----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

29 kwietnia 2016

Udostępnij znajomym:

Krajowa grupa broniąca praw posiadaczy broni wezwała do rezygnacji burmistrza Rahma Emanuela w związku ze wzrostem strzelanin w Chicago. Organizacja ponadto żąda, by burmistrz przyznał się do swojej niekompetencji.

"Administracja Rahma Emanuela ma katastrofalny wpływ na bezpieczeństwo publiczne" - powiedział Alan Gottlieb, przewodniczący komitetu Citizen Committee for the Right to Keep and Bear Arms - "Jego niekompetencja i ideologia wymierzona w prawo do posiadania broni są odpowiedzialne za zaistniałą sytuację". 

Gottlieb odniósł się do roli, jaką Rahm Emanuel odegrał w sprawie zaostrzenia prawa regulującego dostęp do broni palnej. 

"Miasto zmierza w kierunku anarchii, a administracja Emanuela kontynuuje agresywne działania utrudniające obywatelom legalne nabycie broni, aby mogli bronić siebie i swoje rodziny" - stwierdził Gottlieb.

Chicago ciągle nie dostosowało się w pełni do orzeczenia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w 2010 roku w sprawie McDonald v. City of Chicago - dodał.

Pozew złożony przeciwko miastu przez Otisa McDonalda doprowadził do zniesienia w 2010 roku przez Sąd Najwyższy USA zakazu posiadania broni na terenie Chicago. Afroamerykanin mieszkał w dzielnicy Morgan Park na południowym-zachodzie Chicago. Podobnie jak wielu innych mieszkańców tej części Chicago, padł ofiarą przestępstwa kryminalnego. McDonald twierdził, powołując się na drugą poprawkę konstytucji, że gdyby miał broń, mógłby lepiej bronić się przed uzbrojonymi bandytami.

"Sześć lat po sprawie McDonalda, wciąż nie ma sklepów z bronią i strzelnic w granicach miastach" - powiedział lider krajowej grupy obrońców praw posiadaczy broni.

Apel o rezygnację burmistrza pojawił się po tym, jak dziennik „Chicago Tribune” opublikował najnowsze dane dotyczące przestępczości z bronią palną w naszym mieście. Wynika z nich, że liczba osób postrzelonych od początku roku na ulicach Chicago w poniedziałek wzrosła do 1,051, dochodząc do poziomu niespotykanego od dekad. Z tego 170 to ofiary śmiertelne. W całym 2015 roku w strzelaninach ucierpiało 2,988 osób. W ostatnich latach policja nie odnotowywała 1,000 strzelanin przed czerwcem.

Pod tym względem wyprzedzamy w tym roku Nowy Jork. W mieście ponad trzy raz większym niż Chicago do 10 kwietnia w strzelaninach ucierpiało 246 osób. W Los Angeles, gdzie mieszka ponad milion osób więcej niż w Chicago, postrzelonych zostało 328 osób od początku roku do 16 kwietnia.

Pierwszy kwartał tego roku był najbardziej krwawy w Chicago od ponad dwóch dekad. Doszło do 141 morderstw w okresie od 1 stycznia do 31 marca - podsumowała chicagowska policja. Wcześniej najgorszy pod względem był początek roku 1999, kiedy w pierwszych trzech miesiącach doszło do 134 zabójstw.

W porównaniu do ub. roku liczba morderstw w pierwszym kwartale 2016 roku wzrosła aż o 72 procent. Od stycznia do marca na terenie Chicago odnotowano 677 strzelanin, w tym samym okresie roku 2015 było to 359.

Jeśli będziemy mieli do czynienia z takim tempem wzrostu przestępczości, liczba morderstw może przekroczyć w tym roku 500. Ostatni raz tyle zabójstw odnotowano w Chicago w 2012 roku i wcześniej w 2008.

Policjanci w styczniu aresztowali 6,818 osób, to spadek o 32 procent w porównaniu do 2015 roku, gdy zatrzymano prawie 10,000. Drastycznie spadła też liczba policyjnych zatrzymań na ulicach z 61,330 w styczniu ub. roku do 9,044 w tym roku.

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor