----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

25 lipca 2019

Udostępnij znajomym:

Przez kilka miesięcy były specjalny prokurator powtarzał na wiele sposobów – w czasie prywatnych rozmów, w swoim publicznym oświadczeniu, w listach do Departamentu Sprawiedliwości - że nie chce zeznawać przed Kongresem, a jeśli to zrobi, jego zeznania nie wniosą niczego nowego. Demokraci byli więc ostrzeżeni i nie powinni mieć do nikogo pretensji, iż środowe przesłuchania w większości okazały się niewypałem. W większości, bo nie można powiedzieć, iż w całości.

„Raport jest moim świadectwem” - mówił już w maju br. Robert Mueller i zapowiadał, że odpowiadając na wszelkie pytania będzie trzymał się treści dokumentu. Podczas prawie siedmiu godzin przesłuchań przed dwiema komisjami okazało się, że słowa dotrzymał.

Były specjalny prokurator uniknął odpowiedzi na większość pytań. Według rachunków NBC News dokładnie 198 razy skorzystał z jakiejś formy uniku podczas przesłuchań, co frustrowało zarówno demokratów jak i republikanów zasiadających w komisjach. Głównie jednak demokratów, dla których przesłuchania te miały być kolejną szansą na zebranie dowodów przeciwko urzędującemu prezydentowi.

Mueller powoływał się w swych wypowiedziach na 448 stronicowy raport, choć czasami sprawiał wrażenie, iż nie pamięta dokładnie, co w nim się znajduje. Odmawiał spekulacji, dyskusji na jakikolwiek temat, wyrażania opinii i nieustannie powtarzał, iż odpowiedź na jakieś pytanie nie leży w jego kompetencjach.

Głównym celem demokratów, niezależnie od tego, czy się do tego przyznawali czy nie, było wydobycie od byłego prokuratora nowych informacji na temat 22 miesięcznego dochodzenia w sprawie domniemanej ingerencji Rosjan w wybory prezydenckie w USA, a tym samym niewłaściwych i niezgodnych z prawem działań prezydenta Trumpa. Taka informacja lub choćby stwierdzenie z ust Muellera rzuciłoby nowe światło na sprawę i pozwoliło im na wznowienie publicznego dyskursu na ten temat, co w nadziei wielu polityków demokratycznych mogłoby doprowadzić do impeachmentu.

Z kolei głównym celem Roberta Muellera, czego raczej nigdy nie ukrywał, było pozostanie apolitycznym prokuratorem i unikanie mieszania się w polityczne rozgrywki międzypartyjne. W dużej mierze udało mu się to osiągnąć.

Już początek przesłuchań był wymowny i stanowił zapowiedź tego, co zdarzyło się później. Przewodniczący Komisji Sprawiedliwości, demokrata Jerrold Nadler, poprosił Muellera o wyjaśnienie decyzji, by nie oskarżać o nic prezydenta i jednocześnie nie uniewinniać go od niczego. Odpowiedź prokuratora pełna prawniczego żargonu nie wniosła niczego nowego do dyskusji, ale nie pozwalała na powtórzenie pytania bez ryzyka ośmieszenia pytającego.

Było jednak kilka istotnych momentów podczas całego dnia przesłuchań, zarówno przed południem w Komisji Sprawiedliwości, jak również po południu, w Komisji Wywiadu. Robert Mueller potwierdził po raz kolejny, że śledztwo prowadzone przez podległą mu komisję nie uniewinniło Donalda Trumpa i doprowadziło do aresztowania, rozpraw i wyroków dla kilku osób z jego bezpośredniego kręgu. Zaprzeczając wielokrotnie powtarzanym słowom prezydenta Mueller oświadczył, iż „Nie jest to polowanie na czarownice”. Dodał później, że rosyjska ingerencja w wybory prezydenckie w 2016 r. „nie była mistyfikacją”.

Adam Schiff, przewodniczący Komisji Wywiadu, zadał prokuratorowi serię pytań stanowiących podsumowanie wniosków z raportu. Udało mu się wydobyć z niego ostrzeżenie przed dalszą ingerencją Rosji i innych krajów w wewnętrzne sprawy USA. Mueller wyraził obawę, iż kolejne komitety wyborcze mogą w przyszłości skorzystać z ofert obcej pomocy.

„Mam nadzieję, że nie jest to nową normą, ale obawiam się, że może być” – stwierdził Robert Mueller wyjątkowo prezentując własną opinię.

Trudno powiedzieć, czego spodziewali się po przesłuchaniach demokraci. Kilka dni wcześniej Schiff i inni, wysocy rangą reprezentanci partii zapowiadali, iż liczą na możliwość przekazania wniosków z raportu szerokiej publiczności, która w większości nie zapoznała się z pisemnym sprawozdaniem komisji.

 

Impeachment

Widać było wyraźnie, iż demokraci są w niektórych momentach powściągliwi w swych pytaniach, zwłaszcza w tematach dotyczących spraw, o których Robert Mueller nie zamierzał rozmawiać. Już wcześniej zapowiedział, iż do pewnych tematów nie zamierza się odnosić. Wśród nich sprawa prokuratora generalnego Williama Barra i sposobu, w jaki odebrał on i przedstawił raport. Temat ten więc w ogóle nie pojawił się.

Kilku członków komisji krążyło wokół tematu impeachmentu, ale zdecydowanej odpowiedzi nie byli w stanie z prokuratora wyciągnąć. Wszyscy jednak wiedzieli, że jest on głównym tematem przesłuchań, nawet jeśli ktoś nie odniósł takiego wrażenia. Dla uważnego obserwatora jasne jest już od dawna, iz Mueller i część Kongresu zgadza się w wielu sprawach, jednak żadna ze stron nie zamierza mówić niczego wprost i brać na siebie odpowiedzialności. Mueller opracował raport, pozostawiając wyciąganie wniosków i działanie innym. Inni chcą wyraźnie usłyszeć, co autor miał na myśli i jak powinni na raport zareagować. Oto środowa próbka wymiany zdań na ten temat:

Veronica Escobar, demokratka z Teksasu, próbowała zmusić Muellera do odpowiedzi na pozornie proste pytanie o coś, co już w przeszłości powiedział.

„Dyrektorze Mueller, na konferencji prasowej 29 maja 2019 r. wyjaśnił pan, cytuję: opinia mówi, że Konstytucja wymaga innego procesu, niż obowiązujący system karny, aby formalnie oskarżyć urzędującego prezydenta o wykroczenia, koniec cytatu” - zaczęła Escobar, po czy zadała konkretne pytanie – „Ten inny niż system karny proces do oskarżania prezydenta o wykroczenia, to impeachment, prawda?

Odpowiedź Muellera: „Nie zamierzam tego komentować”.

Escobar kontynuowała więc: „W swoim raporcie napisał pan również, że nie chciał, tu cytat - uprzedzać konstytucyjnych procesów dotyczących postępowania w przypadku niewłaściwego postępowania prezydenta – koniec cytatu. Innym, niż prawnicy, osobom zgormadzonym na sali, proszę wyjaśnić co miał pan na myśli mówiąc uprzedzać konstytucyjnych procesów?”

„Nie zamierzam tego wyjaśniać” – Mueller ponownie uniknął odpowiedzi na pytanie.

„To stwierdzenie w rzeczywistości pochodzi z pierwszej strony drugiego tomu i w przypisach jest odniesienie do tego. O jakie procesy konstytucyjne chodzi?” – drążyła Escobar.

Tym razem Mueller z kamienną twarzą odpowiedział: „Myślę, że słyszałem przed chwilą, iż wspomniałaś przynajmniej o jednym”.

„Impeachment, prawda?” – naciskała Escobar.

„Nie zamierzam komentować” – powrócił do utartej formuły prokurator.

Wspomniana wymiana zdań była absurdalna. Veronica Escobar prawidłowo wywnioskowała, że Mueller odnosi się do impeachmentu. Mueller wiedział, że Escobar i większość innych zorientowanych w sprawie to wie. W świetle prawa konstytucyjnego nie jest to nawet sprawą kontrowersyjną. Jednak w trosce o zachowanie apolityczności były dyrektor FBI nie zdecydował się na odpowiedź wprost oferując jedynie: myślę, że słyszałem, że wspomniałaś przynajmniej o jednym.

Robert Mueller daje do zrozumienia, że zasady Departamentu Sprawiedliwości nie pozwalają oskarżyć prezydenta i jeśli już, to Kongres musi działać, bo posiada narzędzia niedostępne prokuraturze.

Demokraci zdają sobie z tego sprawę, jednak domagają się od prokuratora pretekstu, choćby krótkiego stwierdzenia, że urzędujący prezydent popełnił wykroczenie lub przestępstwo. Tego nie usłyszą, więc podchody mogą potrwać jeszcze długo.

Dwukrotnie w czasie środowych przesłuchań Robert Mueller stwierdził, iż o ile Departament sprawiedliwości nie może skarżyć urzędującego prezydenta, to może to zrobić po jego ustąpieniu z urzędu. Najpierw stwierdził to odpowiadając na pytania Jerrolda Nadlera, demokraty, a następnie po południu potwierdził w czasie udzielania odpowiedzi na pytania zadawane przez członka Izby Reprezentantów, Kena Bucka, republikanina z Kolorado.

Ken Buck: „Czy można oskarżyć prezydenta o przestępstwo po tym, jak skończy kadencję?”

Robert Mueller: „Tak”.

Ken Buck: „Po tym, jak opuści urząd, można oskarżyć prezydenta Stanów Zjednoczonych o utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości?”

Robert Mueller: „Tak”.

Republikanie kontratakują

Poza tym jednym, przedstawionym powyżej przypadkiem, republikańscy członkowie komisji starali się raczej zdyskredytować raport komisji i jej szefa. O ile demokraci mieli nadzieję na uzyskanie informacji mogących pomóc w przygotowaniu aktu oskarżenia wobec Donalda Trumpa lub chociaż informacji obniżających jego notowania przed zbliżającymi się wyborami, o tyle zadanie republikanów było zgoła przeciwne. Prawie im się to udało.

John Ratcliffe z Teksasu, który przesłuchiwał Muellera na początku dnia, skupił się na treści raportu i fakcie, że pomimo domniemanych przewinień prezydenta, nikt nie zdecydował się na postawienie go w stan oskarżenia. Domagał się wyjaśnienia, co to znaczy, że „raport go nie uniewinnia”. Ratcliffe słusznie zauważył, iż w prawie albo jest się czegoś winnym, albo nie. „Nie niewinny” oznacza winę, a więc oskarżenie, jeśli nie ma oskarżenia, to czy wciąż można mówić o winie?

„Może mi pan dać przykład, inny niż Donalda Trumpa, w którym Departament Sprawiedliwości uznał, iż osoba nie została uniewinniona, ponieważ jego niewinność nie została udowodniona poza wszelką wątpliwość? – naciskał Muellera reprezentant Radcliffe.

„Nie mogę” – odpowiedział prokurator – „Ale mamy do czynienia z wyjątkowymi okolicznościami”.

Ratcliffe miał sporo racji. W końcu obowiązkiem rządu nie jest udowadnianie czyjejś niewinności, ale raczej udowadnianie winy. Zadaniem prokuratury nie jest ogłaszanie czyjejś niewinności, raczej oskarżanie o przestępstwo.

Jak by nie było, demokraci posłużyli się podobnymi argumentami, gdy w 2016 r. ówczesny szef FBI, James Comey, ogłosił na kilka dni przed wyborami, iż Hillary Clinton była „niesłychanie nieostrożna” posługując się rządowymi i prywatnymi kontami pocztowymi, ale nie popełniła żadnego przestępstwa i nie może być pociągnięta do odpowiedzialności. Wówczas taki żargon był dla demokratów nie do przyjęcia, dziś podobny ton wypowiedzi jest przez nich w pełni zrozumiały.

W związku z przewodzeniem w przeszłości FBI Robert Mueller pojawiał się na przesłuchaniach w Kongresie wielokrotnie, składając raporty i odpowiadając na pytania w różnych sprawach. Jednak ostatnie wystąpienie było pierwszym po sześcioletniej przerwie. W opinii znających go polityków, widać było po nim 72 lata, zmęczenie i problemy z koncentracją. Wielokrotnie prosił o powtórzenie pytania, zwłaszcza gdy zadawali je młodsi, szybko mówiący członkowie komisji. Każdy z nich miał 5 minut na rozmowę z prokuratorem, z których część Mueller poświęcał na przeszukiwanie skoroszytów leżących obok, w poszukiwaniu właściwego fragmentu raportu odnoszącego się do pytania.

Były szef FBI, specjalny prokurator Robert Mueller, najbardziej bronił się przed zarzutami o stronniczość, często powtarzanymi przez kolegów z własnej partii republikańskiej.

„Nie sądzę, byś czytał kiedyś dokument, który jest tak dokładny i sprawiedliwy, tak spójny jak raport, który mamy tu przed sobą” - oświadczył w pewnym momencie.

I choć unikał komentarzy dotyczących prezydenta, to wręcz zachęcał członków komisji do zadawania pytań na temat działań Rosji podczas ostatnich wyborów.

„W czasie swej kariery widziałem wiele wyzwań dla naszej demokracji. Wysiłki rosyjskiego rządu, by ingerować w nasze wybory, jest jednym z najpoważniejszych” - powiedział Mueller w swym wstępnym oświadczeniu rozpoczynającym przesłuchania w Kongresie - „Jak już powiedziałem w przeszłości, sprawa ta zasługuje na uwagę każdego Amerykanina”.

Dzielił się wynikami dochodzenia w tej sprawie, ale nawet tu był ostrożny. Kiedy Jackie Speier z Kalifornii zapytała go wprost, jakie wnioski Amerykanie powinni wyciągnąć z raportu na temat Rosji, błysnął elokwencją, ale mimo wszystko nie udało mu się stworzyć jasnego przekazu. Według niego raport jest ostrzeżeniem. Jest również sygnałem dla tych, którzy ponoszą odpowiedzialność na pewnych obszarach, by nie dopuścili do dalszego istnienia problemu, tak jak ma to miejsce od lat.

Bardzo enigmatycznie, jak niemal wszystko, co powiedział w środę Robert Mueller. Uprzedzał przecież, że przesłuchania wniosą niewiele.

Na podst.: theweek, foxness, nbcnews, theatlantic
Rafał Jurak

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor