Co najmniej 400,000 imigrantów w Chicago ma problemy z językiem angielskim, dlatego miasto podjęło już kilka lat temu działania, by ułatwić im życie w “najbardziej przyjaznym imigrantom mieście Ameryki”. Jednak, jak wynika z audytu Inspektora Miejskiego, żaden z departamentów nie wprowadził w pełni programu pomocy językowej.
W Chicago na co dzień ludzie porozumiewają się w co najmniej 16 różnych językach świata. Oprócz angielskiego najwięcej mieszkańców naszego miasta używa języka hiszpańskiego. Język polski też znajduje się w czołówce.
Na mocy przyjętych w 2015 roku przepisów ustawy “Language Access Ordinance” wszystkie miejskie departamenty i agencje są zobligowane do zapewnienia obsługi mieszkańców w kilku językach najczęściej używanych w Chicago.
W ustawie jest zapis, że dotyczy to języka, którym w Chicago posługuje się co najmniej 10,000 osób indywidualnych albo 5 procent populacji miasta. Za pięć takich języków uznano: hiszpański, polski, mandaryński, hinduski i arabski.
Projekt ustawy “Language Access Ordinance” został przygotowany przez radnych reprezentujących mniejszość hiszpańską i azjatycką, i przedstawiony w połowie marca ub. roku. Jednak prace nad ustawą rozpoczęły się dużo wcześniej.
W lipcu 2014 roku burmistrz Rahm Emanuel powołał grupę ekspertów, przedstawicieli mniejszości, aby opracowali wytyczne dotyczące wprowadzenia ułatwień językowych dla imigrantów, którzy nie znają angielskiego. Podobne przepisy wprowadziło w życie w 2001 roku San Francisco.
Chociaż rozporządzenie w sprawie dostępu do języków w Chicago dotyczy wszystkich departamentów miejskich, biuro burmistrza koncentrowało się jedynie na siedmiu uznanych za kluczowe - wynika z audytu. W dodatku "żaden z tych siedmiu priorytetowych departamentów nie wprowadził w pełni programu językowego", powiedział Inspektor Miejski Joe Ferguson.
"Większość departamentów może mieć niewielką motywację do przestrzegania tych przepisów" - stwierdził w audycie. "Niepełna implementacja prawdopodobnie utrudnia osobom z ograniczoną znajomością języka angielskiego pełne korzystanie z usług miejskich, a tym samym podważa wysiłki miasta na rzecz wspierania społeczności imigranckiej" - podsumował Ferguson.
Przypominając deklaracje burmistrza, że Chicago pozostanie “najbardziej przyjaznym imigrantom miastem Ameryki” i nie zrezygnuje ze statusu miasta sanktuarium, Inspektor Generalny stwierdził, że to "właściwy moment, aby miasto wzmocniło wysiłki na rzecz dostępu do języków i wykazało się zaangażowaniem w przyjmowaniu wspólnot imigrantów".
"Poprawa dostępu do języka dla osób z ograniczoną znajomością angielskiego jest priorytetowa" - stwierdziła Kate LeFurgy, rzeczniczka biura sekretarza miejskiego - "Każdy powinien wiedzieć, jakie usługi są dla niego dostępne. Jesteśmy w trakcie opracowywania własnego programu dostępu do języka, który jest zgodny z rozporządzeniem. Chętnie współpracujemy z grupami społecznymi, tak jak robiliśmy to w sprawie programu miejskiej karty identyfikacyjnej (ID)”.
W zeszłym tygodniu sekretarz miasta Chicago, Anna Valencia, poinformowała, że miejska karta identyfikacyjna dla nieudokumentowanych imigrantów, której wydawanie prawdopodobnie ruszy pod koniec roku, będzie też upoważniać do korzystania z miejskich bibliotek.
JT