Gdy za oknami zimno, wietrznie i mokro, jednym z najlepszych sposobów na poprawę samopoczucia jest talerz gorącej, smacznej, najlepiej zrobionej samemu zupy. Może nie jest to jedyny sposób na poprawę zimowego nastroju, ale w styczniu gorąco polecany, ponieważ od lat obchodzony jest on jako Miesiąc Zupy.
Zacznijmy od grzejącej duszę historii zupy. Podobno zaczęło się ok. 20 tysięcy lat p.n.e., bo już z tamtego okresu pochodzą pierwsze dowody na istnienie zup. Gotowanie nie było wówczas powszechną techniką przygotowywania posiłków, przynajmniej do czasu wynalezienia nieprzepuszczającego wody i żaroodpornego naczynia. Jak pamiętamy z lekcji historii, wykonane ono było z gliny.
Wydawać by się więc mogło, że najpierw musiało pojawić się odpowiednie naczynie, a dopiero potem gotowana w nim zupa. Otóż nie! Zupa była pierwsza i jej popularność doprowadziła do wynalezienia odpowiedniego na nią naczynia. Wielu historyków uważa, iż to właśnie zupa doprowadziła do wynalezienia garncarstwa ok. 6,000 lat temu w Mezopotamii. Nie wiemy z czego była zrobiona i jak smakowała, ale musiała smakować, skoro sprowokowała naszych przodków do takiej pomysłowości.
Skoro zupa była pierwsza, to jak ją robiono? Otóż wcześniej używano zwierzęcych skór, wodoszczelnych koszy i podgrzewanych kamieni.
Zupa, soup, soupe, suppe, zuppa
Samo słowo „zupa” pochodzi podobno od francuskiego słowa „soupe”, oznaczającego bulion lub coś mu podobnego. Inni uważają, że od niemieckiego „supen”, oznaczającego „jeść łyżką”. Wydaje się to jednak trochę podejrzane, bo oznaczałoby, iż Niemcy najpierw wynaleźli łyżkę, a potem ktoś stworzył zupę. Jest jeszcze włoskie „zuppa”, czy hiszpańskie „sopa”. W kazdym kraju brzmi podobnie. No, prawie w każdym...
Restaurer
Pozostańmy więc przy wersji francuskiej, zwłaszcza że to w tym kraju około XVI wieku po raz pierwszy użyto słowa restauracja, które również związane jest z zupą. Uliczni sprzedawcy oferowali ludności miast francuskich gęstą, tanią zupę, reklamowaną jako antidotum na zmęczenie i wyczerpanie fizyczne. Miała uzdrowić ich ciało, odnowić, odrestaurować, po francusku „restaurer”...
Powstawały więc specjalne miejsca, gdzie taką zupę można było kupić i zjeść na miejscu, popularnie zwane właśnie restauracjami. Musiało minąć nieco czasu, zanim do sprzedawanych tam zup zaczęto oferować inne, niekoniecznie płynne dania.
W Stanach Zjednoczonych pierwsza kolonialna książka kucharska została wydana przez Williama Parksa w Williamsburgu, w stanie Wirginia, w 1742 r. Jako pierwsza zawierała ona kilka przepisów na zupy. Książka kucharska wydana 30 lat później, w 1772 r. zatytułowana „Oszczędna gospodyni domowa”, zawierała już cały rozdział na temat gotowania zup.
Zupa skondensowana
W 1897 r. dr John T. Dorrance, chemik z Campbell Soup Company, wynalazł skondensowaną zupę, która gwałtownie zyskała na popularności w czasach nowożytnych. Kondensacja, czy też zagęszczenie, umożliwiło pakowanie zup do małych puszek i sprzedawanie ich po niższej cenie, niż innych, większych zup. Wystarczyło dodać drugą puszkę wody lub mleka, by mieć pełnowartościowy, tańszy produkt.
W latach 90. i na początku wieku XX zupa straciła nieco na popularności, jednak ostatnio przeżywa ponowny rozkwit. Pojaiwają się nowe smaki, przepisy, sposoby jej przyrządzania.
Jak świętować?
Najlepiej gotując i jedząc zupę. Jeśli ktoś w kuchni czuje się obco, może zjeść ugotowaną przez kogoś innego. W ostateczności spróbować produktu w puszce. Byle była to zupa. Ma być ciepła, o ulubionym przez nas smaku.
Wasz ulubiony przepis? Miejsce, gdzie podawana zupa jest najlepsza? Piszcie do nas. Najciekawszymi przepisami podzielimy