Premia wynosząca 5 000 dolarów za podpisanie umowy o pracę – takim zapisem kusi policjantów z całego kraju gubernator Florydy Ron DeSantis. Na celowniku polityka znaleźli się też mundurowi z Illinois, a o trwającej kampanii rekrutacyjnej przypominają banery i billboardy wykupione na terenie miasta i stanu. Program podbierania policjantów został wprowadzony na Florydzie w ubiegłym roku, a ostatnich miesiącach nabrał rozpędu.
„Inne stany wybierają osoby niebędące obywatelami [red. Stanów Zjednoczonych], wprowadzają politykę faworyzującą przestępców nad ofiarami i pracują nad jawnym lub ukrytym finansowaniem policji, ale nie na Florydzie. Nie mogę się doczekać powitania mężczyzn i kobiet ubranych na niebiesko z Illinois w stanie prawa i porządku” – stwierdził Ron DeSantis w przesłanym oświadczeniu. Wzmianka o osobach spoza USA to przytyk w kierunku Illinois. Żeby zapełnić lukę kadrową w policji obie izby Zgromadzenia Ogólnego Illinois na początku tego roku przyjęły specjalną ustawę, którą gubernator utrzymał w mocy mimo fali krytyki. Jej literalne brzmienie mówi o tym, że "osoby, które nie są obywatelami, ale są legalnie upoważnione do pracy w Stanach Zjednoczonych na mocy prawa federalnego" będą mogły ubiegać się o pracę w departamentach policji od 1 stycznia 2024 roku. Wróćmy jednak to programu DeSantisa.
Zachęta gubernatora Florydy działa
Do 14 września ponad 2 700 funkcjonariuszy organów ścigania dołączyło do policji na Florydzie, w tym 750 z 48 stanów i dwóch terytoriów USA. Było to m.in. ponad 230 rekrutów z Kalifornii, Nowego Jorku i Pensylwanii oraz 37 z Illinois. Sceptycznie na te statystyki patrzy gubernator Illinois J.B. Pritzker. Przekazał dziennikarzom, że nie jest zaskoczony samym programem i benefitem, argumentując, że przepisy dotyczące broni na Florydzie sprawiają, że Słoneczny Stan jest bardziej niebezpiecznym miejscem dla policjantów niż Illinois. Powiedział również, że przeprowadzka na Florydę finalnie spowoduje u policjantów obniżenie jakości życia.
"Jednorazowa premia za podpisanie umowy dla nowych funkcjonariuszy na Florydzie nie usuwa niebezpieczeństwa, na jakie narażone są kobiety, imigranci i członkowie społeczności LGBTQ+, którzy znaleźli się na celowniku wojen kulturowych Rona DeSantisa, przeprowadzając się do tego stanu. Przeniesienie rodziny na Florydę oznacza niższą jakość edukacji dla dzieci…” - powiedział Pritzker w swoim oświadczeniu.
Kadra w Illinois i Chicago i tak się kurczy
Od ubiegłego roku tylko z szeregów Chicago Police Departament odeszło około 1 000 mundurowych. Od 2017 policjanci odchodzą cyklicznie – średnio około 600 w okresie 12-miesięcznym. Nowych, tych którzy w danym roku składają ślubowanie, jest mniej więcej 300. W 1986 roku ówczesny burmistrz Harold Washington musiał zmagać się z niedoborem 1 000 funkcjonariuszy, a zatrudnionych było wówczas 7 900 osób. Nie obejmuje to detektywów i jednostek specjalnych. Populacja miasta wynosiła wówczas około 3 milionów. Obecnie populacja Chicago jest mniejsza, bo liczy 2,7 miliona osób, a w miejskim budżecie przewidziano wypłaty dla około 9 600 policjantów pracujących „na ulicy”. W rzeczywistości ma być ich mniej, a wakatów nie udaje się zapełnić. Powody są dwa – stosunkowo niewielkie wynagrodzenia i niebezpieczne warunki pracy. Problemy kadrowe w policji nie dotyczą tylko Chicago i Illinois. Dramatyczna sytuacja jest m.in. w Seattle czy Nowym Jorku.
fk