"Dostęp do zakupu broni w mieście, to jak zakup paczki papierosów na stacji benzynowej” - twierdzi jeden z przestępców skazanych za nielegalną sprzedaż broni. Chociaż przyznaje, że popełnił przestępstwo, to twierdzi, że umieszczenie ludzi takich jak on za kratami nie powstrzyma przepływu broni.
33-letni John Thomas przyznał się do pomocy w zorganizowaniu nielegalnej sprzedaży ponad 70 sztuk broni. Zorganizował transakcję, tak jak blisko dwadzieścia innych. Przyjaciel powiedział mu, że chce kupić tyle broni, ile tylko można załatwić, więc Thomas skontaktował się z kimś, kto znał kogoś z bronią do sprzedania.
Cała trójka spotkała się na parkingu LA Fitness w Lansing w samo południe 6 sierpnia 2014 r. Larry McIntosh, którego Thomas spotkał w jego rodzinnej dzielnicy South Shore, przyniósł ze swojego samochodu dwa półautomatyczne karabiny oraz strzelbę i umieścił je w aucie nabywcy. Przekazał też plastikową torbę na zakupy z czterema pistoletami.
Żadna z broni nie została legalnie nabyta, co najmniej dwie sztuki zostały skradzione. Przyjaciel Thomasa zapłacił McIntoshowi 7, 200 dolarów za siedem pistoletów.
Thomas tylko obserwował wymianę, ale za zaaranżowanie spotkania dostawał zwykłe po 100 dolarów od sztuki broni, w tym przypadku łącznie 700 dolarów. To było "najwięcej, ile za jednym razem zarobiłem" - wspomniał. Była to jego największa transakcja, ale i ostatnia. Wpadł, bo jedna z osób, z którą robił “biznes”, współpracowała z ATF.
Następnego dnia biuro prokuratora federalnego w Chicago ogłosiło aresztowanie 14 oskarżonych o nielegalne posiadanie lub sprzedaż broni. Wszyscy zostali skazani na wyroki od 18 miesięcy do 8 lat. Tylko Larry McIntosh, który dwadzieścia lat temu został skazany za nieumyślne zabójstwo, po tym jak przypadkowo śmiertelnie postrzelił kobietę w głowę, dostał 10-letni wyrok.
Wielu oskarżonych poprzez swoich prawników przekonywało, że nigdy nie sprzedali broni, dopóki Thomas Yousef nie zaproponował im zakupu.
Wesley Pickett, który został skazany na osiem lat więzienia za pomoc Yousefowi w sprzedaży broni, przyznaje, że popełnił błąd, ale twierdzi, że umieszczenie ludzi takich jak on za kratami nie powstrzyma przepływu broni.
"Dostęp do zakupu broni w mieście, to jak zakup paczki papierosów na stacji benzynowej” - stwierdził w liście wysłanym dziennikowi “Chicago Sun-Times“ z federalnego więzienia w Pensylwanii.
Thomas Yousef przyznał się do pośredniczenia w sprzedaży nielegalnej broni palnej.
Po trzech miesiącach w więzieniu po aresztowaniu Thomas wyszedł za kaucją i mimo ciążącego na nim oskarżenia, dostał pracę w sklepie Family Dollar w dzielnicy Englewood. W ciągu roku został awansowany na stanowisko kierownika.
Thomas obwinia się za to, że zaczął zarabiać pieniądze na nielegalnej sprzedaży broni, ale nie uważa, że odgrywał rolę w zwiększeniu przemocy z bronią palną, która zalewa chicagowskie ulice.
W marcu Thomas przyznał się do popełnienia dwóch z postawionych mu zarzutów, w tym posiadania broni palnej i udziału w niej nielegalnej sprzedaży. Prokuratorzy poinformowali, że w ciągu siedmiu miesięcy pośredniczył w 23 transakcjach dotyczących sprzedaży 77 sztuk broni. Groziło mu do 25 lat więzienia.
W sierpniu Thomas stanął przed sędzią federalną, Andreą Wood. Towarzyszyła mu 4-letnia córka, ciotka, która wychowała go, inni członkowie rodziny, a także jego pastor. W pewnym momencie zaczął płakać.
"Nie jest dumny z tego, co zrobił" - powiedziała Heather Winslow, adwokat Thomasa. A on sam dodawał: ”Ludzie popełniają błędy, a ja nie jestem sprzedawcą broni".
Wyrok brzmiał: siedem lat więzienia. Sędzia pozwoliła Thomasowi spędzić kilka tygodni z córką przed rozpoczęciem jego wyroku. W poniedziałek stawił się więzieniu federalnym o średnim rygorze w środkowym Illinois.
Chicagowska policja zarekwirowała w tym roku prawie 7,000 sztuk nielegalnie posiadanej broni. Większość trafiła do naszego miasta z Indiany, czy innych stanów, które mają liberalne prawo regulujące sprzedaż broni palnej.
Tymczasem już blisko 3,000 osób zostało postrzelonych w tym roku w Chicago. To spadek w porównaniu do rekordowego 2016 roku, ale wciąż znacznie więcej niż w poprzednich latach.
Od początku 2017 roku co najmniej 2,958 osób zostało postrzelonych - w tym samym okresie ubiegłego roku było to aż 3,377. Liczba zabójstw również nieznacznie się zmniejszyła, wynosząc do tej pory 572 w stosunku do 586 odnotowanych w 2016 roku.
W ubiegłym roku przemoc związana z użyciem broni palnej osiągnęła najwyższy poziom o ponad dwóch dekad.
W analogicznym okresie 2015 roku postrzelono 2,379 osób i doszło do 399 zabójstw. W 2014 było to 2,030 postrzelonych i 339 zabójstw, a w 2013 - 1,805 rannych i 349 zabójstw.
JT