Według informacji dostępnych w czwartek, co najmniej 18 osób – a według niektórych źródeł nawet 22 – zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych, w masowej strzelaninie w Lewiston w stanie Maine, drugim co do wielkości mieście tego stanu. Policja z Lewiston informuje we wpisie na Facebooku, że do strzelaniny doszło w barze Schemengees oraz w kręgielni Sparetime Recreation. Oba miejsca dzielą od siebie około 4 mile. Podejrzanym i wciąż poszukiwanym jest mężczyzna, 41-letni Robert Card.
„Organy ścigania prowadzą obecnie dochodzenie w wielu lokalizacjach” – informuje policja w mediach. Biuro szeryfa powiatu Androscoggin opublikowało zdjęcia podejrzanego, brodatego mężczyzny w brązowej kurtce z kapturem i dżinsach, trzymającego karabin w pozycji strzeleckiej.
Robert Card jest instruktorem broni palnej i rezerwistą armii. Card miał niedawno grozić strzelaniną w siedzibie Gwardii Narodowej w Saco w stanie Maine. Zgłaszał również problemy psychiczne - w tym słyszenie głosów. Nie są znane motywy działania zamachowca. Nie wiadomo też, czy wybór lokalizacji strzelaniny był wcześniej zaplanowany.
Mimo tak wielu niewiadomych na nowo rozgorzała dyskusja na temat broni, zwłaszcza, gdy zdjęcia napastnika z karabinem automatycznym w dłoni obiegły media, a już naprawdę gorąco zrobiło się na forach dyskusyjnych w momencie pojawienia się informacji o jego wcześniejszych, stwierdzonych i znanych problemach psychicznych oraz groźbach kierowanych pod adresem innych ludzi.
Liczba strzelanin nie spada
Tragedia w Lewiston była jedną z kilkuset masowych strzelanin w tym roku i następuje po kilku innych, które miały miejsce w tym tygodniu.
Żaden inny kraj o wysokich dochodach nie ponosi tak dużej liczby ofiar śmiertelnych w wyniku przemocy z użyciem broni.
Każdego dnia 120 Amerykanów ginie w wyniku użycia broni palnej, włączając w to samobójstwa i zabójstwa, średnio 43 375 osób rocznie. Według najnowszej dostępnej analizy danych z lat 2015–2019 wskaźnik zabójstw z użyciem broni palnej w USA był 26 razy większy niż w innych krajach o wysokich dochodach; wskaźnik samobójstw z użyciem broni palnej był prawie 12 razy wyższy.
Od 2015 r. rośnie liczba masowych strzelanin, definiowanych jako ataki, w wyniku których co najmniej cztery osoby zostały ranne lub zginęły, nie licząc strzelca. Najwyższy poziom osiągnęły one w 2021 roku, gdy doszło do 686 takich incydentów. Według stanu na koniec października, w USA w 2023 r. miało miejsce już 565 masowych strzelanin i przy obecnym tempie Stany Zjednoczone mogą pobić smutny rekord z 2021 r.
Jednak pomimo tej rzezi debata polityczna na temat tego, jak zapewnić, aby broń nie wpadała w ręce ludzi, którzy mogliby zrobić krzywdę sobie lub innym, od dawna okazuje się niemożliwa do rozwiązania, co w dosadny sposób ilustruje krążący w internecie szkic, ilustrujący powtarzalność tego problemu.
W zeszłym roku Kongres po raz pierwszy od prawie 30 lat osiągnął porozumienie w sprawie ograniczonych reform po strzelaninie w szkole podstawowej w Uvalde w Teksasie, która była najbardziej śmiercionośną strzelaniną w szkole od 2012 roku.
Ale te wąskie reformy najwyraźniej nie powstrzymały epidemii przemocy z użyciem broni w Ameryce. Ekspansywny pogląd Stanów Zjednoczonych na cywilne posiadanie broni jest tak zakorzeniony w polityce, kulturze i to prawie od chwili powstania państwa, że nie wiadomo, ile jeszcze osób umrze, zanim federalni prawodawcy podejmą dalsze działania. Wiele czerwonych stanów w ciągu ostatnich kilku lat wręcz złagodziło swoje przepisy dotyczące broni, zamiast utrudniać jej zdobycie osobom, które nie powinny mieć do niej dostępu.
Ile broni w rękach cywilów
Trudno oszacować liczbę broni będącej własnością prywatną w Ameryce, ponieważ nie ma ogólnokrajowej bazy danych na ten temat. Poza tym istnieje dobrze prosperujący czarny rynek wynikający z braku rygorystycznych federalnych przepisów dotyczących handlu bronią, a ludzie mogą produkować własną broń z powszechnie dostępnych zestawów dla hobbystów. Lobby producentów również stanowczo sprzeciwia się wszelkiemu ustawodawstwu, które nakazywałoby kontrolę sprzedaży i utworzenie rejestru posiadaczy.
Z szacunków Small Arms Survey wynika, że w 2018 r. w USA w obiegu było około 390 milionów sztuk, co stanowi około 120,5 sztuki broni palnej na 100 mieszkańców. Od tego czasu liczba ta prawdopodobnie wzrosła, biorąc pod uwagę, że jedno na pięć gospodarstw domowych zakupiło broń podczas pandemii, chociaż szacunki sprzed 5 lat pozostają najnowszymi dostępnymi danymi. Od tego czasu nastąpił również znaczny wzrost liczby wyprodukowanej i importowanej broni. Jednak nawet bez uwzględnienia tego wzrostu poziom posiadania broni w USA jest nadal znacznie wyższy niż w jakimkolwiek innym kraju.
Amerykańska broń jest jednak skupiona w rękach mniejszości: według badania Harvardu i Northeastern University z 2016 r. zaledwie 3 procent gospodarstw domowych posiada około połowy broni w kraju. Gallup, stosując inną metodologię, ustalił w 2022 r., że 45 procent Amerykanów żyło w gospodarstwach domowych wyposażonych w broń.
Związek między przemocą a liczbą broni
Naukowcy odkryli wyraźny związek między posiadaniem broni w USA i przemocą z jej użyciem, a niektórzy twierdzą, że jest to związek przyczynowy. Na przykład jedno z badań przeprowadzonych w 2013 r. na Uniwersytecie Bostońskim wykazało, że każdy punkt procentowy wzrostu liczby posiadaczy broni w gospodarstwie domowym oznacza wzrost wskaźnika zabójstw z jej użyciem o 0,9%. Z badania przeprowadzonego przez organizację Everytown for Gun Safety wynika, że w stanach o słabszych przepisach dotyczących broni występuje wyższy wskaźnik zabójstw i samobójstw związanych z bronią.
Problemy psychiczne nie tak istotne
Związek między śmiercią z powodu użycia broni, a jej posiadaniem jest znacznie silniejszy niż związek między przemocą, a problemami zdrowia psychicznego, który najbardziej zagorzali zwolennicy praw do posiadania broni często starają się przerysować.
Jak wynika z badania przeprowadzonego na Duke University, gdyby możliwe było wyleczenie wszystkich schizofrenii, zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i depresji, to przestępczość z użyciem przemocy w USA spadłaby zaledwie o 4 procent.
Nadal panuje powszechne przekonanie, propagowane przez producentów broni i organizacje zajmujące się prawami do posiadania broni, że dalsze zbrojenie Ameryki jest sposobem na zapobieganie przemocy z użyciem broni – tzw. teoria „dobrego faceta z bronią”. Jednak fakt jest taki, że stosunkowo niewiele było przypadków, w których policja lub uzbrojeni przechodnie byli w stanie skutecznie powstrzymać atak.
„Twierdzenie, że rozwiązaniem problemu masowych strzelanin jest to, że potrzebujemy więcej broni w rękach większej liczby ludzi i w większej liczbie miejsc, abyśmy mogli się chronić, nie znajduje żadnego potwierdzenia w rzeczywistości” – uważa prof. Jeffrey Swanson z Duke University.
Samoobrona stała się obecnie najczęstszym powodem posiadania broni w USA, przyćmiewając polowanie, rekreację, kolekcjonowanie albo posiadanie jej w związku z wykonywaną pracą.
rj