----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

06 marca 2018

Udostępnij znajomym:

Przez firmy bazujące na transporcie samochodowym, typu Uber i Lyft, miasto traci 40 mln dolarów w dochodach do budżetu - twierdzi administracja burmistrza Rahma Emanuela. Obie firmy nie zgodziły się z takimi wyliczeniami.

W listopadzie 2015 r. burmistrz zgodził się na 15-procentową podwyżkę stawek za przejazd taksówkami, ale równocześnie zezwolił na wejście Ubera i Lyfta na lukratywny rynek obsługi pasażerów lotniska O'Hare i Midway oraz świadczenie przewozów przy McCormick Place i Navy Pier. 

W zamian za wyeliminowanie wyłączności obsługi tych ruchliwych punktów w mieście przez taksówki, Uber i Lyft przekazują miastu 5 dolarów za każdy kurs wykonany przy obsłudze tych czterech lokalizacjach. Do tego dochodzą jeszcze dodatkowe dwa centy za niewprowadzenie, tak jak domagali się tego radni, licencji dla kierowców firm rideshare.

Mimo tych opłat, które trafiają do miejskiej kasy, administracja burmistrza narzeka, że podatnicy z Chicago tracą pieniądze.

W 2015 roku rynek przewozów samochodowych wygenerował dochód w postaci podatków szacowany na 17.1 mln. dolarów. Z tego 47 procent pochodziło od Ubera i Lyfta. W ubiegłym roku suma ta wzrosła do 59.6 mln., a 81 procent - 48.3 mln. dolarów - wpłynęło od Ubera i Lyfta. W tym roku miasto spodziewa się wpływów do budżetu w wysokości 85.2 mln., z czego 88 procent pochodzić będzie od firm przewozowych. 

Molly Poppe, rzeczniczka miejskiego biura ds. budżetu i zarządzania, zauważyła, że miasto odczuwa spadek innych dochodów w związku z popularnością i rozwojem usług nowych firm przewozowych bazujących na internetowych serwisach i usługach zmotoryzowanych mieszkańców Chicago. Podała sumę 40 milionów dolarów. 

"Ten spadek dochodów obejmuje podatki, licencje i pozwolenia, opłaty parkingowe, zmniejszenie liczby pasażerów CTA" - wymieniała Poppe. 

Uber, którego inwestorem jest także brat burmistrza, Ari Emanuel, zaprzecza wyliczeniom miasta o stratach przychodów w związku z popularnością świadczonych przez tę firmę usług. 

“W 2017 i 2018 roku firmy przewozowe (rideshare) mogą przynieść mieszkańcom Chicago dochód w nowych podatkach przekraczający 190 milionów dolarów" - napisała w oświadczeniu rzeczniczka Ubera, Molly Spaeth.

Podobne oświadczenie wystosował rzecznik Lyfta, Scott Coriell, który stwierdził, że mimo krótkiej obecności na rynku w Chicago “sektor rideshare" przyniósł miastu setki milionów dolarów dochodu. “Mówienie o stratach miasta Chicago to przykład dużej kreatywności. Chicago już nakłada najwyższe podatki na przejazdy w kraju, a teraz chce jeszcze je zwiększyć” - podkreślił Coriell.

Wiadomo, że burmistrz Rahm Emanuel przygotowuje listę podatków i opłat, które mogą wzrosnąć, aby zbalansować budżet na 2018 rok, w którym spodziewany deficyt może wynieść 259 milionów dolarów.

Uber i Lyft są łatwymi celami. Dziennik “Chicago Sun-Times” spekuluje, że burmistrz rozważa podwyższenie 5-dolarowej opłaty za obsługę lotnisk.

Uber w ubiegłym tygodniu wydał raport, z którego wynika, że w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku 30,000 kierowców z Chicago świadczących usługi w tym serwisie, z których większość mieszka w południowych i zachodnich dzielnicach, zarobiło w sumie 210 milionów dolarów. W przeliczeniu na jednego kierowcę jest to 7,000.

Uber poinformował również, że 44 procent kursów w Chicago rozpoczynało się lub kończyło się w dzielnicach na południu i zachodzie, gdzie taksówki wcześniej świadczyły swoje usługi sporadycznie.

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor