Pomimo tego, że proponowany przez prezydenta Donalda Trumpa mur na granicy z Meksykiem stał się symbolem jego ostrej retoryki w sprawie nielegalnej imigracji, przetaczająca się przez kraj debata dotyczy tych, którzy docierają do tego kraju także z Europy zupełnie inną drogą.
Tysiące nieudokumentowanych imigrantów z Europy mieszkających w Chicago, w tym Polaków, żyją w strachu przed deportacją i tym, że agenci policji imigracyjnej zapukają do ich drzwi.
Niektórzy Polacy zakładają nawet dzwonki do drzwi, bo pukanie ich przeraża - stwierdziła w wywiadzie dla dziennika "Chicago Sun-Times" Grażyna Zajączkowska dyrektor ds. imigracyjnych w Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim. Niektórzy nawet nie otwierają drzwi, jeżeli nie wiedzą, kto jest po drugiej stronie - dodała.
Liczba deportowanych imigrantów z Europy wzrosła w ostatnim czasie. Od października ub. roku do 24 czerwca ze Stanów Zjednoczonych deportowano ponad 1,300 imigrantów z Europy. Wśród nich byli Polacy. Dla porównania, w całym roku fiskalnym 2016 liczba ta wynosiła 1,450 - wynika z danych, które przytacza agencja AP.
Chociaż Europejczycy stanowią mniejszą grupę niż 155,000 Latynosów i 12,000 Azjatów wśród nieudokumentowanych imigrantów w mieście, także Irlandczycy, Brytyjczycy i Polacy oraz inni pochodzący z Europy, odczuwają zaostrzoną politykę Trumpa dotyczącą imigracji, która doprowadziła do "zwiększonego napięcia" i większego zapotrzebowania na usługi imigracyjne.
"Myślę, że wszyscy odczuwają w pewnym stopniu ten strach" - powiedział w rozmowie udzielonej "Chicago Sun-Times" Billy Lawless, pochodzący z Irlandii biznesmen, właściciel kilku restauracji w Chicago. Jest on także senatorem w parlamencie tego kraju, reprezentując irlandzką diasporę.
Trump wydał rozporządzenie o zatrudnieniu 10,000 dodatkowych pracowników Departamentu Bezpieczeństwa Kraju i Urzędu Imigracyjnego, co - zdaniem Lawlessa - przyczyniło się do obaw przed deportacjami. Niezależnie od tego, skąd przybywają imigranci, powiedział, wszyscy przybyli tutaj, bo chcą lepszego życia.
Stanowa Koalicja na rzecz Imigrantów i Uchodźców szacuje, że na terenie Chicago w 2014 roku przebywało 11 tysięcy nieudokumentowanych imigrantów z Europy.
Trudno jest dokładnie ocenić, ilu z nich pochodziło z Polski. Grażyna Zajączkowska w rozmowie udzielonej dziennikowi "Chicago Sun-Times" oceniła, że może to być tysiąc albo tysiące. Z imigracyjnych usług Zrzeszenia Amerykańsko Polskiego korzysta około półtora tysiąca Polaków. Zajączkowska podkreśla, że organizacja nigdy nie pyta ich o status imigracyjny.
Niektórzy imigranci decydują się na powrót do kraju. "Nawet jeśli są nieudokumentowani i mieszkali tutaj przez dłuższy czas, czy mają dzieci, decydują się wyjechać do Europy"- dodała Zajączkowska, przyznając, że nie jest to nigdy łatwa decyzja.
Młodzi nieudokumentowani Europejczycy są zaniepokojeni dalszymi losami programu DACA (Deferred Action for Childhood Arrival, który został pięć lat temu wprowadzony przez byłego prezydenta Baracka Obamę.
To tzw. "marzyciele", czyli osoby, które przyjechały do tego kraj nielegalnie jako dzieci i kontynuowały naukę w Stanach Zjednoczonych. Obawiają się, że administracja Trumpa zabierze im możliwość ochrony przed deportacją. "Często nawet nie znają kraju, z którego pochodzą" - powiedziała Zajaczkowska.
Cyril Regan, przewodniczący organizacji Chicagowskich Celtów na rzecz Reformy Imigracyjnej, mieszkał jako nieudokumentowany imigrant w Nowym Jorku i New Jersey w latach 80. ubiegłego wieku. Jak przyznaje, nigdy tak naprawdę się nie bał.
"Nigdy tak nie było. Nie obawiałem się, że zostanę deportowany, a teraz zdecydowanie tak" - stwierdził Regan.
Jego zdaniem w rejonie Chicago przebywa około 5,000 nieudokumentowanych imigrantów z Irlandii. Jego organizacja poinstruowała ich, aby uważali.
Chicago jest jeszcze miastem sanktuarium. Oznacza to, że miejskie agencje nie mogą pytać o status imigracyjny, a policja nie zatrzymuje na tej podstawie nieudokumentowanych imigrantów, chyba, że będzie wystawiony na nich nakaz aresztowania za poważne przestępstwo kryminalne.
25 lipca Departament Sprawiedliwości poinformował, że nie będzie już przekazywał dotacji do miast sanktuariów, włącznie z Chicago, chyba że zezwolą na dostęp federalnym służbom imigracyjnym do miejscowych więzień, a także będą informować o zwolnieniu z nich nieudokumentowanych imigrantów, na których jest wystawiony federalny nakaz zatrzymania.
Wcześniej w tym miesiącu burmistrz Rahm Emanuel ogłosił, że miasto pozywa administrację Trumpa, twierdząc, że nowe wymagania są niezgodne z konstytucją.
Regan powiedział, iż wie, że nieudokumentowani imigranci z Irlandii, którzy prowadzą działalność biznesową, zatrudniają setki ludzi.
"Opłacają ubezpieczenie Social Security, podatki i nic nie mogą zrobić" - dodał.
JT