$9 milionów na badania, eliminację i kwarantannę muszek owocowych, $13.8 mln. na zarządzanie stadami dzikich koni i osłów, prawie milion na walkę z wężami na wyspie Guam – to tylko kilka przykładów niepotrzebnych wydatków, jakie organizacja Citizens Against Government Waste zidentyfikowała w swoim dorocznym raporcie, który opublikowany został kilka dni temu.
W 2011 r. Kongres zdecydował, iż dalsze wydatki tego typu nie powinny mieć miejsca, a jeśli już przeznacza się na nie pieniądze, to nie powinno się tego robić anonimowo. Co z tego, skoro siódmy rok z rzędu niedochodowa organizacja antyrządowa wyodrębnia i ujawnia setki nowych, często utajnionych przykładów takiego postępowania.
Najnowsze dane zawarte są w opracowaniu zatytułowanym „2019 Congressional Pig Book”, które ukazało się w środę i od razu, podobnie jak poprzednie wydania, znalazło w centrum zainteresowania mediów.
W tym roku specjalistom współpracującym z organizacją udało się zidentyfikować $15.3 miliarda przeznaczone na projekty i programy związane z okręgami wyborczymi poszczególnych polityków. To wzrost o 4.1% w porównaniu do $14.7 mld. wyodrębnionych w ubiegłym roku.
Oczywiście w oczach podatników wydatki te zasługują na krytykę, ale musimy mieć świadomość, że politycy wprowadzają je do ustaw budżetowych w pełni świadomie. Jest to bowiem forma podziękowania za wsparcie w swych okręgach wyborczych, inicjatywa zjednująca im lokalne poparcie. Mówimy o ogromnych sumach, które muszą być ukryte w tysiącach wydatków różnych departamentów. Na przykład wspomniane przed chwilą brązowe węże na wyspie Guam, z pewnością szkodzące lokalnej faunie jako gatunek inwazyjny przywleczony tam przez żołnierzy po II wojnie światowej, nie są chyba problemem militarnym. A jednak kolejny rok z rzędu pieniądze na walkę z nimi wyodrębniono w funduszach departamentu obrony.
To również przekierowanie pieniędzy na specyficzne projekty lub kontrakty, z których często korzystają członkowie rodziny polityka, jego pracownicy lub sponsorzy kampanii politycznej. Przez dziesięciolecia senatorowie oraz członkowie Izby Reprezentantów robili to anonimowo, dokładając rachunki do sprawozdań poszczególnych komisji budżetowych.
W 2007 r. nowo wybrani członkowie Kongresu przyjęli zasadę wymagającą ujawniania nazwisk osób sponsorujących poszczególne wydatki, a w 2011 r. zobowiązano się do zaprzestania tej działalności w ogóle. Nic z tego jednak nie wyszło. Politycy nie chcieli rozstać się z narzędziem pozwalającym im na przeznaczanie określonych sum na projekty we własnych okręgach wyborczych.
Tak przecież powstał słynny „Most donikąd”, który stał się symbolem bezsensownie wydawanych pieniędzy w celach czysto polityczne. Budżet projektu opiewał na 398 milionów dolarów za połączenie stałego lądu z wyspą, którą na co dzień zamieszkuje 50 mieszkańców. Ktoś w porę zauważył co się dzieje, sprawą zainteresowały się media, a sam projekt wstrzymano po wybudowaniu kilku kilometrów drogi dojazdowej.
„Działania tego typu nie wysuszą bagna i nie przywrócą uczciwości w Waszyngtonie” – napisał w oświadczeniu Tom Schatz, prezydent organizacji Citizens Against Government Waste, która przygotowała raport. Nawiązuje on do słów prezydenta, który w czasie kampanii wyborczej obiecywał przeciwdziałać podobnym wydatkom, a w rzeczywistości za jego kadencji sumy przeznaczane na te cele są jeszcze wyższe.
Według niego jednym z najbardziej rażących wydatków w tym roku jest 16.7 mln. na działanie organizacji badawczej na Hawajach, nazwanej East-West Center, która korzysta z przychylności demokratycznego senatora reprezentującego ten stan. Suma ta stanowi cały budżet centrum, którego działalność nie jest do końca jasna i który jest drugim wcieleniem podobnej organizacji, o nazwie North-South Center, finansowanie której wstrzymane zostało przez Kongres w 2001 roku. Skoro jedno centrum radzi sobie bez pieniędzy z budżetu, drugie powinno zrobić to samo – uważa Tom Schatz.
Raport organizacji zidentyfikował ponad 300 różnych wydatków, których uzasadnienie, w razie pojawienia się pytań, byłoby bardzo trudne dla sponsorujących je polityków. Wśród nich 65 milionów dolarów na pomoc w przywracaniu pogłowia łososia w rejonie Pacyfiku. Ten program uznano już lata temu za nieskuteczny i niepotrzebny. Innym przykładem jest 12 milionów na walkę z inwazyjnymi roślinami wodnymi, czy 8 milionów na zakup specjalnych ekranów ochronnych dla ryb.
Oczywiście to, czy jakiś wydatek jest potrzebny lub nie, jest pojęciem względnym. Dla jednych może to być marnotrawstwo, dla innych konieczność. Niektóre programy aż proszą się o dokładną kontrolę, niezależnie od naukowych uzasadnień ich istnienia. Przykładem może być muszka owocowa. Projekt jej badania, kwarantanny lub eliminacji powrócił po 10 latach nieobecności w wydatkach federalnych. $9 milionów przeznaczone na ten cel w 2019 r. to – uwaga! – 1,819 proc. wzrostu w porównaniu do wydatków na ten cel dekadę temu, gdy decydowano się na jego zawieszenie.
Tom Schatz, prezydent Citizens Against Government Waste uważa, że przykłady te pokazują jak bardzo wciąż skorumpowany jest Kongres i w jakim stopniu marnotrawienie pieniędzy pochodzących z podatków podważa zaufanie obywateli do rządu federalnego. Jego organizacja od lat domaga się stałego, ustawowego zakazu przekazywania środków budżetowych na podobne cele.
Ograniczanie niepotrzebnych kosztów nie jest łatwe. Nawet najbardziej bezsensowne programy i wydatki mają swych zwolenników, którymi często są osoby bardzo wpływowe, lobbyści, administratorzy zarządzający pieniędzmi, itp. Zawsze ktoś z takiego programu skorzysta, nawet jeśli odbywa się to kosztem wielu innych, bardziej pożytecznych. Obowiązujący w USA system polityczny ułatwia ten proceder. Warto też zaznaczyć, że choć mówimy o sporych wydatkach, to nawet całkowite ich wstrzymanie nie wpłynie na zbalansowanie budżetu, który opiewa na znacznie wyższe sumy. Likwidacja marnotrawstwa nie zreperuje finansów państwa i nie załata dziury w budżecie, ale pozwoliłaby spokojnie spać podatnikom, co też powinno mieć znaczenie.
Tymczasem miliardy dolarów wydawane są każdego roku na programy, które nie powinny w ogóle istnieć lub zakupy, od jakich powinien stronić każdy, w miarę przyzwoity urzędnik i polityk. Część z nich to tzw. earmarks, czyli opisane wcześniej pieniądze przeznaczane na projekty we własnych okręgach wyborczych. Jednak znacznie większe sumy, nieopisane we wspomnianym wcześniej raporcie, trafiają na legalne i wspierane przez całe grupy polityków projekty.
Gdy chodzi o marnotrawstwo i niepotrzebne wydatki na poziomie federalnym, rozróżniamy sześć kategorii. Są to:
- programy, które powinny być finansowane na poziomie stanowym lub lokalnym
- programy, które realizowane powinny być przez sektor prywatny
- niewłaściwie realizowane programy, których odbiorcy nie powinni być upoważnieni do przyjmowania pieniędzy
- przestarzałe i niepotrzebne programy
- duplikujące się programy
- programy nieskuteczne, źle zarządzane, wykorzystywane
Pierwsze cztery kategorie zależą od subiektywnej oceny, niektórzy mogą być im przeciwni, inni będą ich bronić. Jednak ostatnie dwie kategorie łatwe są do zidentyfikowania i najczęściej pojawiają się w zestawieniach opisujących marnotrawienie funduszy. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Oto kilka z ostatnich lat:
- Waszyngton wydaje około 25 miliardów dolarów rocznie na utrzymanie pustostanów i niewykorzystanych terenów należących do rządu federalnego. Warto wiedzieć, iż rząd federalny posiada ponad 50 tysięcy niezamieszkałych domów, które od czasu do czasu są wykorzystywane do nieokreślonych celów. Dla porównania – cały budżet Homeland Security w 2019 r. opiewał na 47.5 mld. dol.
- Kontrolerzy z Government Accountability Office (GAO), odpowiednika Najwyższej Izby Kontroli, przez pięć lat szczegółowo sprawdzali wszystkie programy federalne i doszli do wniosku, że aż 22 proc. z nich, kosztujących w sumie 123 miliardy dolarów, w najmniejszym stopniu nie spełnia swej funkcji i w żaden sposób nie wpływa na grupy społeczne, którym mają one służyć.
- Audyt GAO sklasyfikował też niemal połowę zakupów dokonanych na rządowe karty kredytowe jako niewłaściwe, oszustwo lub sprzeniewierzenie. Przykłady takich zakupów finansowanych z pieniędzy podatników to: płatności hipoteczne, alkohol, bielizna, konsole do gier Xbox, biżuteria, internetowe serwisy randkowe, wakacje w egzotycznych miejscach, hazard, etc. W jednym przypadku poczta wydała $13,500 na kolację, podczas której serwowano 200 przystawek i wydano ponad $3,000 na alkohol. To ta sama poczta, do działalności której podatnicy dokładają każdego roku miliony dolarów.
- Do historii przeszła już historia dwóch uszczelek, wartości 19 centów każda, które Pentagon przesłał ze stanu Południowa Karolina do Teksasu kosztem $998,798. Mówimy o 998 tysiącach, 798 dolarach. W innym przypadku chodziło o uszczelkę nieco większej wartości, bo 89 centów, którą Pentagon wysłał na Florydę, tym razem płacąc za przesyłkę $293,451.
- Ponad połowa subsydiów rolniczych trafia do wielkich farm komercyjnych, których właściciele zgłaszają dochód ponad 200 tysięcy dolarów rocznie.
- Oszustwa związane z wydatkami na zdrowie i pomoc medyczną oceniane są w USA na sumę ponad $60 miliardów rocznie.
- Pracownicy federalni podczas podróży do innych stanów lub krajów bardzo często odmawiają lotu w klasie ekonomicznej. Związane z tym dodatki do biletów pozwalające skorzystać z klasy biznes kosztują budżet ok. 146 milionów dolarów rocznie.
- Członkowie Kongresu, niezależnie od przynależności partyjnej, wydają rocznie setki tysięcy dolarów pochodzących z podatków na najnowsze telewizory, maszyny do prażenia kukurydzy, aparaty fotograficzne, sprzęt audio, elektroniczne odświeżacze powietrza. Poza tym dzierżawią luksusowe auta, a co się z tym wiąże, drogie parkingi.
- Co najmniej 12 miliardów dolarów przekazane na różne cele w Iraku uznano już za zaginione lub ukradzione. Kolejnych 8 miliardów audytorzy nie mogą się doliczyć.
- Po huraganie Katrina rząd federalny przeznaczył miliardy dolarów na pomoc poszkodowanym. Większość wykorzystano zgodnie z przeznaczeniem, choć późniejsza kontrola wykazała, że z 2 miliardów dolarów w postaci kart kredytowych wydanych poszkodowanych zakupiono między innymi: wakacje na Karaibach, bilety na mecze ligi NFL, wiele butelek szampana Dom Perignon, filmy z serii "Girls Gone Wild", a także opłacono co najmniej sześć operacji zmiany płci.
Audytorzy wykazali również, iż co najmniej 900 tysięcy spośród 2 i pół miliona aplikantów ubiegających się o pomoc finansową po huraganie Katrina podało fałszywe imiona i nazwiska, numery Social Security lub złożyło więcej niż jedno podanie.
- Trudno też nie uznać za marnotrawstwo pół miliona dolarów, jakie stan Alaska otrzymał od Kongresu na namalowanie łososia na kadłubie jednego samolotu Boeing 737.
To tylko kilka przykładów spośród tysięcy, do jakich mamy wgląd, udowadniających skalę marnotrawienia publicznych funduszy przez rząd federalny i członków Kongresu w ostatnich latach. Niezależnie od składu obydwu Izb parlamentu, upływającego czasu i kolejnych obietnic wyborczych, powinniśmy przygotować się na coraz większe wydatki tego typu. Tak przynajmniej twierdzą audytorzy z Government Accountability Office, a także członkowie organizacji Citizens Against Government Waste.
Na podst.: cagw.org, foxnews.com, heritage.org
opr. Rafał Jurak