Słońce, wysokie temperatury, budząca się do życia przyroda. Wszystko to wokół nas cieszy, ale czy przypadkiem nie powinno martwić? W lutym nie powinno być tak ciepło. W końcu to pierwsze znaki nadchodzących zmian.
W zeszłym tygodniu od Waszyngtonu po Denver, od Charlotte po Chicago, niemal wszędzie notowane były rekordowe temperatury. W ubiegłą środę temperatura w Green Bay w Wisconsin przekroczyła 60 stopni F. Pokrywa lodowa na jeziorze Michigan stanowi jedną czwartą obserwowanej zwykle o tej porze roku. W kilku rejonach Oklahomy i Teksasu już odnotowano upały przekraczające 90 st. F. W tym miesiącu na terenie USA odnotowano już w sumie 2,800 rekordów wysokich temperatur i tylko 27 niskich. Choć przed nami jeszcze sporo chłodnych, mroźnych dni, być może nawet opadów obfitego śniegu, to średnie dane nie napawają radością. Przynajmniej naukowców, bo nas na razie cieszą.
Większość z nas traktuje to nagłe ocieplenie jako dar. Rozbieramy się, wychodzimy z domu, spotykamy ze znajomymi w ogródkach. Jednak dwie trzecie z nas jednocześnie odczuwa niepokój związany ze zmianą klimatu. Mieszkańcy Chicago z jednej strony cieszą się z letniej aury, z drugiej odczuwają z tego powodu wyrzuty sumienia.
„Jak mogę cieszyć się z pięknej pogody, skoro tak niewiele robię na rzecz ograniczenia zmian klimatycznych?” – napisała czytelniczka Chicago Tribune – „Czy wypada cieszyć się, skoro są to znaki nadchodzących poważnych problemów dla naszej planety?”
Warto więc zapytać o to naukowców. Może oni nieco uspokoją nasze sumienie, choć jednej prostej odpowiedzi na raczej nie ma. Zwłaszcza w sytuacji powiększających się rejonów pustynnych, zmniejszających się plaż, umierających raf koralowych.
Dlatego wielu zaskoczyć może opinia Katherine Hayhoe, naukowca z Texas Tech University, która namawia do korzystania z ciepłych dni. Przekonuje, iż nie powinniśmy odczuwać wyrzutów sumienia i z radością witać każdy ciepły dzień w połowie lutego.
“Z jednej strony pokazuje nam to, że nie wszystkie skutki ocieplania klimatu są negatywne” – mówi Katherine Hayhoe – „Radość z ciepłych dni nie wpływa na zmiany, więc czemu nie korzystać z pogody?”
Z drugiej strony takie anomalia pogodowe pomagają naukowcom w szerzeniu wiedzy na ten temat. Długie rozprawy naukowe, miliony badań i artykuły w specjalistycznej prasie nie przyniosą takiego efektu, jak 70 stopni w lutym. Ludzie dopiero wtedy zauważają, że coś się dzieje, zaczynają czytać, sprawdzać i działać.
„Wraz ze wzrostem temperatury pozytywne skutki ocieplania będą wypierane przez negatywne. Najpierw zauważymy nieco cieplejsze lato. Potem zaczniemy zwracać uwagę na wyższe rachunki za prąd i wodę, więcej szkodników w naszych domach i na działkach, pojawią się w okolicy nowe gatunki zwierząt i owadów przybywające z cieplejszego dotąd południa” – dodaje Katherine Hayhoe z Texas Tech – „W ten sposób zaczniemy zauważać inne rzeczy wokół nas.”
Naukowcy mają nadzieję, że cieplejsze dni w środku zimy i gorętsze w lecie zwrócą naszą uwagę na problemy, o których mówią od lat. Z drugiej strony może to nastąpić znacznie później, niż mają nadzieję.
Badania opinii publicznej opublikowane w ubiegłym roku w piśmie Nature wskazują, że na razie bardziej cieszymy się ze zmian, niż martwimy ich ewentualnymi konsekwencjami.
Większość Amerykanów pozytywnie ocenia cieplejszą aurę. Zdecydowanie poprawiły się oceny warunków życia w większości miast na północy kraju w porównaniu do opinii wyrażanych na ten temat w ostatnich 40 latach. Głównie dlatego, że zimy stały się łagodniejsze, ale nie nadeszły jeszcze zapowiadane, upalne lata.
Zadowolenie z pogody wyrażane dziś przez mieszkańców Bostonu podobne jest do notowanego w Nowym Jorku w 1976 roku. Warunki klimatyczne w St. Louis są dziś lepsze, niż w Baltimore i Waszyngtonie D.C. czterdzieści lat temu. Podobnych przykładów jest więcej.
W badaniu tym nie brało się jednak pod uwagę zmian globalnych, wpływu ocieplania klimatu na występowanie żywiołów naturalnych, ale wyłącznie na odczucia mieszkańców danych rejonów USA. Jest to więc badanie wyrywkowe, można powiedzieć niepełne. Pozwala jednak zrozumieć, dlaczego tak trudno jest niektórych przekonać do destruktywnego wpływu ocieplania klimatu nasze życie. Bo na razie nic takiego nie ma miejsca, wręcz żyje nam się lepiej.
„Słyszymy w kółko, jak powinniśmy się bać zmian klimatu, a w rzeczywistości większość ludzi doświadcza czegoś odwrotnego, radości z cieplejszych pór roku” – uważa Megan Mulli z Duke University – „To lekcja dla naukowców, że w nieodpowiedni sposób przekazują swą wiedzę. Moja strona internetowa wypełniona jest mapami, wskaźnikami i niepokojącymi wnioskami. Niewiele osób motywuje to do działania i mało kto traktuje to poważnie”.
Naukowcy namawiają, by cieszyć się z pięknej pogody, ale jednocześnie obawiają się, że w pewnym momencie na zmiany może być za późno. Mamy jeszcze kilkadziesiąt lat wzrostu temperatur, prawdopodobnie do połowy stulecia. Oczywiście przy założeniu, że ludzkość nic nie zrobi w ramach ograniczania tego procesu. Potem nie będziemy w stanie zatrzymać zmian. Głównie ze względu na sposób, w jaki funkcjonuje klimat oraz sposobu, w jaki człowiek wprowadza planowane zmiany.
„Po przekroczeniu pewnego punktu już nie będziemy mogli przełączyć guzika – dodaje Megan Mulli z Duke University – Musimy zacząć działać już dziś”.
Mieszkając w miastach i wykonując różne prace nie zdajemy sobie z zachodzących już teraz zmian. Dla nas po prostu jest ciepło i to nas cieszy.
Innego zdania są producenci żywności. Jeden przykład:
Brzoskwinie
Drzewa brzoskwiniowe wymagają określonej liczby godzin w temperaturze poniżej 45 stopni F. Jest to warunek obfitych zbiorów. W stanie Georgia, gdzie brzoskwiń produkuje się najwięcej w USA, optymalna liczba takich godzin przed nadejściem wiosny wynosi 1,000. W tym roku było ich zaledwie 470. To oznacza słabe zbiory, wyższe ceny i spadek wartości korporacji zajmujących się uprawą i przetwórstwem. Mieszkańcy wielkich miast nie zastanawiają się nad tym, ale ich plany emerytalne i część inwestycji zależna jest od dobrej kondycji notowanych na giełdzie firm typu agro. Więc w pewien sposób już wkrótce zaczną odczuwać zmiany klimatyczne w swoim portfolio, bo brzoskwinie to tylko jeden z tysięcy przykładów.
Czy to na pewno klimat?
Opinie są różne. Nikt nie przekonuje, że ostatnie ciepłe dni są na pewno wynikiem globalnych zmian. Naukowcy nalegają wręcz, byśmy tak tego zjawiska nie traktowali, choć prawdopodobieństwo jest wysokie. Zamiast martwić się piękna aurą i odczuwać wyrzuty sumienia, zainteresujmy się długoterminowymi zmianami. Wzrostem temperatur powietrza i wody w ostatnich kilkudziesięciu latach, czy faktem, że ostatnie osiem z 10 lat było rekordowych pod względem ciepła.
„Nie mam zamiaru przekonywać nikogo, że fajna pogoda w środku zimy to na pewno zmiany klimatyczne” – mówi Kim Cobb, biochemistka z Georgia Tech University – „Bardziej powinien nas martwić fakt, że każdy kolejny rok jest rekordowy – 2014, 2015, 2016”.
Wszystko wskazuje na to, że 2017 też taki będzie. Zamiast wysnuwać wnioski z pogody, lepiej poczytać, sprawdzić, dowiedzieć się więcej w poważnych źródłach.
na podst. theatlantic, nature.com, chicagotribune