----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

01 czerwca 2017

Udostępnij znajomym:

Chicagowscy policjanci, którzy zostali zwolnieni albo musieli zrezygnować z pracy, głównie z powodów dyscyplinarnych, znajdują pracę w innych departamentach, w tym tych na przedmieściach. Historię kilku z nich opisał dziennik “Chicago Sun-Times”.

Weteran chicagowskiej policji Dwayne Smalarz został oskarżony o kradzież ze sklepu z gadżetami podczas wycieczki z żoną i dziećmi do Universal Studios. Z kolei funkcjonariuszka Alicia Roman została oskarżona o ostrzelanie domu byłego męża. Steven Brandenburger uprowadził spod baru na południowo-zachodnich przedmieściach sportowy samochód.

Wszyscy zostali zwolnieni z pracy w chicagowskiej policji, ale kontynuują karierę zawodową gdzie indziej. Dziś Smalarz jest policjantem w Summit. Roman funkcjonariuszką uczelnianej policji na Loyola University. Brandenburger jest policjantem w Homewood.

Są oni wśród 15 zaprzysiężonych policjantów, którzy - jak wynika z ustaleń "Chicago Sun-Times" - po zwolnieniu z chicagowskiej policji znaleźli pracę w innych departamentach, głównie na przedmieściach.

W większości przypadków nowi pracodawcy wiedzieli, że zatrudniają policjantów, którzy zrezygnowali z departamentu policji w Chicago lub zostali zwolnieni po złamaniu prawa bądź wewnętrznych przepisów. W niektórych przypadkach chodziło tylko o niezachowanie wymagań związanych z utrzymywaniem adresu w Chicago, do czego zobowiązani są policjanci.

Policja w Chicago pomaga innym departamentom udzielając wszelkich informacji, których mogą zażądać podczas sprawdzania przeszłości przyszłych pracowników.

Nowe stanowe prawo, które weszło w życie w 2016 r., ma ułatwiać wydziałom stwierdzenie, czy policjanci mieli problemy w poprzedniej pracy. Funkcjonariusze, którzy zostali zwolnieni z pracy lub zrezygnowali w związku z prowadzonym wobec nich dochodzeniem, muszą teraz ten fakt zgłaszać do stanowej agencji regulującej pracę policji - Illinois Law Enforcement Training and Standards Board.

W bazie danych obecnie jest 27 funkcjonariuszy - poinformowała Cora Beem. "To wspaniałe narzędzie, ale agencje muszą z niego korzystać" - dodała.

Większość z byłych chicagowskich policjantów, która została zwolniona albo zrezygnowała, nie miała poważnych problemów z nowymi departamentami - stwierdził "Chicago Sun-Times”.

Były chicagowski policjant Dewayne Smalarz został oskarżony o pozostawienie swojego samochodu z otwartym oknem podczas burzy i zniszczenie przez wodę znajdującego się wewnątrz laptopa o wartości $2.500. Poza tym miał na swoim koncie 19 formalnych skarg.

W kwietniu 2006 roku Smalarz wraz z rodziną przebywał na wycieczce w Universal Studios w Orlando na Florydzie, kiedy został aresztowany za kradzież gadżetów ze sklepiku. Uniknął oskarżenia po tym, jak zgodził się na pracę społeczną i uczestnictwo w kursie dotyczących impulsywnego zachowania.

Przedstawicielom wewnętrznego wydziału chicagowskiej policji powiedział, że cała sytuacja spowodowana była nieporozumieniem. Komisja rozpatrująca sprawę podjęła decyzję o wyrzuceniu go z pracy w policji w Chicago w 2009 roku.

Kilka miesięcy później Smalarz został zatrudniony na pół etatu w departamencie policji w Summit, a poza tym pozwał miasto Chicago, aby odzyskać pracę. Sprawę przegrał. Teraz ma cały etat w policji w Summit i zarabia ponad $68,000 rocznie.

36-letnia funkcjonariuszka chicagowskiej policji, Alicia Roman, córka policjanta, 1 marca 2006 r. popadła w konflikt ze swoim mężem, z którym się rozstawała, i wystrzeliła kilka strzałów w ścianę w domu, gdzie mieszkał, w dzielnicy Scottsdale na południowym-zachodzie miasta. Mężczyzna złożył skargę miesiąc później. Relacjonował, że Roman powiedziała mu po otwarciu ognia: "Przepraszam, przepraszam, nie chciałam cię skrzywdzić, po prostu chciałam cię przestraszyć. Nikomu nie mów.... bo zostanę zwolniona".

Roman nie przyznała się oddania strzałów, ale w ścianie znaleziono pięć nabojów, a detektywi ustalili, że zostały wystrzelone z jej pistoletu.

Straciła pracę i została aresztowana za napaść i wyrządzone szkody przeciwko mieniu, chociaż nie doszło do rozprawy sądowej - wynika z dochodzenia "Chicago Sun-Times". Dwa lata później Roman rozpoczęła pracę w uczelnianej policji na Loyola University.

"Została zatrudniona przede mną" - mówi Tom Murray, szef policji Loyola - "Jest dobrym pracownikiem. To wszystko, co mogę ci powiedzieć”.

Dziennik "Chicago Sun-Times" opisuje także historię Davida Staszaka. W czerwcu 2006 roku, po sześciu tygodniach od rozpoczęcia pracy w departamencie chicagowskiej policji, został oskarżony o jazdę w stanie nietrzeźwym (DUI) po tym, jak po służbie wjechał samochodem w słup w Joliet. Staszak nie powiedział o tym swoim szefom, którzy kilka miesięcy później dowiedzieli się o zdarzeniu i zwolnili go.

Został zatrudniony w niepełnym wymiarze pracy w Palos Park. "Był bardzo szczery z nami" - powiedział Joe Miller, szef policji w Palos Park. "Najwyraźniej popełnił błąd", ale dobrze dla nas pracował. Nigdy nie mieliśmy z nim żadnych problemów".

Zdaniem Millera czasami ludziom, szczególnie młodym, zdarzają się "niewiarygodnie głupie decyzje", ale powinno im się dać szansę. 35-letni Staszak jest teraz funkcjonariuszem oddziału K-9 w Orland Park i rocznie zarabia ponad $90,000. Tamtejszy komendant, Tim McCarthy mówi, że jest dobrym policjantem i "w większości przypadków ludzie zasługują na drugą szansę".

"Zdecydowali się zatrudnić mnie i powiedzieli mi: to twoja szansa. Nie zmarnuj jej" - powiedział Staszak w rozmowie udzielonej "Chicago Sun-Times". 

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor