Setki protestujących zgromadziły się w środę rano przed siedzibą firmy McDonald's w Oak Brook na południowo-zachodnich przedmieściach, walcząc o podniesienie stawki minimalnej do 15 dolarów na godzinę.
Był to pokojowy protest i nikogo nie aresztowano, ale doszło do kilku incydentów, kiedy wydawało się, że protestujący zamierzają przełamać policyjne bariery i wejść na prywatny teren.
Maszerujący wykrzykiwali hasła: "Tak wygląda demokracja" domagając się godnych wynagrodzeń i praw związkowych.
Adriana Alvarez, zatrudniona w McDonald's w Cicero powiedziała, że pracuje w firmie już od sześciu lat. Chciałaby móc się utrzymać, wykarmić i ubrać swojego syna bez konieczności korzystania z pomocy społecznej.
"Pracuję blisko 40 godzin i nie zarabiam na tyle, aby samodzielnie utrzymać dziecko. Nie powinnam być zmuszona do korzystania z rządowej pomocy" - powiedziała.
Protest odbył się na zewnątrz budynku, w którym trwało zgromadzenie akcjonariuszy. Pracownicy chcieli przesłać komunikat władzom firmy tuż przed wejściem do jej siedziby.
"Jesteśmy tutaj, aby pokazać akcjonariuszom i władzom firmy, że walczymy o stawkę 15 dolarów i nie przestaniemy, dopóki tego nie osiągniemy. Walczymy też o prawa związkowe" - powiedział Revend W.J. Rideout, organizator akcji "Fight for $15".
Nie wiadomo, czy protest został zauważony. Nikt z akcjonariuszy nie wyszedł, aby porozmawiać z protestującymi. Policja z Oak Brook odgrodziła teren taśmą i barierką, aby uniemożliwić demonstrantom wejście na teren firmy.
McDonald's nie zareagował na środowy wiec, ale w oświadczeniu dla stacji ABC7 poinformował, że w zeszłym roku podniósł płace swoich pracowników o dolara powyżej lokalnej stawki minimalnej i zaoferował zatrudnionym osobom możliwość otrzymania bezpłatnych kursów do ukończenia szkoły średniej i finansowe wsparcie nauki w collegach.
Powiat Cook będzie w lipcu podnosić minimalne wynagrodzenie, ale jest wiele miasteczek, które wycofały się z udziału w planie wprowadzania podwyżek płacy minimalnej.
Monitor