----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

23 sierpnia 2016

Udostępnij znajomym:

Minęło 21 lat od rekordowej fali upałów, która nawiedziła Chicago. W lipcu 1995 roku z powodu wysokich temperatur śmierć poniosło ponad 739 osób. Fala upałów była najtragiczniejszą w skutkach katastrofą naturalną, jakiej doświadczyło Chicago. Podczas gigantycznego pożaru, który spustoszył nasze miasto w 1871 roku, zginęło około 300 mieszkańców.

Zaczęło się 12 lipca 1995 roku. Temperatury w Chicago podnosiły się stopniowo z 90 stopni Fahrenheita notowanych na początku tygodnia. 13 lipca w punkcie pomiarowym na lotnisku Midway odnotowano 106 stopni Fahrenheita, ale tzw. heat index odczuwalny był jak 126 stopni F. Noce nie przynosiły ochłody, bo temperatury obniżały się do 80 st. F. 

Chicago, jak wspominali, ci którzy pamiętają upały z 1995 roku, przypominało "piekielny piec, w którym wszyscy smażyli się przez trzy dni". Tysiące ludzi zostały hospitalizowane.

Tragiczny bilans upałów z 1995 roku to 739 ofiar śmiertelnych - w większości biednych i starszych, którzy żyli samotnie w mieszkaniach bez klimatyzacji. W kostnicach skończyły się miejsca, w których przechowywano ciała. Koroner powiatu Cook zarządził, by używać do tego celu także ciężarówek-chłodni, używanych do transportowania mięsa czy mrożonek.

21 lat od tych wydarzeń miasto ma opracowany plan reagowania na ewentualną falę upałów, która może być potencjalnie katastrofalna w skutkach.

"Jesteśmy teraz znacznie lepiej przygotowani niż byliśmy wtedy, fizycznie, technicznie, funkcjonalnie" - przyznał Gary Schenkel, dyrektor wykonawczy miejskiego biura reagowania w sytuacjach kryzysowych (OEMC). Zostało ono powołane do życia w 1995 roku.

"Najbardziej dramatyczna różnica - mówi Schenkel - polega na tym, że udało nam się opracować program współpracy obejmującej wszystkie wydziały miasta i Krajowe Centrum Meteorologiczne. Wprowadzanie operacyjnego planu działania zaczyna się już kiedy dociera do nas komunikat pogodowy".

Ponad dwie dekady temu miasto miało przygotowany plan działania na wypadek upałów, ale jak się okazało, tylko na papierze. Pomoc została uruchomiona za późno.

"Ludzie przychodzili do nas i mówili, że ich kuzyn, ciotka, ich wuj, ich matka, setki ludzi są w potrzebie. Nikt nie reagował" - wspomina Bob Starks, profesor nauk politycznych na Northeastern Illinois University. "Nie było wystarczająco dużo miejsc w klimatyzowanych pomieszczeniach, wystarczająco dużo personelu" - dodaje. Dopiero trzeciego dnia upałów miasto wprowadziło stan alarmowy.

W tym drugim dniu fali lipcowych upałów w 1995 roku doszło do awarii przeciążonej sieci zakładów energetycznych ComEd,  która pozbawiła klimatyzacji 49,000 mieszkańców. Na drogach topił się asfalt. Plaże przepełniły się ludźmi. Doszło do trzech tysięcy przypadków nielegalnego uruchomienia hydrantów przeciwpożarowych.

"Byłem oburzony, że burmistrz był na wakacjach i nie wracał do domu w obliczu takiej tragedii" - dodaje Bob Starks.

Burmistrz Richard M. Daley przebywał na wakacjach w Grand Beach w stanie Michigan.

Dopiero trzeciego dnia upałów miasto wprowadziło stan alarmowy.

Nawet po powrocie temperatury odczytów w granicach 90 stopni F., w kolejnych tygodniach odnajdywano ciała ofiar gorąca - osób starszych, mieszkających samotnie albo ubogich.

W lipcu 1995 roku w Chicago zanotowano 2,965 zgonów, czyli o 733 więcej niż wynosiła średnia ich liczba w tym miesiącu (2,232). Upały były jedynym czynnikiem, który mógł wyjaśnić tak gwałtowny wzrost śmiertelności w naszym mieście. Wśród ofiar przeważali czarnoskórzy zamieszkali w biednych dzielnicach.

"To była niezwykle niebezpieczna fala upałów, z wysokimi temperaturami, tropikalną wilgotnością powietrza, małym zachmurzeniem i praktycznie bez wiatru" - pisze Eric Klinenberg, profesor socjologii na New York University. Jest on autorem wydanej w 2002 roku książki "Heat Wave: a Social Autopsy of Disaster in Chicago", w której głównie analizuje społeczne i polityczne podłoże skutków fali upałów z 1995 roku. W książce podkreśla, że miasta takie jak Chicago pozostają nieprzygotowane na kryzysy, których prawdopodobieństwo rośnie wraz z globalnym ociepleniem, ale - zaznacza - "polityka i rasizm są jednakowo winne ogromnej liczby ofiar fali upałów w 1995 roku w Chicago".

"To izolacja społeczna ubogich mieszkańców żyjących w najbardziej opuszczonych i rasowo wydzielonych dzielnicach miasta, w miejscach, gdzie lokalne środowisko zniechęca ludzi od wyjścia na zewnątrz i uzyskania wsparcia ze strony przyjaciół i sąsiadów" - tłumaczy Klinenberg.

"Przywódcy miasta byli na wakacjach. Nie ogłosili ostrzeżenia przed zbliżającą się falą upałów. Straż pożarna nie wezwała dodatkowych karetek, chociaż ich brakowało. Departament zdrowia nie wiedział, które szpitale były przepełnione, a w których były jeszcze miejsca. Miasto nie miało nawet opracowanego planu awaryjnego na wypadek upałów" - czytamy w książce.

Niespełna cztery lata później Chicago nawiedziła kolejna, chociaż mniejsza fala upałów. W 1999 roku wysokie temperatury były odpowiedzialne za śmierć 110 osób. W późniejszych latach notowano zdecydowanie mniej ofiar gorąca. Upały w 2012 roku przyczyniły się do zgonu 22 mieszkańców naszego miasta.

Przed nami kolejne upalne dni

Władze miejskie apelują, żeby nie lekceważyć ostrzeżeń przed wysokimi temperaturami. Lekarze przypominają, że upał jest najbardziej szkodliwy dla małych dzieci i ludzi starszych.

Znaczący wzrost temperatury powietrza może doprowadzić do odwodnienia i przegrzania organizmu – alarmują lekarze. Upał może spowodować udar.

Lekarze zwracają uwagę, że szczególnie w upalne dni nie można lekceważyć takich objawów jak: zmęczenie, silne bóle i zawroty głowy, nudności, gorączka, szum w uszach, drgawki, wzrost temperatury ciała zagrażający życiu, większa częstotliwość bicia serca i oddechu.

Jak wykazały badania naukowców, prowadzone pod patronatem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), podczas upałów ilość zgonów wzrasta o 30 procent. Do zwiększonego ryzyka dochodzi przede wszystkim w momencie przegrzania się organizmu, który broniąc się przed upałem, wydala z siebie duże ilości potu, a wraz z nim niezbędne składniki mineralne.

Uzupełnienie ich do odpowiedniego poziomu pozwala zapewnić prawidłowe warunki dla funkcjonowania organizmu i stanowi klucz do zapobiegania zgonom z powodu przegrzania.

Upały najbardziej wpływają na zaostrzenie dolegliwości ze strony układu krążenia. Szczególnie narażone na upały są osoby starsze z chorobami sercowo-naczyniowymi. Negatywny wpływ na wydolność układu krążenia ma praca i przebywanie w podwyższonej temperaturze otoczenia, jazda w korkach w nieklimatyzowanych samochodach i zatłoczonych, dusznych autobusach, a także nagłe zmiany temperatur – na przykład wychodzenie na nagrzaną słońcem ulicę po pracy w klimatyzowanym pomieszczeniu.

Lekarze apelują, by w czasie największego nasłonecznienia chronić się w cieniu lub wchodzić do klimatyzowanych pomieszczeń. Ważna jest też kwestia odpowiedniego ubioru, który powinien być lekki, przewiewny, w jasnym kolorze. Bardzo ważne jest także nawadnianie organizmu. Należy pić więcej wody niż zwykle, unikać picia alkoholu i słodkich napojów.

Należy także zadbać o zwierzęta, u których również może dojść do przegrzania organizmu.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor