Styczeń coraz bliżej, a wraz z nim możliwość legalnego kupna marihuany w Illinois. Zielona gorączka nawiązuje do tej daty i spodziewanego, wielkiego zainteresowania produktami z dodatkiem konopi.
Choć wszystkie licencje na sprzedaż jeszcze nie zostały przyznane i w związku z tym wciąż nie znamy pełnej listy punktów dystrybucji, w wielu rejonach naszego stanu trwają gorączkowe przygotowania przed 1 stycznia 2020.
W różnych firmach produkowane są cukierki, lizaki, ciasteczka i inne produkty spożywcze z dodatkiem marihuany. Na wysyłkę, poukładane w pudelkach, czekają tony zebranych pąków, które trafią do części spośród 13 milionów mieszkańców Illinois. Tak jest między innymi w Cresco Labs w środkowej części naszego stanu, który jest jednym z największych producentów i dostawców marihuany oraz pochodnych jej produktów w Illinois.
„Chcieliśmy nabrać praktyki i doświadczenia z produktami” – mówi Stephanie Gorecki z Cresco Labs, która pracuje tam dopiero od 5 miesięcy.
Jest w firmie dyrektorem nowego działu nauki o żywieniu i zajmuje się składnikiem, z którym nie myślała, że będzie kiedykolwiek pracować.
„Wszystko odbywa się bardzo szybko w ramach przygotowań” – mówi Gorecki.
Firma Cresco Labs produkuje aż 25% całej sprzedawanej w Illinois medycznej marihuany i ma swą siedzibę w miejscowości Joliet.
“Kiedy pracowaliśmy nad nową linią żelków Mindy, szukaliśmy odpowiednich ziarenek cukru do dekoracji. Chodziło o zrobienie czegoś, co będzie przyciągało wzrok i zachęcało do spróbowania” – wspomina Stephanie Gorecki z Cresco.
Firma ma 5 lat i wciąż się rozrasta, co świadczy o rosnącym popycie na produkty z marihuany.
„W okresie 5 lat dołożyliśmy 100,000 stóp kwadratowych powierzchni” – mówi inny pracownik firmy - „Właśnie przechodzimy z produkcji dla 80 tysięcy pacjentów w Illinois do 13 milionów mieszkańców i 100 milionów turystów, z których część to potencjalni klienci”.
Podobne przygotowania trwają w innych miejscach. Władze Illinois spodziewają się, że z okolicznych stanów, gdzie jest ona niedostępna, przybywać będą setki tysięcy osób zainteresowanych kupnem marihuany i produktów pochodnych. Może się okazać, że określenie „zielona gorączka” będzie adekwatne do tego, co wydarzy się po 1 stycznia.
RJ