Strajk na lotnisku zaczął się w środę wieczorem i biorą w nim udział pracownicy zajmujący się bagażami, osoby sprzątające samoloty, pracownicy ochrony, opiekunowie zajmujący się osobami na wózkach inwalidzkich, pracujący na terminalach. Wszyscy są pracownikami niezrzeszonymi w związkach zawodowych, zatrudnionymi przez podwykonawców, którzy pracują dla miasta i linii lotniczych.
"Lotniska napędzają ekonomicznie miasta. Nie ma co do tego wątpliwości" - powiedział Tom Balanoff, prezydent SEIU, Lokal 1. "Wiemy, że linie lotnicze są rentowne, rzeczywiście bardzo opłacalne. I tym powinny się dzielić".
Od godziny 10 wieczorem w środę pracownicy zaczęli opuszczać swoje miejsca pracy na 24 godziny. O'Hare jest jednym z 9 lotnisk, gdzie odbywają się 24-godzinne strajki.
Robotnicy domagają się świadczeń i wyższych zarobków. Ich zarobki wahają się od mniej niż $13/godzinę do mniej niż 7 dolarów na godzinę dla opiekunów osób niepełnosprawnych.
Strajkujący chcą również lepszych szkoleń w zakresie bezpieczeństwa, zwłaszcza w obliczu ataków terrorystycznych, które miały ostatnio miejsce w Brukseli.
Władze O'Hare zapewniają, że na lotnisku nie będzie żadnych przerw w obsłudze, chociaż to właśnie strajkujący pracownicy odgrywają rolę w sprawnym funkcjonowaniu całego lotniska.
W swoim oświadczeniu Chicagowski Departament Lotnictwa powiedział, że nie przewiduje żadnego wpływu na działalność portów lotniczych. "Będziemy kontynuować wysiłki, zapewniając, że porty lotnicze w Chicago są bezpieczne dla naszych pasażerów i pracowników, jednocześnie skupiając się nad ulepszeniem jakości usług".
Pracownicy, którzy opuszczą miejsca pracy, są zatrudnieni przez trzy firmy: Universal Security, Prospect Airport Services i Scrub, Inc. Wiadomości zostawione tym spółkom pozostały bez odpowiedzi.
Monitor