Kim jest osoba znajdująca się w centrum zamieszania wokół Donalda Trumpa?
Był bohaterem setek artykułów w prasie, ma nawet własny profil w New Yorkerze, co dla wielu osób byłoby powodem dumy i radości. Jemu sprawia to jednak sporo kłopotów, a ostatnio jest przyczyną problemów ojca, Joe Bidena i jego kampanii wyborczej. Dla Huntera to jednak nic nowego. Przez większość życia młodszy syn byłego wiceprezydenta był wystawiony na widok i krytykę opinii publicznej.
Rodzina
Losy rodziny Bidenów są skomplikowane i tragiczne. Joseph Biden ożenił się z Neilą Hunter w 1966 r. Mieli oni trójkę dzieci – najstarszego Beau, średniego Huntera i najmłodszą Naomi. Zaledwie kilka tygodni po zwycięstwie Joe w wyborach do Senatu, w roku 1972, podczas dokonywania świątecznych zakupów, samochód Neili, w którym przebywały wszystkie dzieci, uderzony został przez ciężarówkę. Na miejscu zginęły Neila i Naomi, chłopcy przewiezieni zostali do szpitala – Beau z połamanymi bogami, Hunter z ranami głowy. Joe Biden planował zrezygnować z kariery politycznej i zająć się opieką nad chłopcami, ale odwiedli go od tego inni politycy. W 1977 r. ożenił się ponownie, z Jill Jacobs, z którą ma córkę Ashley urodzoną w 1981 r.
Hunter, podobnie jak ojciec i starszy brat, uczęszczał do Archmere Academy. Następnie rozpoczął naukę na prestiżowym Georgetown University, skąd przeniósł się do Yale Law School, której dyplom posiada. Ze swą byłą żoną, Kathleen Buhle, ma trójkę dzieci o imionach Naomi, Finnegan oraz Maisey.
W 2015 r. zmarł Beau, u którego nieco wcześniej wykryto raka mózgu. Prawie 2 lata później Hunter zaczął spotykać się z wdową po swoim bracie, Hallie Biden. Rodzina wspierała parę i wykazała zrozumienie. Nie trwało to jednak długo. W maju tego roku Hunter poznał 32-letnią Melissę Cohen, której oświadczył się tydzień później, a następnie wziął z nią ślub.
W cieniu brata
Niektórzy twierdzą, że największym problemem Huntera było to, iż nie był on Beau. Nie był tak zdolny i obiecujący jak starszy brat, potykając się brnął do przodu często posługując się nazwiskiem ojca w celu osiągnięcia. Czasami przez złośliwych nazywany czarną owca rodziny, w ostatnich tygodniach wysunął się na czoło amerykańskiej polityki za sprawą swej działalności na Ukrainie, co znalazło się w centrum niepotwierdzonych podejrzeń o korupcję i wywołało aferę zakończoną przygotowaniami do impeachmentu prezydenta, o czym więcej za chwilę.
Nie jest niczym niezwykłym, że dzieci odnoszących sukcesy polityków wykorzystują swe nazwiska i powiązania rodzinne. Większość rodziców ma wówczas nadzieję, że ich dzieci zrobią karierę co najmniej taką, jaką robił Beau Biden, póki jego życie nie zostało przerwane w 2015 r.
Beau został prawnikiem, po czym sędzią rejonowym. Kolejnym etapem była praca w Departamencie Sprawiedliwości, a następnie posada prokuratora federalnego. Po jakimś czasie Beau zdecydował spróbować swych sił w sektorze prywatnym. Trwało to jednak krótko. Gdy ówczesny prokurator generalny na stan Delaware zrezygnował ze stanowiska, Beau wygrał wybory i objął tę posadę w 2006 r. Po kilku latach wszyscy spodziewali się, że Beau będzie ubiegał się o stanowisko gubernatora w 2016 r. Jednak plany te przerwała choroba, zakończona śmiercią w 2015 r.
Tylko wyjątkowo naiwna osoba postrzegałaby tę błyskotliwą karierę jako wolną od nepotyzmu. Ale Beau, jako dziecko odnoszącego sukcesy polityka, musiał sumiennie wykonywać swoją pracę na każdym kroku. Pomagało mu nazwisko i pozycja ojca, ale jako były prokurator federalny i prawnik wojskowy miał odpowiednie kwalifikacje i uczciwie wygrał wybory na fotel prokuratora generalnego. Był zdolny i lubiany, znane w Delaware nazwisko tylko mu pomagało.
Tak mniej więcej działać powinien system dla dzieci uprzywilejowanych – masz zawsze wiatr w plecy, ale umiejętnie sterować musisz sam.
Hunter ulepiony był z innej gliny. Mniej zaradny i nawet po czterdziestce wciąż potrzebował taty, który w razie kłopotów ruszał z pomocą.
Alkohol i narkotyki
Pomoc ta najczęściej objawiała się w postaci ośrodków odwykowych, gdyż Hunter przez część życia uzależniony był od różnych substancji – narkotyków i alkoholu – o czym otwarcie mówił niedawno w wywiadzie dla New Yorkera.
Z całej rodziny Hunter był najbardziej ukierunkowany artystycznie. Zajął się biznesem, gdyż chodziło głównie o pieniądze. Jednak tragiczne wydarzenia odcisnęły na nim swe piętno. Nie chodzi o to, by go usprawiedliwiać, ale w młodym wieku stracił matkę i siostrę. Później brata. Ojciec był politykiem, rzadko bywającym w domu, Beau też odnosił sukcesy. Nie potrafił dać sobie z tym rady.
Choć Joe Biden nigdy nie miał w ustach drinka, Hunter zaczął pić już jako nastolatek. W okresie studiów pojawiły się narkotyki, głównie kokaina. Próbował uwolnić się od nałogów na początku lat 2000. Udawało się przez kilka lat, po czym w 2010 r. po jednej z podróży biznesowych zaczął znowu. Za namową brata wrócił do ośrodka odwykowego, ale w 2015 r. po śmierci Beau zaczął znów pić i to w bardzo dużych ilościach. Przez jakiś czas utrzymywał to w tajemnicy przed ojcem, który w końcu zdecydował się na niezapowiedzianą wizytę w jego apartamencie w Nowym Jorku. Potem był wypadek samochodowy, który zdaje się zmienił wiele i pomógł w decyzji o dalszym leczeniu.
„Beau był moją duszą, Hunter jest moim sercem” – powiedział po tych wydarzeniach Joe Biden w rozmowie z dziennikarzami New Yorkera – „Huter przeżył trudne chwile, ale walczy”.
Biznes
Po studiach na Yale Law Hunter rozpoczął pracę dla banku MBNA z Delaware, który wspierał kampanie polityczne jego ojca, a ten w zamian bronił ustaw korzystnych dla sektora finansowego, a tym samym dla instytucji finansowej z własnego stanu. Zakończył karierę w banku na stanowisku wiceprezydenta. Kolejne zajęcia też miały związek z ojcem, a właściwie jego pozycją i nazwiskiem. W 1988 r. objął wysokie stanowisko w Departamencie Handlu, z którego zrezygnował po wygaśnięciu kadencji Billa Clintona. Z dawnym partnerem ojca założył później firmę lobbingową. Zgodnie z umową nie zajmował się lobbingiem u swego ojca, ale aż do 2005 r. otrzymywał wynagrodzenie za konsultacje od banku MBNA. Firma odnosiła sukcesy i przynosiła spory dochód.
W 2006 r. prez. George W. Bush w ramach współpracy partyjnej powołał go do rady nadzorczej Amtrak. Od lat pozycje te otrzymują ludzie, którzy nie mają wielkiej wiedzy o pociągach, ale znają senatorów lub są z nimi spokrewnieni.
Kiedy Joe Biden został wiceprezydentem, Hunter odszedł z Amtrak i zaczął działać w firmach inwestycyjnych. W dalszym ciągu polegał na nazwisku i kontaktach ojca. W administracji Obamy postrzegany był jako kłopotliwa, czarna owca w rodzinie. Podobnie jak w przeszłości inne dzieci znanych polityków: Billy Carter, Tony Rodham, Neil Bush, którzy zbijali kapitał na bliskich w Białym Domu bez własnych, większych osiągnięć.
W tym burzliwym okresie Hunter otrzymał propozycję zajęcia miejsca w radzie nadzorczej ukraińskiej firmy energetycznej. Nikt wtedy nie podejrzewał, że to zajęcie znajdzie się w centrum wydarzeń związanych z impeachmentem w 2019 r.
Joe Biden i Ukraina
Wcześniej, w 2014 r. tuż po zmianie reżimu na Ukrainie, Hunter dołączył do rady nadzorczej nękanej skandalami korupcyjnymi firmy Burisma. Oczywiście nie miał do tego wielkich kwalifikacji, poza tym, że jego ojciec był wiceprezydentem administracji zaangażowanej w zmiany polityczne w tym kraju.
Otrzymał $50,000 miesięcznie i wywołał nieco problemów w Waszyngtonie. Kilka lat temu przyjęcie takiej pozycji przez spokrewnionych z administracją było oceniane negatywnie. Dziś już nie jest, gdyż firmy prezydenta nagminnie otrzymują pieniądze zza granicy, podobnie jego dzieci. Problem w tym, że Obama nie mógł wtedy zmusić Huntera do odrzucenia propozycji, a Joe Biden nie był skłonny do tego ze względu na historię syna i jego uzależnienie od wpływów ojca oraz inne, opisane wcześniej problemy.
Pewnie dziś nikt by o tym nawet nie pamiętał, gdyby nie fakt, że w 2016 r. kraje zachodnie oraz USA doszły do wniosku, iż ówczesny prokurator generalny Ukrainy, Wiktor Szokin, nie stara się nawet walczyć z korupcją w swym kraju, blokuje reformy proeuropejskie i broni skorumpowanych prokuratorów. W związku z tym Joe Biden przekazał władzom kraju w imieniu całego zachodu ultimatum: albo Szokin odejdzie, albo wstrzymane zostaną gwarancje pożyczkowe wartości miliarda dolarów dla Ukrainy. Niedługo potem Szokin został zwolniony.
Nie było w tym działaniu nic kontrowersyjnego. Nie oponowali przeciw takiemu postawieniu sprawy republikanie, natomiast cała Europa Zachodnia uznała odejście Szokina za zwycięstwo. Biden chwalił się swym udziałem w całym procesie, gdyż wtedy uznano to za sukces polityki zagranicznej USA.
Jednak Szokin nie chciał odejść bez walki i z opinią niekompetentnego lub skorumpowanego urzędnika, więc zaczął głosić teorię, iż został wyrzucony za to, że prowadził dochodzenie przeciw firmie Burisma,w której pracował syn wiceprezydenta USA. To, czy takie dochodzenie miało miejsce, nie zostało do końca potwierdzone. Wiadomo natomiast na pewno, że usunięcie go ze stanowiska było wspólnym celem Stanów Zjednoczonych i większości krajów europejskich, a nie podyktowane nazwiskiem Biden w radzie jakiejś firmy.
O tym, iż wyrzucenie Szokina mogło stanowić problem, dowiedzieliśmy się z majowego artykułu w New York Times współtworzonego przez Julię Mendel (kilka tygodni później została rzeczniczką nowego prezydenta, Wołodymira Zełeńskiego), która przede wszystkim opisywała to, jak Rudy Giuliani stara się znaleźć brudy na Bidenów. W poszukiwanie informacji wmieszał się prezydent Trump, który nawiązał do tematu w rozmowie z prezydentem Ukrainy. Jeśli okaże się, że uzależnił pomoc dla tego kraju od dochodzenia w sprawie Bidenów, będzie to poważnym problemem dla administracji i Białego Domu.
Na razie dowodów na to, że Joe Biden pomagał na Ukrainie Hunterowi nie ma. Nie znalazł ich Bloomberg, który przeprowadził dziennikarskie śledztwo w tym kraju, prokuratura, nie potwierdzają tego przedstawiciele Ukrainy, włączając w to byłego i obecnego prezydenta.
Kampania Bidena nie ocaleje
Nie można też powiedzieć, że nic się nie stało. Przyjęcie posady przez Huntera było niewłaściwe, ówczesna administracja powinna była z tym coś zrobić. Nie ma jednak dowodów, przynajmniej na razie, iż Joe Biden zrobił konkretnie coś złego lub zasługującego na potępienie. Hunter jest produktem systemu, który pozwala krewnym znanych polityków na robienie niezasłużonej kariery i pieniędzy. Przez całe życie dość ekstremalnie wykorzystywał pozycję i nazwisko ojca. Jednak do tej pory nie znaleziono dowodów, by w którymś momencie dopuścił się przestępstwa.
Cała sprawa zaszkodzi jednak Bidenowi - już traci w sondażach. Nawet jeśli okaże się, że nie ma w sprawie żadnej jego winy, proces impeachmetu – przesłuchania, dochodzenia, zeznania - sprawi, iż dla przeciętnego wyborcy nie będzie już tak dobrym kandydatem. Siła Bidena w zbliżających się wyborach polegała na tym, że sympatyzowali z nim wyborcy demokratyczni, niezależni i nawet część konserwatywnych. Nawet jeśli nie będzie dowodów, pozostanie cień podejrzenia. W polityce to wystarczy. Tym samym Donald Trump i tak osiągnie zamierzony cel. Nawet bez dochodzenia na Ukrainie, ale dzięki własnemu procesowi impeachmentu, pozbędzie się najpoważniejszego przeciwnika w przyszłorocznych wyborach.
Na podst.: vox, theweek, usatoday, people, Wikipedia
opr. Rafał Jurak