Aptekarze nie ostrzegają pacjentów przed mieszaniem leków, których zażycie w tym samym czasie może być niebezpieczne dla zdrowia i życia - taki jest wniosek z trwającego dwa lata dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez "Chicago Tribune".
Dziennikarze realizowali recepty w różnych aptekach na terenie metropolii. W jednym przypadku w aptece sieci CVS w Evanston reporterka przedstawiła dwie recepty: jedną na popularny antybiotyk, a drugą na lek na obniżenie cholesterolu.
Lekarstwa te zażywane osobno są stosunkowo bezpieczne, ale razem mogą spowodować poważne zmiany w tkance mięśniowej i doprowadzić do niewydolności nerek, a nawet śmierci.
Aptekarz powinien ostrzec pacjenta przed konsekwencjami wspólnego zażywania tych lekarstw, ale tak się nie stało.
Tak samo było w innych przypadkach, kiedy dziennikarz "Chicago Tribune" pozujący na pacjenta wykupił inną parę potencjalnie śmiertelnych leków w aptece Walgreens na Magnificent Mile w centrum Chicago, a także w aptece w sklepie Wal-Mart w Evergreen Park, w Jewel-Osco w River Forest i w sieci Kmart w Springfield.
W sumie "Chicago Tribune" dotarło do 255 aptek, by sprawdzić, czy farmaceuci ostrzegają pacjentów przed zażywaniem niebezpiecznych dla nich par leków. 52 procent tych aptek sprzedało leki bez wspominania o potencjalnie zabójczej interakcji.
Najgorzej pod tym względem było w przypadku sieci CVS, bo aż 63 procent leków zostało sprzedanych bez ostrzeżenia. Z kolei Walgreens, jeden z głównych konkurentów CVS, miał najniższy wskaźnik - 30 procent .
Lokalizacja nie ma znaczenia. Zaniedbania miały miejsce w ubogich dzielnicach na południu Chicago, jak również na zamożnych przedmieściach. Nawet Walgreens w szpitalu Northwestern Memorial Hospital w centrum Chicago nie przeszedł tego testu.
Niektórzy farmaceuci zachowali się profesjonalnie ostrzegając pacjentów przed interakcją leków: "Spadniesz na podłogę. Nie można zażyć tych dwóch leków razem" - powiedział aptekarz z Walgreens na północnym-zachodzie Chicago . "Widziałem ludzi, którzy trafili do szpitala po tej kombinacji" - ostrzegał inny farmaceuta z apteki w sklepie Kmart w Rockford.
Jednak większość z nich nie wspomniała o niebezpiecznej kombinacji zapisanych na różnych receptach lekarstw, które mogły spowodować udar mózgu, niewydolność nerek, niedotlenienia itd.
Wal-Mart, operator 4,500 aptek na terenie kraju, którego aptekarze nie wydali ostrzeżenia w przypadku 43 procent realizowanych recept, zapewnia że wprowadzi zmiany w systemie ostrzegania pacjentów. Podobną deklarację złożył Kmart, którego farmaceuci zawiedli w 60 procentach przypadków. Taki sam wskaźnik miała sieć Costco.
W walce o ochronę pacjentów przed niebezpiecznymi interakcjami leków to lekarze ponoszą znaczną odpowiedzialność. W końcu to oni wypisują te recepty. Ale jeden lekarz może nie wiedzieć, co przepisał inny.
Farmaceuci mają wyjątkową możliwość wykrycia niebezpiecznych interakcji leków i ostrzegania pacjentów, zapobiegając poważnym konsekwencjom - czytamy w analizie dziennika. Zresztą sami aptekarze stwierdzają, że jest to jeden z ich podstawowych obowiązków.
"Chicago Tribune" wybierając pary leków używanych w testach, konsultowała się w tej sprawie z wiodącymi ekspertami w dziedzinie interakcji środków farmakologicznych: profesorami farmacji Danielem Malonem z University of Arizona i Johnem Hornem z University of Washington.
Wybrano pięć leków, z których trzy stwarzają ryzyko zagrażające życiu. Pozostałe mogą spowodować omdlenie. Piąty - doustny środek antykoncepcyjny - w połączeniu z innym lekiem może prowadzić do nieplanowanej ciąży.
Według tych dwóch ekspertów, wszystkie leki były na rynku od wielu lat, a ich interakcje na pewno były dobrze znane farmaceutom.
W stanie Illinois farmaceuci, którzy wykryją poważne interakcje zapisanych leków, muszą skontaktować się z lekarzem. Powinni także ostrzec pacjentów.
Ulotki informacyjne wydawane razem z lekarstwem zostały uznane za niewystarczające. Werbalne ostrzeżenie w tym przypadku jest priorytetowe. Poza tym niektóre ulotki nie ostrzegają o specyficznych interakcjach, a eksperci podkreślają, że pacjenci często wyrzucają je bez ich czytania.
Dlaczego tak wiele aptek nie ostrzega przed niebezpieczną kombinacją leków?
Mayuri Patel, farmaceuta z apteki w sklepie Wal-Mart w Northlake na zachodnich przedmieściach, powiedziała, że zwykle realizuje 200 recept w ciągu 9 godzin pracy, średnio jedną na 2.7 minuty.
W innej aptece Wal-Mart, gdzie przechodziła szkolenie, była jeszcze bardziej zajęta: "W trakcie 10-godzinnej zmiany razem z dwoma innymi farmaceutami realizowaliśmy 600 recept". To przekłada się na jedną receptę na dwie minuty.
Kiedy dotarł do niej dziennikarz "Chicago Tribune" podający się za pacjenta wyłapała potencjalnie śmiertelną parę leków na jego receptach, ostrzegając go.
Trudno powiedzieć, dlaczego tak wielu farmaceutów zawiodło w tym samym przypadku, ale badania wskazują m.in. na pośpiech.
Kilka aptek wydało ryzykowne pary leków bez ostrzeżenia w czasie krótszym niż 15 minut. W przypadku apteki w sklepie Kmart w Valparaiso w stanie Indiana było to 12 minut, a w aptekach na północy Chicago - nawet pięć minut.
"Czas realizacji każdej recepty jest rejestrowany przez system, a to jest najgorszy koszmar farmaceutów" - powiedział Deepak Chande, były szef farmaceutów w aptece CVS w Worth na południowo-zachodnich przedmieściach.
Większość aptek używa oprogramowania, który wykrywa możliwe interakcje, ale eksperci twierdzą, że ostrzeżenia komputerowe pojawiają się tak często, że farmaceuci mogą "ze zmęczenia ignorować wiele powiadomień".
JT