Surowe przepisy Federalnej Administracji Lotniczej (FAA), a jednocześnie poleganie przez nią na samodzielnym zgłaszaniu przez pilotów problemów ze zdrowiem psychicznym, tworzy sytuację, w której ukrywają oni swój stan, zamiast go zgłaszać i szukać pomocy i leczenia. Zamiast tego większość lata dalej.
Niedawne załamanie psychiczne pilota Alaska Airlines, który próbował odciąć dopływ paliwa do silników samolotu pasażerskiego znajdującego się w powietrzu, przypomniało o trudnościach, z jakimi borykają się przedstawiciele tego zawodu w obliczu tego typu problemów.
„Jeśli wspomnisz, że masz problemy ze zdrowiem psychicznym, w zasadzie stracisz pracę” – mówi jeden z byłych pilotów United Airlines. „Chociaż powinniśmy sami ujawniać wszelkie problemy psychiczne i leki, które na to zażywamy, w momencie zgłoszenia w zasadzie tracimy aktywny status i możemy stracić pracę”.
W sierpniu br. The Washington Post w obszernym artykule na ten temat informował, że „władze federalne prowadzą dochodzenie w sprawie prawie 5 000 pilotów podejrzanych o fałszowanie dokumentacji medycznej w celu ukrycia otrzymywania świadczeń z tytułu zaburzeń zdrowia psychicznego i innych poważnych schorzeń, które mogą uczynić ich niezdolnymi do lotu”.
Wielu robi to jednak dla zysku
Większość pilotów podlegających kontroli to weterani wojskowi, którzy w Federalnej Administracji Lotniczej utrzymują, że są na tyle zdrowi, aby latać, ale nie zgłosili jednak – zgodnie z wymogami prawa – że pobierają również świadczenia pieniężne dla weteranów z tytułu niepełnosprawności, w tym umysłowej, które mogłyby uniemożliwić im wejście do kokpitu.
Minimalizują więc swoje dolegliwości w FAA, aby mogli kontynuować loty, ale podbijają je w Administracji Weteranów, aby zmaksymalizować wysokość renty inwalidzkiej, mówią lekarze i byli urzędnicy agencji lotniczej.
Śledczy odkryli te niespójności już kilka lat temu, stąd szeroko zakrojone dochodzenie w sprawie około 4 800 pilotów, „którzy we wniosku medycznym mogli przedstawić nieprawidłowe lub fałszywe informacje”. FAA zamknęła już około połowy tych spraw i nakazała około 60 pilotom – którzy „stanowią wyraźne zagrożenie dla bezpieczeństwa lotnictwa” – zaprzestania lotów w trybie awaryjnym do czasu sprawdzenia ich rejestrów.
Według anonimowego, wysokiego rangą urzędnika zaznajomionego z tą sprawą, z którym rozmawiał Washington Post, około 600 pilotów objętych dochodzeniem (dane z sierpnia) posiada licencję na wykonywanie lotów pasażerskich. Większość pozostałych posiada licencje komercyjne, które pozwalają im na wykonywanie lotów zarobkowych, w tym z przewoźnikami cargo, klientami korporacyjnymi lub firmami turystycznymi.
Biuro Medycyny Lotniczej FAA przeznaczyło od zeszłego roku 3,6 miliona dolarów na zatrudnienie ekspertów medycznych i innych w celu ponownego sprawdzenia dokumentacji certyfikacyjnej 5 000 pilotów, którzy stanowią „potencjalne ryzyko dla pasażerów”.
Luki w systemie
Eksperci stwierdzili, że dochodzenie ujawniło utrzymujące się od dawna luki w systemie medycznym FAA służącym do kontroli pilotów, a sama liczba niezgłoszonych problemów zdrowotnych stanowi ryzyko dla bezpieczeństwa lotniczego. Chociaż piloci muszą przechodzić regularne badania lekarskie przeprowadzane na zlecenie rządu, testy są często pobieżne, a FAA polega na tym, że lotnicy sami zgłaszają schorzenia, które w innym przypadku mogłyby być trudne do wykrycia, takie jak depresja lub stres pourazowy.
Zdarzenie na pokładzie Alaska Airlines
Pilot po służbie, Joseph David Emerson, podróżował na rozkładanym fotelu w kabinie pilotów, siedząc tuż za kapitanem i pierwszym oficerem. Podobno mężczyzna nie przejawiał żadnych oznak, że „coś jest z nim nie tak” w początkowej fazie lotu, informuje FBI.
Piloci rozmawiali o pogodzie i różnych typach samolotów. W pewnym momencie, gdy odrzutowiec leciał nad Oregonem, Emerson odrzucił słuchawki i wykrzyknął: „Nie czuję się dobrze!” („I`m not ok”). Następnie, według zeznań załogi, miał chwycić dwie czerwone dźwignie wyłączające silniki. Z oświadczenia dla FBI wynika, że główny pilot chwycił go za nadgarstki i „fizycznie siłowali się” przez około 25-30 sekund, po czym Emerson nagle „szybko się uspokoił”.
Gdy nakazano mu zająć miejsce z tyłu samolotu podobno zasugerował obsłudze, by skuła go kajdankami, bo „inaczej będzie źle”. Jeszcze podczas awaryjnego schodzenia samolotu na lotnisko w Portland „obrócił się w stronę drzwi ewakuacyjnych i próbował chwycić za klamkę”.
Dlaczego to zrobił
Podczas przesłuchania Emerson powiedział FBI, że miał „załamanie nerwowe” i nie spał od 40 godzin. Powiedział, że czuł się odwodniony i zmęczony, a także, że pociągnął za oba wyłączniki awaryjne silników, ponieważ „myślał, że śni i chciał się po prostu obudzić”. Przyznał również, że od 6 miesięcy cierpi na depresję, a w okresie 48 godzin przed lotem zażywał grzybki psychodeliczne.
Chociaż linie lotnicze Alaska Airlines twierdzą, że Emerson przeszedł wszystkie wymagane badania lekarskie i nigdy nie był zawieszony, eksperci branżowi wskazują, że właśnie piloci tacy jak Emerson nie zgłaszają takich problemów, jak depresja.
W obawie przed konsekwencjami
„Piloci linii lotniczych prawdopodobnie nie zgłaszają zbyt często objawów i diagnoz związanych ze zdrowiem psychicznym ze względu na publiczne piętno chorób psychicznych i obawę, że zostaną uziemieni lub niezdolni do pełnienia obowiązków” – napisali naukowcy ze School of Public Health przy Uniwersytecie Harvarda w opisie badania z 2016.
Przeprowadzono je po katastrofie samolotu Germanwings w 2015 r., w której zginęło 150 osób. Pilot, który doprowadził do tej katastrofy, Andreas Lubitz, również cierpiał na depresję. Celowo rozbił samolot o zbocze górskie, po zablokowaniu drzwi do kokpitu po wyjściu z niego drugiego pilota.
Badanie wykazało, że nawet 12,4% pilotów w USA i ok. 17% w Europie może cierpieć na depresję kliniczną. Około 4% miało czasami myśli samobójcze.
FAA przekonuje do otwartości
Były administrator FAA Steve Dickson na szczycie zdrowia psychicznego Uniwersytetu Północnej Dakoty w 2021 r. powiedział, że „błędne jest przekonanie, że jeśli zgłosisz problem ze zdrowiem psychicznym, nigdy więcej nie będziesz latał. To po prostu nieprawda”.
Podkreślił istnienie sieci „wzajemnego wsparcia załóg samolotów, w ramach których piloci mający wątpliwości mogliby porozmawiać z innymi pilotami, którzy zostali specjalnie przeszkoleni do udzielania takiej pomocy”.
Wielu ekspertów uważa, że FAA musi traktować problemy zdrowia psychicznego w taki sam sposób, w jaki branża lotnicza radzi sobie z nadużywaniem alkoholu i substancji psychoaktywnych.
Jak? W 1974 roku Zrzeszenie Pilotów Linii Lotniczych stworzyło Human Intervention Motivational Study (w skrócie HIMS), i korzystając z finansowego wsparcia z zewnątrz zaczęło leczyć pilotów cierpiących na zaburzenia związane z używaniem alkoholu i innych substancji.
Dziś większość amerykańskich linii kieruje pilotów do programów HIMS współpracujących z FAA w celu zapewnienia im leczenia. Ponad 5 400 pilotów cierpiących na zaburzenia związane z używaniem alkoholu lub substancji psychoaktywnych zostało poddanych leczeniu w ramach HIMS i po pomyślnym zakończeniu programu wróciło na pokład.
Ale przed HIMS istniało wiele takich samych problemów związanych z pilotażowym zaniżaniem poziomu zgłaszania zaburzeń z używkami, jak obecnie ma to miejsce w przypadku zdrowia psychicznego.
Miejmy nadzieję, że problemy te zostaną choćby częściowo rozwiązane, i to wkrótce. Dla bezpieczeństwa milionów osób codziennie korzystających z lotniczych pokładów.
na podst. washingtonpost.com, latimes.com
rj