Pochodząca z miejscowości Schaumburg Bonnie Liltz, matka skazana za zabicie swojej niepełnosprawnej córki, odebrała sobie życie w sobotę - poinformował jej adwokat, Thomas Glasgow.
Glasgow powiedział, że Liltz popełniła samobójstwo na dwa dni przed powrotem do więzienia. Policja z Schaumburg potwierdziła, że kobieta została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu, bez żadnych dowodów na udział osób trzecich.
W ostatni wtorek sędzia nakazał Liltz wrócić do więzienia, aby odsiedzieć czteroletni wyrok za zabójstwo swojej bardzo upośledzonej córki. Kobieta miała się zgłosić do więzienia w poniedziałek.
W sobotę 57-letnia Liltz powiedziała swojej matce, że zamierza iść do kina i na obiad z przyjaciółką. Zamiast tego, napisała list pożegnalny do swojej rodziny i przyjaciół i przedawkowała leki.
Bonnie Liltz bała się, że umrze w więzieniu ze względu na brak odpowiedniej opieki medycznej niezbędnej przy jej szerokiej gamie problemów ze zdrowiem. Rodzina wierzy, że właśnie dlatego zdecydowała się odebrać sobie życie.
"Powiedziała, że nas bardzo kocha i że jej przykro, ale po prostu nie mogła wrócić z powrotem do tego miejsca" - powiedziała Sue Liltz, jej siostra.
Bonnie Liltz odsiedziała około trzech miesięcy z zasądzonego jej czteroletniego wyroku pozbawienia wolności za zabójstwo swojej córki w 2015 roku. Kobieta obawiała się, że po jej śmierci, jej 28-letnia córka Courtney chorująca na porażenie mózgowe, trafi do placówki społecznej, gdzie nie otrzyma odpowiedniej opieki. W obawie przed własną śmiercią z uwagi na pogarszający się stan swojego zdrowia, zdecydowała się podać sobie i córce śmiertelną dawkę pigułek. Courtney zmarła, ale Liltz została odratowana.
Liltz adoptowała Courtney, która ze względu na porażenie mózgowe, nie mogła chodzić ani samodzielnie jeść i wymagała ciągłej opieki. Ci, którzy je znali, podkreślali, że kobieta poświęciła córce całe swoje życie. Ale gdy jej własne zdrowie drastycznie się pogorszyło, desperacko martwiła się o dalszy los córki.
Kobieta przyznała się do spowodowania śmierci córki i została skazana na cztery lata więzienia przez sędziego powiatu Cook, Joela Greenblatta, pomimo że prokuratura zalecała karę w zawieszeniu.
Kiedy ją skazał, Greenblatt powiedział, że zasługiwała na więzienie. "Wybór, którego dokonałaś, nie był aktem miłości. To była zbrodnia".
Liltz spędziła w więzieniu kilka miesięcy, ale sąd apelacyjny zgodził się na jej wyjście ze względu na stan zdrowia wymagający opieki medycznej, której nie mogła otrzymać w więzieniu. Jednak w zeszłym tygodniu sąd nakazał jej zgłoszenie się do więzienia w najbliższy poniedziałek, po tym, jak Sąd Najwyższy odmówił rozpatrzenia odwołania od wyroku.
Kiedy stacja ABC7 rozmawiała z nią w zeszłym miesiącu, kobieta powiedziała, że każdego dnia myśli o Courtney.
"Myślę o tym, czy postąpiłam słusznie. A potem mam nadzieję, że ona jest teraz w lepszym miejscu" - powiedziała w wywiadzie udzielonym 16 października 2017 roku, krótko po tym, jak Sąd Najwyższy odrzucił jej odwołanie.
"Illinois zniosło karę śmierci, ale ona by tam umarła. Nie mogła przeżyć, ale nikogo to nie obchodziło" - powiedziała siostra ofiary, Sue.
Na przyszły miesiąc zaplanowane zostało przesłuchanie przed Radę Nadzorczą Więzienia, ale w liście pożegnalnym do swoich adwokatów Liltz napisała, że jest już zmęczoną tą walką i wie, że nie przeżyje pobytu w więzieniu.
Powiedziała, że chce być ze swoją córką.
"Teraz ma już spokój, jest w niebie, razem ze swoją córką" - powiedziała matka ofiary, Gladys Liltz. "To wszystko, czego kiedykolwiek chciała - być zawsze razem z nią".
Monitor