwiema córkami. Po przeprowadzce 11 lat temu małżeństwo zburzyło drewniany płot i rozpoczęło organizowanie corocznych imprez blokowych.

Teraz zasłony w ich okna są zazwyczaj zasunięte. Na domu pojawiły się kamery monitoringu. Ich dwie córki nie bawią się już same na zewnątrz, a Van Dyke przestał już być opiekunem na szkolnych wycieczkach.

Jego 35-letnia żona Tiffany, instruktorka fitness, powiedziała w wywiadzie dla dziennika "Chicago Tribune", że każdy dzień jest walką, ponieważ jej mąż stał się, cytując słowa jego prawnika, "wrogiem publicznym numer 1" w związku ze strzelaniną, w której zginął 17-letni Laquan McDonald.

Czarnoskórego nastolatka Van Dyke postrzelił 16 razy podczas interwenji w październiku 2014 roku. Sprawa ujrzała światło dziennie pod koniec ubiegłego roku, po opublikowaniu w internecie nagrania wideo ze śmierci McDonalda.

W pierwszym wywiadzie udzielonym od tych wydrzeń jego żona nalegała, aby dziennikarze "Chicago Tribune" przede wszystkim podkreślili, że Van Dyke, który jest biały, nie jest "rasistowskim gliną", jak jest przez wielu przedstawiany.

Ich dalsza rodzina jest zróżnicowana, a szwagier, z którym Van Dyke jest blisko, jest Afroamerykaninem. On też stanął w obronie policjanta. "To nie było morderstwo z premedytacją ani motywowane rasizmem" - powiedział 33-letni Keith Thompson.

Była to pierwsza strzelanina, w której Van Dyke użył broni, przez ponad 12 lat patrolowania chicagowskich ulic.

"On nie jest potworem, jak widzi świat" - powiedziała Tiffany Van Dyke. "On modli się za Laquana i jego rodzinę".

Rzecznik rodziny McDonaldów, pastor Marvin Hunter, powiedział, że współczuje rodzinie Van Dyke'a, ale nie jemu samemu, bo zachował się on jak "sędzia, członek ławy przysięgłych i kat".

Przez ponad trzy godziny Tiffany Van Dyke w rozmowie z dziennikarzem "Chicago Tribune" opowiadała, jakiego ma kochającego męża i ojca dzieci. Przyznała jednak, że jej mąż nie jest tym samym człowiekiem, za którego wyszła za mąż 14 lat temu. 

Jej zdaniem przemoc, z którą jako chicagowski policjant miał do czynienia każdego dnia, odcisnęła piętno na jego psychice. Para korzystała z poradnictwa małżeńskiego przed strzelaniną. Tragedia - powiedziała - spowodowała, że walczą teraz razem o przetrwanie w obliczu niepewnej przyszłości.

"Mam nadzieję, że ludzie, ogół społeczeństwa, którzy słyszą tylko jedną stronę, będą w stanie dostrzec człowieka w moim mężu" - powiedziała. "On nie jest tą osobą, za jaką się go przedstawia" - dodała.

38-letni Jason Van Dyke dorastał na zachodnich przedmieściach. Jego rodzice nadal mieszkają w tym samym domu, w którym wychował się z młodszą siostrą. 74-letni ojciec Van Dyke'a, Owen, w krótkim oświadczeniu dla dziennika "Chicago Tribune" stwierdził: "Będziemy nadal wspierać naszego syna najlepiej jak potrafimy i mamy nadzieję, że ludzie wezmą pod uwagę wszystkie fakty i okoliczności tego wydarzenia”. 

Towarzyszył on synowi za każdym razem w sądzie, często przechodząc obok rozwścieczonych demonstrantów. "Jason ciężko pracował, wystawiał swoje życie na niebezpieczeństwo przez wiele lat, chroniąc mieszkańców Chicago. Stała  się straszna tragedia, ale nasz syn nie jest mordercą" - powiedział Owen Van Dyke.

Tiffany Van Dyke powiedziała "Chicago Tribune", że jej mąż nie dorastał z marzeniem, że chce zostać policjantem. Zamierzał pójść w ślady swojego ojca i pracować w handlu, ale zmienił plany. Zaczął interesować się wojskiem i wymiarem sprawiedliwości, a po collegu zdecydował, że wstąpi do policji.

Kiedy Van Dyke zdecydował, że przystąpi do egzaminu na policjanta w Chicago w 2000 roku, kobieta, która mieszkała naprzeciwko jego rodzinnego domu, napisała mu list referencyjny, który wciąż jest w jego aktach osobowych.

Peggy Nemec opisała dobroć Van Dyke'a dla jej syna, cierpiącego na zespół Downa. "Można przejść się po okolicy i zapytać kogokolwiek. Nikt nie powie złego słowa na temat Jasona" - powiedziała 83-letnia Nemec.

Po obejrzeniu nagrania wideo zarejestrowanego policyjną kamerą, na którym widać jak Van Dyke strzela kilkanaście razy do Laquana McDonalda, nawet wtedy, kiedy siedemnastolatek leży na ulicy, powtórzyła opinię powielaną przez wielu, którzy znają i wspierają oskarżonego funkcjonariusza.

"To może się zdarzyć każdemu pracującemu w takich warunków tak długo. Mam tylko nadzieję, że zostanie sprawiedliwe osądzony" - dodaje Nemec.

Van Dyke akademię policyjną ukończył w 2002 roku. W 2012, pracując już w pełnym wymiarze godzin, Van Dyke zdobył licencjat z zakresu prawa kryminalnego na St. Xavier University.

W czasie kilkunastu lat pracował głównie w nocy, patrolując dzielnice o wysokiej przestępczości, w tym Englewood i Chicago Lawn. Tiffany Van Dyke powiedziała, że przyzwyczaiła się do spania w pustym łóżku, a z czasem przezwyciężyła strach przed tym, że mąż może nie wrócić cały i zdrowy do domu.

Z jej relacji wynika, że Van Dyke rzadko mówił w domu o przemocy, której też - jak wynika z akt osobowych - doświadczył jako policjant. Był pobity, kopany, otoczony przez wściekły tłum i co najmniej dwa razy grożono mu nożami.

Ale Tiffany Van Dyke zauważała u męża zmiany w zachowaniu. To co widział - zgwałcone dzieci, ofiary strzelanin i wypadków samochodowych, sprawiało, że coraz bardziej zamykał się w sobie. 

Znaki ostrzegawcze?

Janson Van Dyke otrzymał 53 wyróżnienia w czasie jego kariery w chicagowskiej policji. "Nigdy nie był uważany brutalnego człowieka" powiedział w rozmowie udzielonej "Chicago Tribune" Richard Aztlan, były sierżant, który do odejścia na emeryturę w 2010 roku nadzorował pracę Van Dyke'a.

Ale skarg na niego było wiele, chociaż nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej za swoje zachowanie. Przeciwko Van Dyke'owi złożono trzy pozwy. W czwartym, dotyczącym strzelaniny, w której zginął McDonald, miasto wypłaciło rodzinie $5 milionów na mocy ugody, zanim jeszcze został złożony pozew.

W październiku 2009 roku ława przysięgłych sądu federalnego przyznała $350,000 odszkodowania czarnoskóremu kierowcy za obrażenia, jakich doznał w czasie rutynowego drogowego zatrzymania. Ed Nance powiedział "Chicago Tribune", że partner Van Dyke'a rzucił go na maskę radiowozu, a Van Dyke zakuł go w kajdanki tak gwałtownie, że po odniesionych obrażeniach ramienia na leczenie wydał tysiące dolarów. Nance nigdy nie był karany.

W lutym miasto zawarło 100-tysięczną ugodę w innej sprawie dotyczącej Van Dyke'a i jeszcze innego funkcjonariusza. Darren Clemons został aresztowany w związku z interwencją dotyczącą przemocy domowej. Czarnoskóry mężczyzna twierdził, że został dotkliwie pobity przez policjantów, kiedy był skuty kajdankami.

Prawnik Van Dyke'a twierdził, że miasto po prostu zakończyło sprawę ugodą, aby jej się pozbyć, bo dotyczyła jego klienta - "najbardziej zniesławionego chicagowskiego policjanta".

Wśród 20 złożonych oficjalnych skarg na funkcjonariusza Van Dyke'a jedenaście dotyczyło użycia przez niego siły.

Życie przed procesem

Tiffany Van Dyke przyznała, że nie oglądała jeszcze nagrania wideo ze śmierci Laquana McDonalda zastrzelonego przez jej męża, ale wie, że będzie musiała przed rozpoczęciem procesu sądowego.

Nie zmieni to jej niezłomnego przekonania w niewinność męża - powiedziała. Małżeństwo stara się, mimo tej tragedii, stworzyć w miarę normalne warunki dla swoich dwóch córek.

"Nie życzę nikomu, aby znalazł się na moim miejscu albo mojego męża" - powiedziała. "Cały jego świat to dziewczynki" - dodała.

Małżeństwo rzadko wychodzi  z domu. Van Dyke twierdzi, że żyją w ciągłym strachu. Grożono im śmiercią.

Tiffany Van Dyke, pytana o ich najtrudniejsze dni, opisała trzy, w tym dzień po strzelaninie, kiedy po raz pierwszy dowiedziała się, że jej mąż pozbawił kogoś życia; rok później, gdy jej mąż został pozbawiony swoich uprawnień policyjnych i został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia; i moment, kiedy stawił się do więzienia powiatu Cook. Spędził sześć dni w areszcie, zanim jego rodzice zebrali pieniądze na kaucję ustaloną przez sędziego na $1.5 miliona. Van Dyke musiał wpłacić 10 procent z tej sumy, by wyjść na wolność.

Jeśli chodzi o dzieci i to, jak zareagowały, to ich starsza córka jest jak ojciec - nie okazuje swoich emocji, ale rozumie, co się dzieje. Tiffany Van Dyke dodaje, że ich druga córka, pięć lat młodsza, była mniej świadoma całej sytuacji, ale kiedyś jeden z chłopców z jej klasy nazywał jej ojca mordercą i dziewczynka ze łzami w oczach zapytała matki, dlaczego?

Minęło sześć miesięcy odkąd funkcjonariusz został zawieszony w obowiązkach i pozbawiony wynagrodzenia i świadczeń. "Znalezienie pracy w Chicago, z nazwiskiem Jason Van Dyke nie jest łatwe" - przyznaje jego żona. Oboje zostawili prace z powodu rozgłosu i zagrożeń. Małżeństwo ma problemy finansowe, ale dzięki rodzinie jakoś sobie radzą.

Związek zawodowy policjantów (Fraternal Order of Police) zatrudnił Van Dyke'a na stanowisko dozorcy. Wywołało to wśród czarnoskórych aktywistów ogromne niezadowolenie. "To nie jest właściwy przekaz, który powinno się kierować do mieszkańców Chicago. To frustrujące, że związek pokazuje, iż nie zależy mu na przywróceniu zaufania pomiędzy mieszkańcami a policją" - stwierdził przedstawiciel protestujących Ja'Mal Green.

Prawnicy Van Dyke’a chcą, by ich klient nie musiał stawiać się na każdej rozprawie sądowej. Argumentują to obawami o jego bezpieczeństwo.

Sędzia Vincent Gaughan dał prokuraturze trzy miesiące czasu na złożenie pisemnej odpowiedzi na ten wniosek.

Prawnicy w przypadku odmowy sądu, rozważają wniosek o udostępnienie ich klientowi możliwości wchodzenia do budynku sądu bocznym wejściem, unikając w ten sposób starć z demonstrantami. Powołują się w tym przypadku na sprawę gwiazdora muzyki R&B R Kelly’ego, który w tym samym sądzie federalnym w Chicago odpowiadał na zarzuty związane z pornografią dziecięcą.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor