Do wielu raportów opisujących złe traktowanie nieletnich imigrantów w ośrodkach na granicy w Teksasie, dołączyć należy doniesienia ze stanu Arizona, gdzie pojawiły się zarzuty dotyczące napaści na tle seksualnym czy fizycznych kar za protesty wobec jakości pożywienia, przeludnienia oraz braku dostępu do podstawowych środków czystości. Mimo powtarzających się raportów i przeznaczanych na ten cel dodatkowych funduszy sytuacja nie poprawia się.
16-letni chłopiec z Gwatemali przetrzymywany w ośrodku w Yuma w Arizonie opowiedział pracownikom socjalnym, jak on wraz z innymi zamkniętymi w celi poskarżyli się na smak wody i jedzenia pilnującym ich strażnikom. W ramach odwetu mężczyźni zabrali im cienkie maty służące za materace, w związku z czym wszystkie dzieci musiały spać od tego czasu bezpośrednio na betonie.
15-latka z Hondurasu opisała dużego, brodatego mężczyznę w mundurze oficera granicznego, który wkładał swe dłonie pod jej biustonosz, ściągał majtki i dotykał intymnych części ciała w ramach - podobno – rutynowej kontroli osobistej. Robił to w otoczeniu innych agentów imigracyjnych, z którymi w tym czasie wymieniał wesołe uwagi po angielsku, często śmiejąc się na głos. Dziewczyna nie wie, co mówili mężczyźni, zeznała tylko, że była potwornie zawstydzona całym procesem.
17-latek z Hondurasu opowiedział o krzykach i ordynarnych wyzwiskach rzucanych przez agentów pod adresem dzieci, które za bardzo zbliżyły się do okna. Większość komend kierowanych do nieletnich imigrantów była wykrzykiwana, zwykle z użyciem niecenzuralnych i obraźliwych słów po angielsku i hiszpańsku.
Wcześniejsze raporty kontrolerów z Department of Homeland Security opisywały makabryczne warunki w El Paso oraz Rio Grande Valley w Teksasie, gdzie również znajdują się należące do Border Patrol ośrodki odosobnienia dla nieletnich imigrantów. Od tamtej pory do listy takich miejsc dopisano kilka innych, przygranicznych miast z infrastrukturą CBP.
Brud i smród
Prawnicy odwiedzający te miejsca donosili od jakiegoś czasu, że dzieci i młodzież nie są dopuszczani do prysznica, często przez kilka tygodni, ich ubrania są brudne, często od własnych odchodów, wszędzie panuje smród, pożywienie jest nieadekwatne dla dzieci w tym wieku. Lekarze z kolei zwracali uwagę na szalejące bakterie i wirusy, zwłaszcza grypy w sezonie zimowo-wiosennym.
Elora Mukherjee, dyrektor organizacji Immigrants Rights Clinic przy Columbia Law School, zajmuje się dziećmi po opuszczeniu przez nie ośrodków przygranicznych. Mówi, że widziała młode matki w ubraniach zabrudzonych mlekiem z piersi, a żadne z dzieci nie miało dostępu do mydła czy pasty do zębów.
„Niemal każde, z jakimi rozmawiałam, nie kąpało się od czasu przekroczenia granicy, czasami wiele tygodni wcześniej” – mówi Elora Mukherjee – „Wszędzie czuć potworny zapach, którego źródłem są dzieci – kilku i kilkunastoletnie, które nie miały okazji do kąpieli i założenia czystego ubrania”.
Uraz na całe życie
Strażnicy graniczni ograniczają się głównie do pilnowania zatrzymanych dzieci. Traktują je jak więźniów. Starsze, często same w wieku 7 lub 8 lat, mają nakaz opiekowania się młodszymi, czyli w wieku 2 i 3 lat. Mało kto interesuje się, jak ta opieka wygląda i czy jest wystarczająca.
Pracownicy socjalni i prawnicy potwierdzają, że niemal wszystkie dzieci znajdujące się takich miejscach odosobnienia zostały oddzielone od dorosłych podczas przekraczania granicy – ich rodziców, rodzeństwa, dziadków czy kuzynów.
“Nie wiedzą, gdzie są ich bliscy, co się z nimi stanie” – mówi Elora Mukherjee.
Prawo federalne nakazuje, by zatrzymane na granicy i odseparowane od dorosłych dzieci były oddane pod opiekę Health and Human Services w okresie maksymalnie 72 godzin. Co z tego, skoro w Clint w Teksasie okres ten wynosi często po kilka tygodni.
Lekarze zwracają uwagę, że poza fizycznymi problemami, z którymi muszą radzić sobie nieletni, wynikające z całego procesu i warunków problemy natury psychologicznej pozostaną z nimi na lata, często na całe życie. To wielka trauma dla kilkulatków, czy nawet mających po kilkanaście lat dzieci. Warunki, w jakich przebywają, świadomość zniewolenia i podporządkowania systemowi przypominającemu karne więzienia nie pozostanie bez śladu.
Nie tylko Teksas
Sytuacja opisywana w Yuma w Arizonie wygląda podobnie, z tym że do informacji o urągających warunkach sanitarnych doszły oskarżenia dotyczące wykorzystywania seksualnego i użycia przemocy przez oficerów granicznych.
Prezydent Donald Trump wielokrotnie odrzucał treść raportów opisujących złe warunki, w jakich przetrzymywane są na granicy południowej dzieci, a Kevin McAleenan, mianowany przez niego na stanowisko pełniącego obowiązki sekretarza Departamentu Homeland Security, który jest instytucją nadrzędną wobec Customs and Border Protections, nazwał wcześniej wszelkie informacje tego typu „bezpodstawnymi”.
W oświadczeniu dotyczącym doniesień z Arizony, rzecznik CBP powiedział:
„Urząd ochrony granic traktuje osoby znajdujące się pod jego opieką z godnością i szacunkiem oraz zapewnia kilka sposobów zgłaszania zarzutów dotyczących wszelkich nieprawidłowości... Zarzuty te nie pokrywają się z codzienną praktyką w naszych ośrodkach i przeprowadzone będzie w ich sprawie dochodzenie. Ważne, by pamiętać, iż zarzuty dotyczące napaści seksualnej już są obiektem dochodzenia Inspektora Generalnego z DHS.”
O rozpoczęciu dochodzenia w tej sprawie mówił również Ken Cuccinelli, pełniący obowiązki dyrektora U.S. Citizenship and Immigration Services:
„Każda osoba biorąca udział w napaści seksualnej lub nękaniu fizycznym opisanym w raportach, powinna spodziewać się zwolnienia z pracy, a nie tylko kary dyscyplinarnej”.
Homeland Security od miesięcy alarmowało o przeludnieniu w obiektach przygranicznych, czego efektem było przyznanie przez Kongres dodatkowych $4.5 mld. na ten cel. Za te pieniądze pod koniec czerwca otwarto w Yuma w Arizonie dodatkowy obóz namiotowy, by odciążyć regularne ośrodki odosobnienia w tym mieście. Dodatkowy ośrodek powstał również w Teksasie.
Głód i przemoc
Mimo to z niezależnych raportów wyłoniono ponad 30 przypadków, w których zatrzymani nieletni opisują zdarzenia, które nie mają nic wspólnego z przeludnieniem w ośrodkach. Doszło do nich w okresie od 10 kwietnia do 12 czerwca i opisały je osoby, które już opuściły areszty prowadzone przez służbę graniczną i znalazły się pod opieką DHS i służb socjalnych.
Przede wszystkim wszystkie dzieci zgłaszające w rozmowach z pracownikami socjalnymi różne nieprawidłowości, przetrzymywane były w przygranicznych ośrodkach znacznie dłużej niż przewidziane 72 godziny. W tym czasie odmawiano im przysługującego prawa do rozmowy telefonicznej, nie pozwalano skorzystać z prysznica, kazano spać bezpośrednio na podłodze lub nawet na zewnątrz budynku dając do dyspozycji jedynie kawałek folii termicznej.
Wiele dzieci odczuwało głód przed wyznaczonym na 9 wieczorem obiadem. Niektóre dzieci zasypiały z wycieńczenia przed tą godziną, w związku z czym każdego dnia omijały najważniejszy posiłek i bezustannie odczuwały głód.
Laura Belous, adwokat reprezentująca Florence Immigrant & Refugee Rights Project, organizację służącą pomocą dzieciom imigrującym do USA, powiedziała, że jej grupa była „oburzona i obrzydzona doniesieniami o występujących nadużyciach”, ale niestety, nie była zaskoczona.
„Reprezentowane przez nas dzieci donosiły o złych warunkach i niewłaściwym zachowaniu agentów od dawna” – mówi Belous.
“Mówiły nam, że agenci CBP kopniakami utrzymywali dzieci bez snu, które nie wiedziały, czy jest dzień czy noc, ponieważ świateł w pomieszczeniach tych nigdy nie gaszono. Jedzenia nie podawano, ale rzucano nim w dzieci, jak zwierzętom w klatkach.
Laura Belous przypomina o czymś, o czym agenci CBS najwyraźniej zapomnieli lub po prostu nie mają ochoty pamiętać:
„Wszyscy imigranci zasługują na godne traktowanie i szacunek”
Matt Gaetz, kongresowy reprezentant z Florydy, opowiedział w tym tygodniu o swych kwietniowych odwiedzinach w ośrodku detencyjnym dla nieletnich imigrantów w Yumie – „Stan, w jakim znajdowali się tam ludzie, był najgorszy, jaki kiedykolwiek w życiu miałem okazję zaobserwować”.
Jednocześnie Gaetz dodał, iż agenci Border Patrol i Homeland Security robili co mogli w sytuacji, do jakiej nie byli ani przygotowani, ani przeszkoleni.
Niemal każde dziecko, z jakim po opuszczeniu ośrodka w Yuma rozmawiali pracownicy socjalni, zgłaszało nieodpowiednie warunki do spania.
17-letni uciekinier z Gwatemali musiał spać na zewnątrz, mimo że jego ubranie było mokre po przebyciu rzeki tego dnia, prawdopodobnie Colorado River. Po przeniesieniu go do wnętrza było niewiele lepiej.
„Zgłosił nam, że nie zawsze było miejsce na betonowej posadzce, ponieważ w celi było zbyt wiele osób. Gdy ktoś wstawał, wówczas zwalniało się miejsce do spania dla kogoś innego” – przeczytać można w raporcie opracowanym przez pracownika socjalnego z HHS (Health and Human Services).
Wiele dzieci nie tylko nigdy nie otrzymało materaca lub maty do spania, ale również poduszki czy koca, a jedynie folię termiczną.
Strach
Wiele dzieci opisuje strach, jaki odczuwały przed umundurowanymi urzędnikami granicznymi, ponieważ ci wpadali w złość z byle powodu, czemu dawali wyraz non stop. Były to wyzwiska, głośne i groźne krzyki.
Jedno z kilkuletnich dzieci przez 10 dni – 7 dni powyżej dopuszczalnej prawem granicy 3 dni w takim areszcie – miało na sobie zabrudzoną kałem bieliznę, gdyż ze strachu bało się poprosić o czystą zmianę ubrania.
15-latka z Gwatemali opisała jedzenie jako „obrzydliwe w smaku i zawsze zimne”.
Biały Dom i mianowani na wysokie stanowiska w DHS oraz CBP w dalszym ciągu nie traktują tych doniesień poważnie. Zaczynają to robić politycy obydwu partii w Kongresie. W oświadczeniu dotyczącym nowych zarzutów reprezentant Elijah Cummings napisał:
„Doniesienia te są bardzo niepokojące i muszą zostać w pełni zbadane. Prezydent wielokrotnie odrzucał wszelkie informacje dotyczące problemów w ośrodkach dla migrantów – mimo wielokrotnie potwierdzonych raportów - ale to jego własna polityka przyczyniła się do tego kryzysu humanitarnego i braku odpowiedzialności”.
Winnych zaistniałej sytuacji należy przede wszystkim szukać w Waszyngtonie, ale również w strukturach Health and Human Services w poszczególnych stanach. Departament ten nie jest w stanie znaleźć miejsc dla tych dzieci w jednym z kilkuset ośrodków na terenie całego kraju. Dlatego przetrzymywane są one w nieprzystosowanych do tego pomieszczeniach Border Patrol, gdzie doświadczają opisanych powyżej sytuacji. W żadnym z tych miejsc odosobnienia - ani w Teksasie, ani w Arizonie – nie powinny przebywać dłużej niż 72 godziny. W rzeczywistości spędzają tam często długie tygodnie oczekując, aż HHS znajdzie dla nich miejsce.
Na podst.: nbcnews, theweek, cbs, Wikipedia
opr. Rafał Jurak