----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

09 lutego 2023

Udostępnij znajomym:

Coraz częściej pojawiają się pytania o to, jak długo Stany Zjednoczone mogą zaopatrywać Ukrainę w broń wykorzystując własne zapasy, bez narażenia własnego bezpieczeństwa. Od początku rosyjskiej inwazji Kijów otrzymał od Waszyngtonu sprzęt wartości ponad 27 miliardów dolarów, przy czym na razie nie widać oznak spowolnienia wysyłki amunicji i innej śmiercionośnej pomocy w to miejsce.

Ale eksperci zastanawiają się, co to może oznaczać dla gotowości wojskowej USA, zwłaszcza w sytuacji, gdyby w najbliższej przyszłości wybuchł konflikt z Chinami, choćby w sprawie Tajwanu, w sytuacji gdy amerykański przemysł obronny pod względem produkcji pozostaje w tyle za potencjalnymi przeciwnikami.

Obawy te są uzasadnione, wynika z raportu Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych. Stwierdzono w nim, że amerykańska baza przemysłowo-obronna jest źle przygotowana na taką ewentualność w czasie, gdy niesiona jest pomoc Ukrainie.

Precyzyjnej amunicji mamy na tydzień

Jednym z najbardziej niepokojących punktów raportu było oszacowanie, że armii USA zabraknie niezbędnej, precyzyjnie kierowanej amunicji dalekiego zasięgu już po tygodniu, jeśli Chiny rozpoczną walkę w Cieśninie Tajwańskiej. 

Według Setha Jonesa, autora raportu, wojna na Ukrainie „obnażyła poważne braki w amerykańskiej podstawie przemysłu obronnego”. 

„Biorąc pod uwagę czas realizacji zamówień, przemysł obronny nie byłby w stanie zwiększyć produkcji na czas, gdyby konflikt wybuchł bez wprowadzenia większych zmian” – uznał Jones.

Dlaczego produkcja jest tak niska

Od prawie roku Waszyngton zobowiązał się wysyłać Ukrainie wszystko, od hełmów po zaawansowane technologicznie systemy, w tym baterię obrony powietrznej Patriot, pojazdy bojowe Bradley, różne rodzaje pocisków, a teraz czołgi M1 Abrams. Ta pomoc wojskowa, wraz z pomocą od innych zachodnich sojuszników, została uznana za decydującą w odparciu sił rosyjskich w największej wojnie lądowej w Europie od czasów II wojny światowej.

Ale wraz z wycofaniem się Stanów Zjednoczonych z wojny w Afganistanie w sierpniu 2021 r., kraj po raz pierwszy od 20 lat nie był bezpośrednio zaangażowany w jakikolwiek konflikt. Oznaczało to spadek zamówień na materiały potrzebne do produkcji broni i amunicji.

Poza tym, firmy obronne twierdziły, że utrudnienia w łańcuchach dostaw spowodowane pandemią, które sparaliżowały handel i produkcję na całym świecie, odbiły się również na przemyśle wojskowym.

Ponadto, producenci sprzętu obronnego od dziesięcioleci pracowali przy realizacji potrzeb wojennych w Afganistanie i Iraku, a także innych operacji antyterrorystycznych na Bliskim Wschodzie, które z biegiem lat stały się mniej wymagające pod względem broni i amunicji niezbędnej do walki.

Pentagon: nie ma powodu do niepokoju

W maju sekretarz obrony Lloyd Austin zapewnił zaniepokojonych ustawodawców, że wojsko USA nie zejdzie poniżej swoich wymagań w zakresie gotowości bojowej, mimo wysyłki sprzętu i amunicji za granicę.

„Możecie być pewni, że nie pozwolę nam zejść poniżej krytycznego poziomu zapasów amunicji” - zapewnił wówczas senatorów gen. Austin.

Z kolei w tym tygodniu rzecznik prasowy Departamentu Obrony, gen. Pat Ryder, zbył pytania dotyczące liczby amunicji zużywanej na Ukrainie i tego, co to oznacza dla amerykańskich zapasów w przypadku kolejnego konfliktu. Odpowiedział dziennikarzom, że armia USA nie „zrobi niczego, co wpłynęłoby na naszą gotowość lub zdolność do realizacji wymogów dotyczących bezpieczeństwa narodowego”.

Ale obawy nie są nieuzasadnione

W listopadzie CNN poinformowało, że zapasy niektórych systemów, w tym pocisków artyleryjskich kal. 155 mm i niektórych pocisków rakietowych „kurczą się”.

Mark Cancian, starszy doradca w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, na początku tego miesiąca zidentyfikował pociski artyleryjskie kal. 155 mm jako jedną z sześciu kategorii broni i amunicji, które nie będą uzupełnione przez co najmniej trzy lata, przewidując, że zapasy niektórych z nich mogą nie być odbudowane przez okres nawet 18 lat.

Cancian, który w swoim raporcie czerpał informacje z dokumentów i źródeł Departamentu Obrony, powiedział, że zapasy niektórych pocisków mogą w końcu spaść na tyle nisko, że osiągną punkt krytyczny dla Ukrainy.

„Nie będą mogli strzelać do wszystkiego, ale tylko do priorytetowych celów, ponieważ dopływ amunicji spowolni” – powiedział o siłach ukraińskich.

Podsekretarz Pentagonu ds. polityki, Colin Kahl, powiedział dziennikarzom w listopadzie, że „nie ma wątpliwości”, iż stały napływ broni na Ukrainę „wywiera presję” na amerykańskie zapasy i bazę przemysłową. Podkreślił jednak, że armia USA nie znalazła się „w niebezpiecznej sytuacji związanej z inną poważną sytuacją gdzieś na świecie” w związku z wysyłką śmiercionośnej broni do Ukrainy.

Szefowie kilku służb wojskowych niedawno przyznali, że bacznie obserwują własne zapasy broni, aby upewnić się, że jest ich wystarczająco dużo na wypadek, gdyby Stany Zjednoczone zostały wciągnięte w konflikt.

A sekretarz Marynarki Wojennej Carlos Del Toro na początku tego miesiąca stwierdził, że jeśli kontrahenci zbrojeniowi nie będą w stanie zwiększyć produkcji w ciągu najbliższych 6 do 12 miesięcy, Waszyngton może mieć problem z jednoczesną pomocą Ukrainie i własnym zbrojeniem się.

Jest powód do optymizmu

Autor raportu Seth Jones powiedział, że Pentagon jest świadomy swoich problemów i może je rozwiązać przyznając wielowarstwowe kontrakty na produkcję amunicji, co zazwyczaj nie było robione w przeszłości.

Pentagon ujawnił w środę, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy zamierza złożyć szereg dużych zamówień w celu uzupełnienia wyczerpanych zapasów.

„W lutym i marcu zostanie przyznanych kilka dużych kontraktów” - powiedział Doug Bush, zastępca sekretarza armii ds. zakupów, logistyki i technologii.

Firmy zajmujące się produkcją obronną również publicznie poinformowały, że pracują nad zwiększeniem podaży.

na podst. thehill, defenceone, cnn
rj

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor