W wyborach prezydenckich w 2020 roku doszło do starcia dwóch najstarszych w historii kraju kandydatów. I choć Amerykanie byli podzieleni co do tego, czy Biden i Trump są wystarczająco zdrowi fizycznie i psychicznie, by zajmować fotel w Białym Domu, w końcowym rozrachunku okazało się, że ich wiek nie był dla wyborców aż tak ważny, jak inne tematy dominujące podczas kampanii.
W przyszłym roku może nas czekać rewanż, w którym uczestniczyć będą ci sami, choć jeszcze starsi politycy. Tym razem czynnik ten może okazać się decydujący, zwłaszcza w przypadku urzędującego prezydenta. Dla innych takim decydującym elementem będą coraz liczniejsze kłopoty prawne byłego prezydenta. Może się okazać, że nie ekonomia, polityka zagraniczna, czy podatki, ale właśnie te dwie rzeczy stanowić będą najważniejsze elementy kampanii prezydenckiej. Z tym, że ta pierwsza wydaje się w tym momencie bardziej zajmować społeczeństwo.
Jeszcze niedawno eksperci polityczni argumentowali, że fundamenty polityczne wskazują na duże szanse na reelekcję Joe Bidena w 2024 r.: gospodarka odbudowuje się, zatrudnienie rośnie, a republikańskie posunięcia dotyczące wojen kulturowych i aborcji alienują kluczowe grupy wyborców. Okazuje się, że tradycyjne tematy i trendy wyborcze mogą ustąpić sprawom wieku i zdolności do pełnienia funkcji.
Nowy sondaż niepomyślny dla Bidena
Najnowsze badanie na zlecenie Washington Post/ABC zwraca na to uwagę lepiej niż jakiekolwiek inne dane. 54 procent respondentów stwierdziło, że Trump ma bystrość umysłu potrzebną do skutecznego pełnienia funkcji prezydenta, podczas gdy tylko 32 procent powiedziało to samo o Bidenie. Różnica była jeszcze większa w przypadku zdrowia fizycznego - 63 procent badanych stwierdziło, że Trump według ich oceny jest w dobrej formie, natomiast tego samego zdania o Bidenie było tylko 33 procent.
Krytyka prezydenta ze strony konserwatywnych wyborców jest oczekiwana, ale nawet wielu Amerykanów sympatyzujących z demokratami wyraża zaniepokojenie tą sytuacją i nie chce, aby Biden ponownie kandydował. Gdyby tak się stało, prawdopodobnie mimo tej opinii i tak zagłosują za nim mając jako alternatywę Donalda Trumpa, ale przecież od lat o wyniku wyborów decydują tzw. osoby niezależne. A w tej grupie zaledwie 30% uważa, że Biden jest sprawny fizycznie i umysło na tyle, by rządzić kolejną kadencję.
Szanse Bidena jeszcze bardziej osłabną, jeśli dozna on jakichkolwiek negatywnych zdarzeń zdrowotnych do dnia wyborów. A może się tak zdarzyć. Przywódca mniejszości w Senacie Mitch McConnell, lat 81, został niedawno unieruchomiony na kilka tygodni w wyniku kontuzji spowodowanej upadkiem. Senacka Komisja Sądownicza jest sparaliżowana z powodu choroby senator Dianne Feinstein, lat 89. Jeśli Biden będzie musiał przerwać kampanię z powodu choćby skręconej kostki lub infekcji dróg oddechowych, wszelkie wątpliwości co do jego sprawności wysuną się na pierwszy plan.
Sam Biden nie podchodzi do kwestii wieku ani cierpliwie, ani z humorem. Naciskany niedawno przez dziennikarkę z MSNBC w tej sprawie, odpowiedział z irytacją: „Zdobyłem piekielnie dużo wiedzy. Wiem więcej niż zdecydowana większość ludzi. Jestem bardziej doświadczony niż ktokolwiek, kto kiedykolwiek ubiegał się o ten urząd i myślę, że udowodniłem, że jestem zarówno honorowy, jak i skuteczny”.
Tylko – zastanawiają się osoby odpowiedzialne za strategię partii demokratycznej – czy to wystarczy?
rj