----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

13 listopada 2019

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

To zależy kto otrzyma stałą nominację na to stanowisko, jak ułożą się mu kontakty z szeregowymi funkcjonariuszami i jaką będzie miał wizję dla miasta. Na razie wstępnie pożegnano Eddie Johnsona i przywitano w jego miejsce Charliego Becka, byłego szefa policji z Los Angeles, który tymczasowo, prawdopodobnie przez kilka miesięcy, będzie pełnił funkcję nadinspektora Chicago Police Department.

„Najwyższy czas, by ktoś inny przypiął te cztery gwiazdki do naramiennika” - powiedział 59-letni Johnson, ogłaszając przejście na emeryturę podczas konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu - „Czasami ciążą one, jak problemy całego świata”.

Johnson kierował departamentem złożonym z około 13,400 funkcjonariuszy, drugim co do wielkości w kraju, naciskając na szkolenia z zakresu użycia siły, większą współpracę policji ze społeczeństwem i nadzór sądowy nad reformami wprowadzanymi w podległych mu służbach.

Przejście na pełną emeryturę ma odbyć się przed końcem roku, do tego czasu współpracować ma ze swym tymczasowym następcą. Do zmiany na tym stanowisku pewnie by w ogóle nie doszło, gdyby nie ostatnie problemy Johnsona.

Kontrowersje

W ubiegłym miesiącu policjanci znaleźli Johnsona śpiącego we własnym samochodzie na znaku STOP. Początkowo tłumaczył, iż nie wziął przypisanych leków na nadciśnienie i poczuł się słabo, ale później przyznał w rozmowie z burmistrz, że wcześniej tego wieczoru pił alkohol. Podobno biuro inspektora generalnego dla miasta Chicago bada obecnie przyczynę, dla której oficerowi pozwolili Johnsonowi pojechać później do domu bez poddania go testowi trzeźwości.

Johnson pochodzi z ubogiej dzielnicy południa Chicago, dorastał w mieszkaniach socjalnych i związany był z policją od ponad 30 lat. W 2016 r. został mianowany na najwyższe stanowisko w departamencie przez ówczesnego burmistrza, Rahma Emanuela, w momencie kryzysu, jakim nazywana była rekordowa fala przemocy w mieście.

Przestępczość wciąż wysoka

Po pierwszym roku urzędowania Johnsona miasto odnotowało tysiące strzelanin i 765 zabójstw - najwyższy wynik od 20 lat. Wskaźnik zabójstw wciąż pozostaje jednym z najwyższych w kraju, ale liczba śmiertelnych strzelanin spadła po tym, jak Johnson zwiększył liczebność policji i w większym stopniu zaczął polegać na zaawansowanym technologicznie narzędziu do walki z przestępczością, zwanym ShotSpotter. To system połączonych urządzeń akustycznych do wykrywania i lokalizowania źródła strzałów, który na żywo wysyła informacje od organów ścigania.

Odwiedzający niedawno Chicago prezydent Donald Trump nie ukrywał swej krytyki pod adresem Johnsona. Obelgi, epitety, krytyka pracy i osoby chicagowskiego superintendenta zajęły sporą część wygłoszonego tu przemówienia. Związane to było przede wszystkim z decyzją Johnsona, by nie witać prezydenta na lotnisku i nie brać udziału w odbywającej si® u nas konferencji szefów policji, której głównym mówcą był prezydent.

Burmistrz Lori Lightfoot pochwaliła jednak zaangażowanie Johnsona w poprawę egzekwowania prawa oraz jego dążenie do większej przejrzystości pracy policjantów i ich szkolenia.

„Zmiany i reformy wprowadzone przez nadinspektora Johnsona będą odczuwalne długo po jego przejściu na emeryturę” – powiedziała Lightfoot na pożegnalnej konferencji prasowej.

Johnson był także zwolennikiem osobistych kamer, w które wyposażono każdego patrolowca w Chicago, starając się odzyskać zaufanie społeczne utracone po zabójstwie Laquana McDonalda w 2014 r.

Szokujące nagranie śmierci McDonalda wywołało protesty i doprowadziło do prawie 7-letniego wyroku więzienia dla Jasona Van Dyke'a, oficera, który oddał aż 16 strzałów w McDonalda. Wywołało również krytykę departamentu sprawiedliwości, który w raporcie oskarżył chicagowską policję o łamanie praw obywatelskich i powtarzające się, nadmierne użycie siły. To zdarzenie doprowadziło również do dymisji ówczesnego szefa policji, Garry`ego McCarthy, który widział wideo z zabójstwa, ale przymknął oczy na próby tuszowania zachowania policji. To właśnie jego zastąpił na stanowisku Johnson, w okresie bardzo trudnym dla miasta i departamentu.

Co teraz? Jakiego nadinspektora poszukujemy?

Na razie nominację na stanowisko tymczasowego szefa policji otrzymał 66-letni Charlie Beck, który pełnił funkcję szefa LAPD przez 8.5 roku, aż do przejścia na emeryturę w 2018. Od razu zapowiedział jednak, że nie jest zainteresowany objęciem tej funkcji na stałe. Zapytany o to przez dziennikarzy odpowiedział żartobliwie: „To pytanie do pani Beck, a odpowiedź brzmi nie”.

Dodał też, że nie martwi się, jak zostanie przyjęty przez chicagowską policję jako człowiek z zewnątrz, ponieważ pochodzi z rodziny policyjnej, a jego ojciec, siostra i jego dzieci pracowali lub pracują w organach ścigania.

„Nie tylko kocham gliniarzy. Sam jestem gliną” – powiedział Beck przyjmując propozycję tymczasowej pracy w Chicago.

Specjalna komisja rozpoczęła więc poszukiwania stałego następcy Johnsona. Zwykle odbywa się to następująco: przez określony czas przyjmowane są zgłoszenia kandydatów z całego kraju. Następnie komisja wybiera dziesięciu kandydatów, z którymi przeprowadzane są rozmowy. Kolejnym etapem jest wybór 3 finalistów i przedstawienie ich kandydatur burmistrz Lightfoot. To ona dokona ostatecznego wyboru.

Wizjoner, lider, fachowiec

Powinien to być silny lider, wizjoner, zdolny do przeprowadzenia niezbędnych reform, a jednocześnie pamiętający, iż głównym celem jest dalsze obniżanie przestępczości w Chicago – mówią zapytani o to eksperci. Najważniejsze jest odzyskanie zaufania społecznego, utraconego powtarzającymi się aferami w łonie departamentu. Chicagowska policja musi w końcu uzmysłowić sobie, że nie można aresztować wszystkich, którzy krytykują jej metody i strzelać do każdego, kto nie podporządkuje się rozkazom funkcjonariuszy.

Jednocześnie nowy szef, jeśli pochodził będzie spoza Chicago, będzie miał niezmiernie trudne zadanie zjednania sobie zaufania oficerów, którymi na co dzień zarządza. W przypadku Chicago jest to podwójnie trudne, gdyż lokalny departament słynie z hermetycznych poglądów i nieufności wobec nowoprzybyłych. Opinie policjantów na temat zmian, wszelkich zmian, dotyczących departamentu są mało miarodajne. Każdy broni status quo, co zrozumiałe, nie widząc zwykle szerszego kontekstu i nie wykazując obiektywizmu. Przebicie się ze swymi pomysłami i planami do kilkunastu tysięcy aktywnych pracowników departamentu będzie pierwszym, podstawowym zadaniem nowego szefa CPD.

Nowoczesne i przynoszące efekty sposoby zarządzania departamentami policji przynoszą już korzystne efekty w innych miastach. Redukcja przemocy może, i musi, następować we współpracy ze społeczeństwem. W Chicago zmiany te zachodzą powoli.

„Potrzebujemy nadinspektora, który nie będzie bał się płynąć pod prąd. Potrzebujemy kogoś z kręgosłupem, kto stanie w obronie sprawiedliwości i równości” – uważa lokalny działacz społeczny, Mecole Jordan – „Walka w obronie sprawiedliwości oznacza włączenie innych i spojrzenie na problem z różych stron, nie tylko z jednej perspektywy. W przeszłości mieliśmy kilku nadinspektorów dbających o prawo i porządek, ale tylko wtedy, gdy było to korzystne dla departamentu policji”.

Zmienia się Chicago...

zmienia się policja w mieście. Kwietniowe zwycięstwo Lori Lightfoot w wyborach na burmistrza miało dla policji spore znaczenie. Jednym z jej haseł były reformy w departamencie. Zna ona problemy od podszewki, przez wiele lat była prezydentem Chicago Police Board.

W pierwszym swoim budżecie miejskim przewidziała stworzenie Biura Przeciwdziałania Przestępczości, mającego współpracować z lokalnymi społecznościami. Na program przeznaczyła 9 milionów dolarów. To zacznie mniej niż 50 milionów proponowane przez pomysłodawców, ale lepsze to, niż nic – mówię eksperci.

Wybór nowego nadinspektora będzie niezmiernie istotny, jeśli miasto chce zmienić strategię działań – podobnie jak miało to miejsce w Nowym Jorku i Los Angeles – poprzez ograniczenie przestępczości, obniżenie liczby aresztowań i wzmocnienie kontaktów z mieszkańcami.

„Policja w Chicago nigdy nie przeprowadziła nowoczesnej rewolucji. To najlepszy moment, by to uczynić” – uważa profesor David Kennedy z John Jay College of Criminal Justice w Nowym Jorku, który od lat współpracuje z policją chicagowską nad nowymi strategiami działania – “Jeśli takie zmiany nie przyniosą pozytywnych efektów, będzie to zmarnowana okazja i tragedia dla całego miasta.”

Craig Futterman, profesor prawa z University of Chicago studiuje od dawna problem policyjnej brutalności i uważa, że nowy szef policji musi rozprawić się wreszcie ze słynną “zmową milczenia” obowiązująca w szeregach chicagowskich funkcjonariuszy: “Oficerowie muszą być odpowiedzialni za swe czyny”

Skomplikowany, kosztowny proces

Nie będzie to ani łatwe, ani tanie. Nadzorujący reformy sąd dysponuje 230 stronami proponowanych zmian, które zatwierdził w lutym sędzia federalny, Robert Dow Jr. Chodzi o sposób, w jaki departament traktować ma funkcjonariuszy składających przysięgę dotyczącą ochrony życia i mienia. Wielokrotnie pojawia się w dokumencie sformułowanie dotyczące respektowania przez policjantów „świętości ludzkiego życia”, używane są określenie „godność” i „szacunek”, gdy opisywane są kontakty policji z obywatelami.

Zapowiada się więc trudny proces zmian, który musi być nadzorowany przez lokalny są i sędziego federalnego, by przyniósł jakiekolwiek zmiany.

Reformom tego typu stanowczo sprzeciwia się Chicago Fraternal Order of Police, choć poproszony o komentarz przez dziennikarzy Chicago Tribune, odmówił.

Zmiany tego typu wprowadzono w okresie ostatniej dekady, może nieco więcej, w innych miastach, które dziś powinny być przykładem dla Chicago. W Los Angeles reform dokonał ówczesny szef LAPD, William Bratton.

Przekonał on podwładnych siłą swej osobowości, że bezpieczeństwo publiczne to coś więcej, niż dokonywanie aresztowań - wspomina działaczka miejska Connie Rice, prywatnie prawniczka, która współpracowała wówczas z departamentem. Bratton zyskał opinię człowieka, który zawsze popierał swych oficerów, nawet gdy popychał ich w nowym kierunku.

„Do tego potrzebny jest ktoś, kto ma uznanie w oczach ulicznych gliniarzy” – mówi Rice.

RJ

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor