Powrót do domu przerodził się w przerażające doświadczenie dla 12-letniej dziewczynki, która została zaatakowana przez groźnego psa. Do zdarzenia doszło w Stickeny na przedmieściach Chicago w środę.
Brianna Hull-Saunders wracała ze swoją siostrą z przystanku autobusowego po szkole, kiedy doszło do ataku. Dziewczynka ma założonych 9 szwów na twarzy.
Do zdarzenia doszło, kiedy siostry spotkały syna sąsiadów, który wyprowadzał na spacer swojego psa.
Brianna powiedziała, że to właśnie chłopiec, którego znała ze szkoły, zaczął podjudzać psa, a wtedy zwierzę mu się wyrwało.
"Pies był bardzo silny, smycz po prostu wysunęła się z jego ręki. Wtedy skoczył mi na twarz" - powiedziała dziewczynka. Jej 11-letniej siostrze w jakiś sposób udało się odepchnąć i przepędzić psa.
Rodzina ofiary powiedziała, że nastolatka prawie straciła wzrok w prawym oku i będzie musiała przejść operację plastyczną po wygojeniu rany.
"Jestem bardzo zły. Coś takiego nie powinno się nikomu przydarzyć" - powiedział Teodore Saunders, jej ojciec.
Nie wiadomo, czy pies został poddany kwarantannie. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie tego zdarzenia.
Na razie Stickney Township Animal Control ukarało mandatem właściciela, który dopuścił, aby zwierzę biegało swobodnie i nie posiada licencji na psa.
Monitor