Krzesła, wiaderka, plastikowe pudełka, duże doniczki, czy jakiekolwiek inne przedmioty - w ten sposób mieszkańcy Chicago “rezerwują” sobie co roku odśnieżone przez siebie miejsca parkingowe pod budynkami.
Tradycja zwana jest jako "dibs". Ma tylu zwolenników, co przeciwników. Dla jednych rezerwowanie miejsca na ulicy przy użyciu np. plastikowego krzesła jest rzeczą naturalną, dla kogoś innego nie będzie miało żadnego znaczenia. Są też osoby, które zgłoszą ten fakt władzom miejskim i domagać się będą usunięcia przedmiotu. Coraz częściej dochodzi do sprzeczek sąsiedzkich w tej sprawie.
Ostatnio wojna na miejsca parkingowe przyjęła nową formę - postać fałszywych mandatów. W dzielnicy Jefferson Park na pozostawionych na ulicy przedmiotach znaleziono ulotki wyglądem przypominające mandaty. Nakazywały one natychmiastowe usunięcie przedmiotu pod groźbą otrzymania mandatu w wysokości 500 dolarów.
Okazało się jednak, że miejski departament oczyszczania ulic nie karze mieszkańców za rezerwowanie wcześniej odśnieżonych miejsc i nie wystawia tego typu ostrzeżeń czy mandatów. Urzędnik miasta po obejrzeniu zdjęcia takiego mandatu poinformował, że był on fałszywy.
Władze miasta informują, że pozostawienie na ulicy przedmiotów nie jest nielegalne, ale pracownicy miejscy mają prawo usunąć wszelkie przedmioty znajdujące się na drodze publicznej. Do takiej sytuacji doszło w 2015 roku, kiedy śnieg zaczynał się topić. Już w połowie lutego ekipy miejskiego departamentu oczyszczania ulic miasta wyruszyły na sprzątanie tego, co było używane przez mieszkańców jako "dibs".
Monitor