----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

22 sierpnia 2023

Udostępnij znajomym:

Dwa tygodnie po najbardziej śmiercionośnym pożarze w USA od ponad stulecia, który przetoczył się przez społeczność Maui, władze twierdzą, że los ponad 800 osób pozostaje nieznany – to ogromna liczba, która stanowi wyzwanie dla urzędników próbujących ustalić, ilu z nich zginęło, a ilu udało się dotrzeć w bezpieczne miejsce, ale się nie zameldowało.

Podobna sytuacja miała miejsce po pożarze w 2018 roku, w którym zniszczone zostało miasto Paradise w Kalifornii i zginęło 85 osób. Władze powiatu Buttle ostatecznie opublikowały w lokalnej gazecie listę zaginionych, a działanie to pomogło zlokalizować dziesiątki osób, które przeżyły, ale zostały uznane za zaginione. W ciągu miesiąca lista spadła z 1 300 nazwisk do zaledwie kilkunastu.

Władze Maui zdecydowały się jednak nie publikować podobnej listy, ponieważ nie jest jasne, czy przepisy dotyczące prywatności na to pozwalają, powiedział Adam Weintraub, rzecznik Hawajskiej Agencji Zarządzania Kryzysowego.

„Imiona i nazwiska ani żadne informacje dotyczące zaginionych osób w tym momencie nie zostaną opublikowane ani udostępnione publicznie” – oznajmił rzecznik powiatu Maui.

Do poniedziałku oficjalnie potwierdzono śmierć 115 osób.

Istnieją rozbieżności dotyczące liczby zaginionych. Gubernator Hawajów, Josh Green poinformował w niedzielę w programie CBS News, że niewyjaśniony jest los ponad 1 000 osób. Jednak burmistrz Maui Richard Bissen twierdzi, że chodzi o 850 osób, a podczas poniedziałkowej wizyty Joe Bidena w tym regionie, doradczyni Białego Domu ds. bezpieczeństwa wewnętrznego, Liz Sherwood-Randal, określiła tę liczbę na 500-800.

Amerykański Czerwony Krzyż oświadczył, że generuje własną listę – niezależną od informacji organów ścigania – zaginionych osób, na podstawie próśb kierowanych do centrum telefonicznego oraz informacji zebranych przez zespoły terenowe, powiedział rzecznik Daniel Parra. Organizacja zawarła także umowę o udostępnianiu danych z agencjami rządowymi na poziomie federalnym, stanowym i lokalnym, aby pomóc w koordynacji działań.

Aby odnaleźć zaginione osoby, organizacja sprawdza między innymi nazwiska z listami rejestracyjnymi schronisk, dzwoni do szpitali i przeczesuje między innymi media społecznościowe – powiedział Parra. Po zlokalizowaniu danej osoby organizacja udostępnia jej status osobie poszukującej informacji na jej temat – za zgodą tej osoby – i zamyka sprawę w swoim systemie.

Tego typu działania społeczne będą miały kluczowe znaczenie, ponieważ identyfikacja szczątków ludzkich po pożarach i potwierdzenie, czy osoby zaginione w rzeczywistości nie żyją, mogą być żmudnym i długotrwałym procesem. Eksperci ds. pożarów twierdzą, że możliwe jest, iż niektóre ciała zostały skremowane podczas pożaru, co oznacza, że mogą nie pozostać żadne kości, które można byłoby zidentyfikować za pomocą testów DNA.

jm

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor