Opinie na ten temat są różne. Większość osób już posiadających miliony na pytanie, czy „jesteś bogaty?” odpowiada przecząco. Takie przynajmniej są wyniki badania przeprowadzonego przez bank inwestycyjny UBS. Z drugiej strony odpowiedź zależy od wieku – młodsi nie mają tak wielkich wymagań jak ich rodzice i dziadkowie. Spróbujmy więc zastanowić się, ile trzeba mieć pieniędzy, by być uznanym za zamożnego w Ameryce?
Niezależnie od stanu posiadania większość z nas uważa, że wciąż ma za mało. Tylko 28 proc. osób posiadających w aktywach od 1 do 5 milionów dolarów uważa, że jest bogata. Wśród posiadających powyżej 5 mln. odsetek ten jest wyższy, bo wynosi nieco powyżej 50 proc.
Według sondażu przeprowadzonego w 2017 r. przez firmę doradczo-inwestycyjną Schwab, już $2.4 mln. uznawane jest już za bogactwo w Stanach Zjednoczonych. To 20 razy więcej niż stan posiadania przeciętnej rodziny amerykańskiej. Ale to również liczba średnia dla całego kraju i okazuje się, że bardzo różna jest ona dla poszczególnych stanów i miast. Inna jest również dla ludzi w różnym wieku.
W Charlotte w Północnej Karolinie za bogactwo uznawano w badaniu 1.8 mln. dolarów. Ale w San Francisco podobny poziom zadowolenia dawałaby suma ponad 4.2 miliona.
Bogactwo jest względne
Jeszcze do niedawna okrągły milion dolarów był synonimem bogactwa niemal w każdym kraju świata, również w USA. Prawdopodobnie dla wielu ludzi wciąż nim jest, jednak granica prawdziwej zamożności przesuwa się z wiekiem. Im jesteśmy starsi, tym poprzeczka ustawiona jest wyżej.
Pokolenie “baby boomers”, czyli ludzie w wieku 55–73 za bogactwo uznają sumę o 35 proc. wyższą niż wskazywana przez urodzonych w latach 80. i 90. Generacja X jest gdzieś pośrodku, podobnie jak lata ich przyjścia na świat. Co ciekawe, najmłodsi, dziś często jeszcze nastolatkowie lub dopiero zaczynający dorosłe życie, nie mają wielkich potrzeb. Według nich bogactwo mierzy się zadowoleniem z życia i doświadczeniami. Jeśli chodzi o pieniądze, to suma poniżej miliona powinna zadowalać. Tyle mówią sondaże. Być może z wiekiem potrzeby „pokolenia Z” zaczną rosnąć.
Widzimy, że określenie bogactwa zależy od tego, kim jesteśmy, gdzie mieszkamy i jak żyjemy. Spróbujmy poszukać jednak bardziej dokładnych danych.
Milion?
Jest dziś wart mniej niż przed laty, ale często uznawany wciąż za granicę bogactwa.
Jeszcze w 2005 roku prof. Leonard Beeghley, socjolog, określał jako bogate 5% domostw w USA, których wartość przekraczała milion dolarów. Dziś przyjęte przez niego kryteria są mocno nieaktualne, bo milion to za mało, by znaleźć się wśród najbogatszych 5%. Od 2012 r. potrzebne jest w tym celu 1.9 mln. w aktywach, co według organizacji Tax Policy Center możliwe jest przy rocznych dochodach w wysokości $208,810. By zaliczyć się do 1% należy rocznie zarobić minimum $521,411.
Milion i dom?
„Milion dolarów, z wyłączeniem wartości podstawowego miejsca zamieszkania” – to minimalna kwota wymagana do spełnienia definicji „akredytowanego inwestora” według amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych.
Dość użyteczne określenie zamożności inwestora, gdyż wyklucza to, co dla większości z nas jest najcenniejszym aktywem i koncentruje się na innych środkach, takich jak akcje, obligacje, etc. Innymi słowy, jeśli po zakupie swego domu wciąż masz milion w banku, znaczy że prawdopodobnie jesteś zamożny. Ale czy bogaty?
Podwójne wynagrodzenie?
Być może najlepszą definicją tego, co czyni nas bogatymi, jest określenie „podwójne wynagrodzenie” – uważa Robert Frank z Wall Street Journal. Według niego odnosi się ono do subiektywności bogactwa, konceptu jaki należy realizować, a nie posiadać.
Frank uważa, że „bogactwo” to pojęcie funkcjonujące w bezpośrednim związku z tym, co w danym momencie posiadamy i czego chcemy. Dla kogoś, kto zarabia 25 tysięcy rocznie, suma 50 tysięcy oznaczać będzie realizację wielu marzeń i luksusowe zakupy. Ale dla kogoś innego, zarabiającego 100 tysięcy rocznie, suma ta oznaczałaby trudne do zaakceptowania grosze. Definicja dobrobytu dla każdego z nas wzrasta proporcjonalnie do naszej bieżącej wartości. Im więcej mamy, tym więcej chcemy mieć.
Definicja bogactwa według IRS
Urząd podatkowy wie dokładnie, kiedy stajemy się bogaci. Nakłada na nas wtedy najwyższe progi podatkowe.
Jeśli nasz roczny dochód wynosi 250 tysięcy dolarów, można śmiało powiedzieć, że jesteśmy bogaci, choć w zależności od miejsca zamieszkania, możemy tego nie odczuwać. Jednak dla IRS suma ta oznacza, że opuściliśmy tzw. klasę średnią i trafiliśmy do wyższej, gdzie pojawiają się inne stawki od sum inwestowanych i posiadanych. Gdy roczny dochód przekroczy 400 tysięcy, wówczas traktowani jesteśmy jak ultra-bogacze i płacimy najwyższą stawkę – 39.6%. Z jednej strony to powód do dumy, z drugiej płaczu.
Nieograniczone wydatki
Według wyników ankiety Investor Watch bogactwo to stan, gdy nie ma się żadnych ograniczeń finansowych. Biorący udział w badaniu inwestorzy wyrażali swoją opinię na temat pieniędzy i doszli do wniosku, iż jeśli nie jesteś w stanie zrobić czegoś, co chcesz – może to być zakup jachtu, samolotu odrzutowego, odwiedzenie stacji kosmicznej, wybudowanie domu na wyspie na oceanie – to znaczy, że jeszcze nie jesteś bogaty.
Brzmi to nieco jak opinia uprzywilejowanej kasty, ale przy okazji rzuca światło na związek pomiędzy bogactwem i satysfakcją z życia. Jeśli masz milion w banku i jesteś zadowolony z codziennych luksusów, jakie zapewnia ci ta suma, gratulacje! Ale jeśli masz potrzebę posiadania więcej, pragnienie zakupu zacznie droższych przedmiotów – prywatnych odrzutowców i zamorskich rezydencji – wówczas mimo posiadanego miliona, nigdy nie będziesz uważał się za bogatego.
Prawdopodobnie dlatego część najbogatszych inwestorów, z którymi rozmawiano w tej sprawie, uznała osoby posiadające poniżej 100 milionów tylko za klasę średnią.
1 procent
W Stanach Zjednoczonych przyłączenie się do tego podziwianego, a jednocześnie oczernianego klubu najbogatszych wymaga posiadania co najmniej 6.8 miliona dolarów w aktywach. Trudno nie uznawać siebie za bogatego, jeśli posiada się więcej niż pozostałe 99 proc. społeczeństwa.
W skali globalnej zakwalifikowanie się do górnego procenta jest znacznie łatwiejsze. Wystarczy roczny dochód w wysokości 32 tysięcy dolarów. Tak jest! Ta suma pozwala na zaliczenie się do 1 procenta najbogatszych mieszkańców Ziemi. Pamiętać należy jednak, że w bardzo wielu krajach byłoby to niemożliwe. Na przykład w Ghanie przeciętny robotnik musiałby na tę sumę pracować 200 lat.
Powróćmy do pierwotnego pytania, kto jest bogaty w USA?
Trudno odpowiedzieć, ale najprawdopodobniej ten, kto spełnia wszystkie swoje potrzeby. Być może pozwala mu na to milion dolarów, może kilka, wysoki dochód roczny lub dobre inwestycje. Pozostali nie powinni tracić nadziei, bo podobno bogactwo zależy od wyboru stylu życia, lokalizacji i kosztów utrzymania.
Kto chce być milionerem?
A któż nie chce nim być? Oczywiście sposobów i dróg jest kilka. Można liczyć na powodzenie w biznesie, inwestować w edukację, wreszcie oszczędzać od najmłodszych lat. Badanie opinii publicznej przeprowadzone na zlecenie firmy Schwab wykazało, iż większość Amerykanów myśli o inwestowaniu w nieruchomości. Ponad 50 proc. zapytanych o to respondentów przyznało się, że w razie otrzymania miliona dolarów – w ramach spadku, w wyniku wygranej w lotto, etc. – całą sumę zainwestowałoby w nieruchomość. Najwyższy odsetek odpowiedzi tego typu odnotowano wśród osób w wieku 22–37 lat, czyli tzw. millenialsów. Najstarsi woleliby wydać te pieniądze na podróże.
Wirtualna chciwość
Powracając na chwilę do młodszego pokolenia i wspomnianych badań, to ponad ¾ z nich stwierdziło, iż ich definicja bogactwa niewiele ma wspólnego z pieniędzmi, a więcej ze sposobem i stylem życia.
Poza tym ponad 60 proc. z nich nie martwi się przyszłością, gdyż w okresie najbliższych 10 lat i tak planuje być zamożnymi. Wyniki sondażu wskazują na ciekawą strategię osiągnięcia finansowego sukcesu. Otóż ludzie ci planują... ignorować wpisy znajomych w mediach społecznościowych.
Okazuje się, że mamy do czynienia z czymś, co nazywane jest wirtualną chciwością, widoczną zwłaszcza w pokoleniu cyfrowym. Według badania, nadmierne wydatki z powodu tego, co widzą oni w mediach społecznościowych, w połączeniu z łatwością, z jaką zabierają one nam gotówkę, są głównym powodem złego zarządzania pieniędzmi przez przedstawicieli młodszych pokoleń.
Negatywny wpływ mediów społecznościowych na nasze wydatki będzie wzrastał. W marcu Instagram ogłosił, że testuje funkcję zakupów o nazwie Checkout, która pozwala użytkownikom kupować rzeczy bezpośrednio w aplikacji i nie być już kierowanym na stronę sprzedawcy. Z jednej strony to spore ułatwienie, z drugiej sposób na wyciągnięcie jeszcze większych pieniędzy z użytkowników.
Wraz z rosnącą wartością giełdy wzrasta liczba milionerów w USA. W 2017 roku przybyło ich ponad 700 tysięcy, głównie dzięki wzrostowi wartości posiadanych akcji i wyższej wartości domów. Rok 2018 był równie korzystny dla inwestorów, w związku z czym w tej chwili ponad 11 milionów rodzin posiada aktywa wartości powyżej miliona dolarów. Warto przypomnieć, że w 2011 r. liczba ta wynosiła 5.1 mln.
Wracając na koniec do pytania z początku, czy członkowie tych gospodarstw domowych czują się milionerami? Prawdopodobnie nie i na tak postawione pytanie odpowiedzą przecząco.
Bogactwo to przecież pojęcie względne.
Na podst. bloomberg, supermoney, nyt, theweek
opr. Rafał Jurak