----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

30 sierpnia 2023

Udostępnij znajomym:

USA ma najbezpieczniejszy transport lotniczy na świecie, ale bardzo słabo wypada pod względem bezpieczeństwa na drogach

W ciągu ostatniej dekady dwoje pasażerów zginęło w wypadkach amerykańskich komercyjnych linii lotniczych. W tym samym okresie ponad 365 000 Amerykanów zostało zabitych w wypadkach z udziałem samochodów. Czy wprowadzenie na drogi części rozwiązań stosowanych w lotnictwie poprawiłoby sytuację?

Jednak to właśnie bezpieczeństwo amerykańskiego systemu połączeń lotniczych było niedawno przedmiotem naprawdę przerażającego dziennikarskiego śledztwa „New York Timesa”, opisującego szczegółowo uchybienia w nadzorze nad lotami, co kilka razy w tygodniu prowadzi do sytuacji grożących katastrofą. Powtarzające się zagrożenia skłoniły jednego z kontrolerów ruchu lotniczego do oświadczenia: „To tylko kwestia czasu, zanim wydarzy się coś katastrofalnego”.

To stwierdzenie oddaje istotną kwestię dotyczącą sposobu regulacji podróży lotniczych w USA: społeczeństwo oczekuje całkowitego bezpieczeństwa podczas podróży samolotem, katastrofy nigdy nie powinny mieć miejsca, a wszelkie straty w ludziach są uważane za niedopuszczalne. Istnieje ogromna machina federalna, która dba o to, aby nikt nie zginął w katastrofie lotniczej. A co by się stało, gdybyśmy potraktowali samochody tak samo, jak traktujemy samoloty?

Rzeź na drogach  

Samochody zabijają niesamowicie dużą liczbę Amerykanów i sytuacja nie poprawia się.

Władze lotnicze uważają podróże samolotem w USA za najbezpieczniejsze na świecie – podaje „Los Angeles Times”. Jednak bezpieczeństwo naszego systemu transportu naziemnego jest jednym z najgorszych wśród bogatych krajów. W 2021 r. samochody zabiły 43 000 Amerykanów, a liczba ta – co wydaje się niewiarygodnie – wzrosła w ciągu ostatniej dekady o prawie jedną trzecią, podczas gdy w porównywalnych pod względem rozwoju i natężenia ruchu krajach znacząco spadła.

W Unii Europejskiej liczba ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, już i tak znacznie niższa niż w Ameryce, spadła w ciągu ostatniej dekady o 22 procent. Wypadki samochodowe są zaraz po broni palnej drugim największym zabójcą dzieci w USA. Nawet samo wyjście na spacer staje się szczególnie niebezpieczne: w zeszłym roku pod kołami samochodów zginęło około 7 508 pieszych, najwięcej od 1981 r., co stanowi ogromny wzrost w ciągu ostatniej dekady.

Spójrzmy na tabelę pokazującą wskaźnik zgonów w wypadkach samochodowych w różnych krajach w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców. Przedstawione dane dla krajów europejskich wahają się od 1,5 do 6 podczas gdy w USA wskaźnik ten wynosi 12,9.

22 tabelka

Wygląda to tak, jakby w Stanach Zjednoczonych niweczone były dziesięciolecia postępu w ograniczaniu liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, ale po reakcjach organów regulacyjnych i polityków nie widać, by temat ten kogokolwiek interesował. Nie toczy się żadna ogólnokrajowa dyskusja na temat tego, że co roku ponad 40 000 osób ginie na drogach lub dlaczego Amerykanie są zmuszeni żyć w obliczu ryzyka śmierci w wypadku samochodowym mniej więcej trzykrotnie wyższego niż Kanadyjczycy i Australijczycy, pięciokrotnie wyższego niż Brytyjczycy i Niemcy, i dziewięć razy wyższego niż Norwegowie.

Może to złe porównanie

Wiele osób może argumentować, że porównywanie (nie)bezpieczeństwa dróg i lotów jest niewłaściwe, bo o wiele więcej osób podróżuje samochodami niż samolotami. W czasie lotu pasażerowi są w sytuacji, w której są zdani na łaskę dobrze wyszkolonych specjalistów – dlatego zaufanie społeczne jest niezbędne, aby system działał. Każdy natomiast może prowadzić samochód. Być może po prostu trudniej jest kontrolować zachowanie ponad 200 milionów osób jeżdżących samochodami, niż utrzymać kadrę licencjonowanych pilotów i kontrolerów ruchu lotniczego.

Istnieją rozwiązania, jeśli chcemy coś zmienić

Eksperci mówią, że porównania podobne do przedstawionego powyżej nie są dobrymi wymówkami sytuacji, w której nie udaje się zapobiec masowym zgonom na drogach. Podobno wiele możemy się nauczyć z podejścia systemu lotniczego do bezpieczeństwa pasażerów.

Najbardziej oczywiste jest to, że nie powinniśmy akceptować tragicznych wypadków drogowych tylko dlatego, że jazda samochodem wydaje się z natury niebezpieczna. Jeśli wymyśliliśmy, jak zapewnić wyjątkowo bezpieczny lot po niebie z prędkością ponad 500 mil na godzinę, z pewnością jesteśmy w stanie wymyśleć, jak utrzymać ludzi przy życiu na ziemi, zwłaszcza, że inne kraje już to zrobiły. Holandia jest wyjątkowym przykładem, ale w innych krajach, choćby w Kanadzie, gdzie warunki jazdy w miastach są bardzo podobne do USA, stale obniża się współczynnik zgonów w wypadkach samochodowych, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych znów rośnie.

Druga lekcja płynąca z sektora lotnictwa jest taka, że bezpieczeństwo to odpowiedzialność systemowa. „Dyscyplina nadzoru wraz z wbudowanymi zabezpieczeniami jest znana w kręgach lotniczych jako model ‘sera szwajcarskiego’: jeśli problem prześlizgnie się przez dziurę w jednej warstwie, zostanie przechwycony przez inną” – wyjaśnia „The New York Times”, co daje niemal nieskazitelny wynik bezpieczeństwa.

Porównajmy to z sytuacją w zakresie bezpieczeństwa samochodowego - wysoki współczynnik zgonów uznaje się za podstawowy element działania systemu, a nie za porażkę instytucjonalną. W mediach traktuje się wzrost liczby ofiar w wypadkach jako niekontrolowane wahania i obwinia lekkomyślnych kierowców. W instytucjach zajmujących się inżynierią ruchu drogowego szeroko rozpowszechniony jest mit, że zdecydowana większość wypadków jest spowodowana „błędem ludzkim”.

Oczywiście wiele osób dokonuje niebezpiecznych wyborów –przekroczenia prędkości lub jazdy pod wpływem alkoholu. Ale to odwraca uwagę od tego, co przede wszystkim sprawia, że amerykański system jazdy jest tak niebezpieczny: mamy do czynienia z mnogością zasadniczo szybkich, niebezpiecznych dróg, z częstymi skrętami, przystankami na światłach i ruchem współdzielonym między samochodami, pieszymi i rowerami. Przy wszystkich tych punktach konfliktowych nieuniknione jest, że wystąpią kolizje.

Trzecia lekcja płynąca z lotnictwa jest taka, że niebezpieczna technologia musi zostać odpowiednio uregulowana. Badania empiryczne w coraz większym stopniu pokazują, że szybka adaptacja dużych samochodów — typu SUV i pickupów — jest głównym czynnikiem powodującym pogorszenie bezpieczeństwa na drogach w ciągu ostatniej dekady.

Komentatorzy zaobserwowali amerykańską „wyuczoną bezradność” zarówno wobec przemocy z użyciem broni, jak i śmiertelności na drogach. Nie ma nawet poczucia, że można działać lepiej i nikt od nikogo tego nie wymaga. 

na podst. vox, nyt
rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor