O takim scenariuszu mówili aktywiści i dyplomaci, ale dotychczas nie potwierdzali go urzędnicy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na kilkadziesiąt godzin przed wyborami wyłamał się rzecznik prasowy resortu – Łukasz Jasina.
„Na pewno zdarzą się takie komisje, które nie będą tego w stanie zrobić” – przyznaje w rozmowie z @RMF24pl Łukasz Jasina rzecznik MSZ pytany o kwestię policzenia głosów w komisjach poza granicami kraju. „Nie będę przed państwem taił, że się rzeczywiście bardzo o to martwimy, martwimy się o terminy zliczania głosów” – stwierdził i apelował do Polonii o sprawne głosowanie.
Konieczna dymisja
"W związku z nieprawdziwymi informacjami na temat stopnia przygotowania Ministerstwa Spraw Zagranicznych do organizacji wyborów za granicą przekazanymi przez Rzecznika Prasowego MSZ pan Łukasz Jasina został w trybie natychmiastowym odwołany ze stanowiska" - pisze na swojej stronie resort spraw zagranicznych.
"Rzecznik prasowy to saper, a każdego sapera może wysadzić mina. Kończąc obowiązki Rzecznika MSZ - dziękuję wszystkim. Dobranoc i do usłyszenia" – napisał były już rzecznik resortu. Polscy dziennikarze dymisję komentują na portalu X (dawniej Twitter). Wniosek jest jeden – Jasina powiedział za dużo.
MSZ uspokaja
"Choć liczba chętnych do udziału w wyborach parlamentarnych i referendum za granicą w tym roku jest bezprecedensowa, z doświadczeń ubiegłych lat wiemy, że Obwodowe Komisje Wyborcze, posiadając podobne obłożenie jak w przypadku tegorocznych wyborów, były w stanie policzyć wszystkie głosy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest przekonane, że Komisje przyjmą styl pracy, który im to umożliwi" – można przeczytać na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przewodnicząca Państwowej Komisji Wyborczej Magdalena Pietrzak powiedziała, że jeśli chodzi o obwody utworzone za granicą, to "nie ma żadnego obwodu, który przekroczyłby cztery tysiące" zapisanych osób. Jest tylko takich bardziej licznych powyżej trzech tysięcy. Natomiast średnio to jest dwa, dwa i pół tysiąca - podała.
Cała sprawa związana ze słowami Łukasza Jasiny rozgrywa się na mniej niż dobę przed otwarciem lokali wyborczych poza granicami Polski. W Stanach Zjednoczonych Polonia będzie głosowała w sobotę 14 października.
O takim scenariuszu mówiło się od dawna
Komisje krajowe mogą liczyć głosy dwa miesiące, a w przypadku komisji zagranicznych wprowadzono termin 24 godzin. W tym roku rząd znowelizował tzw. przepisy towarzyszące kodeksu wyborczego, które sytuację komplikują. Chodzi o zakaz dzielenia się komisji obwodowej na podgrupy i drugi przepis, który nakazuje przewodniczącemu komisji albo osobie przez niego upoważnionej wzięcie każdej karty do ręki i pokazanie członkom komisji, by każdy z nich mógł kartę obejrzeć i stwierdzić jej prawdziwość/autentyczność. To z kolei krok w kierunku transparentności procesu, ale z drugiej strony znacznie wydłużający czas liczenia głosów. Jeśli komisje nie zdążą tego zrobić w prawnie określonym czasie, to głosowanie w tych obwodach uważa się za niebyłe. Więcej pracy, a tym samym więcej czasu potrzeba także ze względu na towarzyszące w tym roku referendum.
fk