Co piąty samochód sprzedawany w Kalifornii jest autem elektrycznym, czyli zeroemisyjnym - wynika z oficjalnych danych opublikowanych w środę przez California New Car Dealers Association. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2023 roku pojazdy elektryczne stanowiły 21,5% wszystkich samochodów sprzedanych w Kalifornii, co stanowi ponad dwukrotny wzrost w ciągu ostatnich dwóch lat. Jeżeli dodamy do tego samochody hybrydowe i wodorowe, procent nowych aut z napędem innym niż stricte spalinowym sprzedawanych w Kalifornii przekracza 35. Pojazdy napędzane benzyną i olejem napędowym stanowiły w sumie 62,3% nowych rejestracji w Kalifornii w tym okresie. To spadek z 71,6% w 2022 roku. Rekordzistą sprzedaży niemal we wszystkich segmentach jest Toyota.
Wzór dla innych stanów
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom podpisał trzy lata temu dekret nakazujący, by do 2035 roku wszystkie nowe samochody osobowe i ciężarowe sprzedawane w tym stanie były pojazdami o zerowej emisji. Kalifornia od dawna stara się być w tym zakresie przykładem dla pozostałych stanów. Kolejny plan Kalifornii zakłada, że 35 procent nowych samochodów sprzedawanych w 2026 r. powinno mieć napęd elektryczny, hybrydowy typu plug-in lub wodorowy. Odsetek ten miałby wzrosnąć do 68 procent w 2030 r. i 100 procent w 2035 r. Niektóre modele samochodów, które są sprzedawane w USA z silnikami spalinowymi, w Kalifornii jako jednym z kilku miejsc na całej mapie, można kupić z motorem w stu procentach elektrycznym – tak jest chociażby z miejskim Fiatem 500.
Poza Kalifornią tak dobrze nie jest
Samochody zasilane akumulatorami stanowią zaledwie 7,4% całego amerykańskiego rynku motoryzacyjnego - jak wynika z raportu opracowanego przez ekspertów z Kalifornii. Kilka tygodni temu gubernator Illinois powiedział, że w tym roku po stanowych drogach jeździ o 44% więcej pojazdów elektrycznych niż 2022. Władze stanu przyznały prawie 13 milionów dolarów na stacje szybkiego ładowania. Do września w Illinois zarejestrowano ponad 80 tysięcy samochodów elektrycznych. To mimo wszystko nie wystarcza, by spełnić cele Białego Domu, a na przeszkodzie stoją dwa dobrze znane problemy – niewielkie zasięgi aut elektrycznych i niewielka liczba stacji ładowanie. Wkrótce producenci samochodów - BMW Group, General Motors, Honda, Hyundai, Kia, Mercedes-Benz Group i Stellantis - zainwestują co najmniej miliard dolarów w spółkę typu venture, która zbuduje 30 000 portów ładowania przy głównych autostradach i innych lokalizacjach w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Oprócz tego swój plan już realizuje administracja prezydenta Bidena.
Stany Zjednoczone i tak będą zeroemisyjne
Prezydent USA Joe Biden podpisał rozporządzenie, które zakłada, że do 2030 roku pojazdy elektryczne będą stanowić połowę wszystkich produkowanych w Stanach Zjednoczonych. Co najmniej połowa oferowanych aut po 2030 roku będzie musiała mieć napęd elektryczny, wodorowy lub być hybrydą typu plug-in, czyli doładowywaną z gniazdka elektrycznego. Tym założeniom w praktyce będą też sprzyjać restrykcje, które będą sukcesywnie nakładane na auta spalinowe. W tym miejscu warto przypomnieć podstawowe założenia planu prezydenta Bidena w kontekście m.in. stacji ładowania.
500 tys. ładowarek, a pomiędzy nimi maksymalnie 50 mil - to podstawowe założenia planu administracji Joe Bidena na infrastrukturę dla samochodów elektrycznych w USA. Ładowarki dla aut mają być dostępne "od wybrzeża do wybrzeża" i będą produkowane w Stanach Zjednoczonych. Ten plan realizowany jest we współpracy z władzami stanowymi.
fk