----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

23 sierpnia 2016

Udostępnij znajomym:

Kolejny raport pokazuje eskalację przemocy z użyciem broni palnej w Chicago, której ofiarami 18 razy częściej są czarnoskórzy niż biali mieszkańcy. Takie są wyniki badania, w którym przeanalizowano dane za ostatnią dekadę, opublikowane przez Illinois Violent Death Reporting System działający przy szpitalu dziecięcym Lurie w Chicago. 

Od 2005 do 2015 roku liczba zabójstw w przeliczeniu na 100,000 mieszkańców wzrosła z 17.3 do około 18.8. W przypadku Afroamerykanów liczby te podniosły się drastycznie - podkreślają autorzy raportu.

W 2005 roku wskaźnik zabójstw wśród czarnoskórych wynosił 36.1 na 100,000 mieszkańców, a dekadę później - 46.5. Inne badania wykazały duży spadek populacji Afroamerykanów w mieście w ostatnich latach, ale dane dotyczące przestępczości pozostały jednak wysokie w dzielnicach zamieszkałych przez czarnoskórych.

Wśród białych mieszkańców Chicago liczba morderstw w przeliczeniu na 100,000 spadła w ostatniej dekadzie z 4.4 notowanych 2005 roku do 2.7 w roku ubiegłym. W tym samym okresie odnotowano więcej zabójstw wśród Latynosów; 10.5 na 100,000 osób w 2005 roku, a w ub. roku - 11.3.

Zdecydowana większość, bo prawie 90 procent zabójstw we wszystkich grupach demograficznych została popełniona przy użyciu broni palnej. 

Najwięcej zamordowano ludzi młodych, w wieku od 20 do 24 lat. Wskaźnik zabójstw w tej grupie wiekowej w ub. roku wynosił 64.3 na 100,000 mieszkańców. Częściej ofiarami padają mężczyźni (35.2 na 100,000) niż kobiety (3.5 na 100,000).

"Przemoc z bronią palną pozostaje główną przyczyną zgonów wśród młodych ludzi w Chicago" - stwierdza Karen Sheehan, lekarz pogotowia i dyrektor medyczny Centrum Badań i Zapobiegania Urazom szpitala dziecięcego Lurie w Chicago. "Jeśli naprawdę chcemy zapobiec śmierci i obrażeniom odniesionym w strzelaninach, trzeba to traktować jak kryzys zdrowia publicznego i zainwestować w zrozumienie i zapobieganie tej epidemii".

Raport lekarzy szpitala dziecięcego Lurie różni się od danych gromadzonych przez inne źródła, w tym policję. Z informacji podawanych przez departament policji wynika, że od lat 90. ub. wieku, kiedy w Chicago notowano rocznie w granicach 900 zabójstw, ich liczba w ostatnich latach oscylowała w granicach 500. Jak podaje policja - w 2005 roku zamordowano w Chicago 453 osoby, a w 2015 - 481. Od początku tego roku odnotowano już 369 morderstw.

"Ta bezsensowna przemoc z bronią palną dręczy nasze społeczności, nasze dzielnice, Chicago i poza nim" - powiedział prokurator federalny Zachary Fardon, ogłaszając wyniki zakończonej akcji agentów federalnych.

Uliczny gang Almighty Latin King Nation działa z precyzją korporacji - poinformował prokuratur. Jego członkowie płacą składki i muszą stosować się do "konstytucji". Nowi członkowie czasami muszą znieść brutalne bicie, a także często wykonywać rozkaz zabijania na oczach innych gangsterów. 

To tylko niektóre informacje zdobyte w trakcie trwającego trzy lata śledztwa federalnego zakończonego oskarżeniem ponad 60 członków gangu Latin King w Illinois i Indianie. Trzydziestu z nich postawiono zarzuty w Illinois. Niektórzy odpowiedzą za morderstwa, podpalenia, napady i wymuszenia. Jeden z oskarżonych gangsterów próbował zabić policjanta Melrose Park.

Zatrzymani w Illinois działali na południowym-wschodzie Chicago i na zachodnich przedmieściach, w Maywood oraz Melrose Park, znanym wśród członków gangu Latin Kings, jako "M- Town."

W Chicago został aresztowany m.in. 33-letni Raul “Ra Ra” Cavillo, 39-letni Joel “Shorty” Nunez i 35-letni Carlos “Little Poppy” Padilla Jr.

Na przedmieściach zatrzymano 30-letniego Piere Paolo “P” Gennella z Melrose Park, 45-letniego Jose F. “Nene” Hernandeza z Maywood oraz 26-letniego Davida “Monster” Pereza z Melrose Park. Cała trójka stała wysoko w hierarchii gangu Almighty Latin King.

33-letni Edgar “Chapo” Velarde- Saldana z Maywood, nazywany "żołnierzem z M-Tow" usłyszał zarzuty próby morderstwa policjanta z Melrose Park 6 lipca 2014 roku. Funkcjonariusz ten podjął współpracę z FBI.

Postawione mężczyzną zarzuty obciążone są maksymalną karą pozbawienia wolności na 20 lat, ale w przypadku niektórych czynów zawartych w aktach oskarżenia możliwe jest dożywocie.

Prokurator federalny Zachary Fardon powiedział na konferencji prasowej, że dochodzenie wszczęto już w 2013 roku, a dowody gromadzono też dzięki podsłuchom. Oprócz FBI i innych agentów federalnych z Chicago i Indianapolis, w śledztwo zaangażowane były także departamenty policji z Chicago, Melrose Park, East Chicago i Gary.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor