----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

19 stycznia 2017

Udostępnij znajomym:

Chicagowska policja tkwi w epoce kamienia łupanego, jeżeli chodzi o szkolenia - takie komentarze można przeczytać po analizie raportu departamentu sprawiedliwości USA. Zawarte w nim zarzuty są poważne, bo dotyczą łamania praw obywatelskich poprzez niezgodne z konstytucją aresztowania i nadużywanie siły.

Departament sprawiedliwości USA rozpoczął śledztwo, które objęło ponad 12 tysięcy funkcjonariuszy chicagowskiej policji, w 2015 roku w reakcji na upublicznienie nagrania wideo z interwencji z października 2014 r. zakończonej śmiercią czarnoskórego 17-latka. Opinię publiczną zaszokowało, jak funkcjonariusz Jason Van Dyke wielokrotnie strzela w kierunku Laquana McDonalda, leżącego po pierwszych strzałach na ulicy.

To nagranie wywołało protesty i nawoływania do wprowadzenia reformy w policji. Ostatecznie funkcjonariusz Jason Van Dyke został postawiony przed sądem i oskarżony o morderstwo 17-letniego Laquana McDonalda.

Prokurator generalna USA Loretta Lynch przedstawiając w budynku sądu federalnego w Chicago konkluzje z raportu Departamentu Sprawiedliwości, który powstał po 13-miesięcznym śledztwie, podkreślała, że są powody, by uznać, że chicagowska policja dopuszczała się praktyk będących pogwałceniem czwartej poprawki do konstytucji. Dotyczy ona prawa do nietykalności osobistej i materialnej, zasady nakazów rewizji.

Lynch wskazała na zaniedbania ze strony departamentu policji w Chicago. "CPD nie zapewnia swoim funkcjonariuszom odpowiedniego przeszkolenia, tak aby mogli wykonywać swoją pracę bezpiecznie, efektywnie i zgodnie z prawem. Zawodzi także pod kątem zbierania informacji, w tym tych dotyczących przypadków łamania prawa przez policjantów. Sprawy związane z nadużywanie siły nie są odpowiednio rozpoznawane".

Ze 161-stronicowego raportu wynika, że problem rozpoczyna się już w Akademii Policyjnej, gdzie przyszli funkcjonariusze kształceni są na podstawie przestarzałych taktyk, oglądając 35-letnie  materiały wideo i ucząc się z nieadekwatnych podręczników.

Wymieniono braki w szkoleniu, niedobór kadrowy, tendencje do nieuzasadnionego użycia broni, składanie zeznań mających na celu ochronę innych funkcjonariuszy oraz celowe spowalnianie śledztw, które dotyczą policjantów.

Raport potwierdza także przypadki rasizmu, bo funkcjonariusze znacznie częściej stosowali przemoc w czasie interwencji wobec czarnoskórych bądź osób pochodzenia latynoskiego, niż białych mieszkańców. Znacznie więcej skarg kierowanych było też ze strony kolorowych członków społeczeństwa.

Na ulicach zobowiązani są do utrzymywania „zmowy milczenia”, kryjąc w ten sposób nie zawsze zgodne z prawem działania swych kolegów.

Jednocześnie prokurator generalna USA podkreśliła poświęcenie i oddanie większości chicagowskich policjantów, którzy każdego dnia ryzykują życie, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Chicago.

"Ci funkcjonariusze z dumą noszą policyjną odznakę, ale widzą brak wsparcia ze strony społeczeństwa i władz miasta, by właściwie wykonywać pracę i rozumieją, że odzyskanie zaufania ze strony społeczeństwa, któremu służą, wymaga wprowadzenia trudnych, ale znaczących reform" - stwierdziła Loretta Lynch.

Zdaniem burmistrza Rahma Emanuela przypadki opisane w raporcie nie są wymiernym wskaźnikiem i nie reprezentują całości, a zdecydowana większość policjantów wykonuje świetną pracę na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców wszystkich dzielnic miasta.

"Jesteśmy jednym Chicago i mamy wspólny cel. Mam nadzieję, że ten raport nie spowoduje jedynie wytykania błędów palcem lub zjadliwej kłótni opartej na podziałach – my przeciwko nim". 

Szef chicagowskiej policji, komendant Eddie Johnson mówi, że lektura raportu departamentu sprawiedliwości była dla niego trudna, szczególnie dlatego, że zawierała także opinie wyrażone przez samych policjantów.

"My, jako departament policji w Chicago musimy być lepszymi mentorami, lepiej wspierać i szkolić naszych funkcjonariuszy. Zasługują na to, gdyż narażają swoje życie i na to zasługuje to miasto, gdy zwracamy się o zaufanie" - powiedział. 

Zaprzeczył, by w departamencie, którym kieruje, dochodziło do łamania praw obywatelskich. "Niektóre z ustaleń raportu są dla nas bardzo trudne, ale pokazują, co jeszcze musimy zrobić w celu przywrócenia zaufania pomiędzy departamentem, w którym pracujemy, a społecznością, na rzecz której wykonujemy naszą służbę" - powiedziała  Johnson.

Wielu z tych, którzy stali się ofiarami przekroczenia uprawnień przez policję jest sceptycznych i nie wierzy w to, że publikacja raportu coś zmieni.

Są to ludzie, którzy zostali niesłusznie skazani lub których członkowie rodzin byli ofiarami nadgorliwych funkcjonariuszy.

"Raport tylko potwierdza skandaliczne zachowanie policji" - powiedział Darrell Cannon, który był torturowany przez detektywów nadzorowanych przez byłego komandora Jona Burge'a. "To dzikie, szaleńcze zachowanie ponad prawem".

Burge został zwolniony z pracy w 1993 roku, ale dopiero w 2010 stanął przed sądem i został uznany winnym składania fałszywych zeznań i stosowania tortur. Skazano go na 4 i pół roku więzienia. Obecnie przebywa na wolności, ale jest poddany dozorowi kuratora. 

Eric Caine, który  dostał $10 milionów po na mocy ugody z miastem w 2013 roku po tym, jak został pobity w trakcie przesłuchań przez detektywów Burge'a, powiedział, że jednym z wielu problemów w chicagowskiej policji jest zmowa milczenia.

"Oni nigdy nie przyznają się do tego, że coś zrobili źle" - ocenił Caine.

Nadziei na zmianę nie ma Senetra Cross. Jej brat, Calvin Cross, został zastrzelony przez policję w maju 2011 roku. Rodzina złożyła pozew federalny, który zakończył się ugodą w 2015 roku."Chicagowskim policjantom przez lata udawało się uniknąć zarzutów mordowania ludzi" - powiedział Cross.

Młodszy brat Janet Godinez, Heriberto, zmarł w policyjnym areszcie w 2015 roku. Kobieta przyznaje, że nie przestaje myśleć o tym, że mógłby żyć, gdyby policja postąpiła inaczej.

"Użycie siły, czy to w stosunku do mojego brata, czy kogokolwiek innego, było niepotrzebne i nieuzasadnione" - powiedziała. Janet Godinez i jej prawnik Jeffrey Granich, złożyli federalny pozew przeciwko miastu. Sprawa jest nadal w toku. Rodzina już wcześniej wygrała sprawę dotyczącą użycia nadmiernej siły, bezprawnego aresztu i braku interwencji wobec dwóch funkcjonariuszy zamieszanych w sprawę.

"Nie sądzę, że wszyscy policjanci są źli, ale zawsze znajdzie się jakieś zgniłe jabłko" - uważa Mark Maxson, jeden z wielu czarnoskórych mężczyzn, którzy padli ofiarą metod wymuszania zeznań przez ekipę wspomnianego komandora Burge'a.

Maxson został zwolniony z więzienia w Stateville Correctional Center we wrześniu, po tym jak badania DNA wykazały, że został niesłusznie skazany za morderstwo w 1992 roku.

Zdaniem Maxsona jest możliwe, że dochodzenie Departamentu Sprawiedliwości może doprowadzić do prawdziwej reformy w chicagowskiej policji, jeśli funkcjonariusze dopuszczający się łamania konstytucji zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. 

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor