We wtorek Eddie Bolden wyszedł z więzienia powiatu Cook jako wolny człowiek po 22 latach spędzonych za kratami.
Zgromadzona od kilku godzin przed budynkiem więzienia rodzina zaczęła wiwatować, kiedy mężczyzna wraz z zastępcą szeryfa szedł w stronę bramy oddzielającej go od świata zewnętrznego.
"Nie widziałem samochodu od... sam nie wiem, 20 lat" - powiedział 46-letni Bolden, oszołomiony podczas rozmowy z dziennikarzami chwilę po swoim uwolnieniu. "To, że tu stoję wydaje mi się nierealne. Jestem wdzięczny, że już jestem na zewnątrz".
Bolden został niesłusznie oskarżony o zamordowanie dwóch mężczyzn podczas narkotykowej transakcji, która wymknęła się spod kontroli w roku 1994.
Podczas przesłuchania, które odbyło się w styczniu tego roku, sędzia Alfredo Maldonado zarzucił prawnikowi Boldena, że w czasie jego procesu w 1996 roku nie próbował przesłuchać kluczowego dla sprawy świadka, a sąd apelacyjny uznał, że proces opierał się na bardzo "cienkich" dowodach. W wyniku procesu mężczyzna został skazany na karę dożywotniego więzienia.
Nagłe uwolnienia Eddiego Boldena we wtorek, zaskoczyło jego krewnych.
Ubrany w szarą bluzę z kapturem, ciemne szare spodnie i białe buty, Bolden powiedział, że jest zachwycony swoim zwolnieniem w tym momencie, ponieważ może uczestniczyć w uroczystym zakończeniu szkoły przez swojego 21-letniego syna w niedzielę.
Uwolniony mężczyzna powiedział, że nigdy nie stracił nadziei, że pewnego dnia wyjdzie na wolność.
"Przez długi czas nikt się mną nie przejmował" - stwierdził powstrzymując łzy. "Nikomu w sądzie na mnie nie zależało, sądu apelacyjnego to nie obchodziło, adwokata, którego wynajęła moja rodzina także nie".
JT