Wzrosła ilość raportów dotyczących niewielkich czarnych ptaków z charakterystycznym czerwonym paskiem na skrzydłach, które niespodziewanie atakują przechodniów.
Ornitolog Josh Engel wyjaśnia, że ptaki atakują, ponieważ chronią gniazda, które w tej chwili wypełnione są młodymi. "Są bardzo terytorialne" - mówi Engel "i atakują prawie wszystko, co wydaje im się groźne, od innych ptaków, po nieszczęsnych przechodniów". Jedna z osób regularnie biegająca po Grant Parku została zaatakowana co najmniej pięć razy w ciągu roku i powiedziała lokalnej stacji CBS, że jeden z ptaków nawet zaplątał się jej we włosy. A 60-letnia mieszkanka Chicago właśnie pozywa szpital w Chicago, że nie ostrzegł przechodniów o "wściekłych" ptakach, które zaatakowały i przewróciły ją na jego terenie.
Ptaki te mogą występować wszędzie tam, gdzie rośnie wysoka trawa lub krewy. Ale jedna z mieszkanek miasta obwinia właściciela nieruchomości za to, że występują one i atakują na jego terenie.
60-letnia Judy Graves twierdzi, że dwa lata temu szła po ścieżce przy szpitalu Elmhurst, kiedy zaatakowały ją czarne ptaki, powodując upadek i cierpienie z powodu odniesionych niesprecyzowanych, ale poważnych obrażeń.
Twierdzi, że szpital wiedział, że na jego terenie znajdują się agresywne ptaki, ale nie zrobił nic, aby zablokować ścieżkę czy umieścić na niej znaki ostrzegawcze. Kobieta żąda $50,000 odszkodowania plus zwrotu kosztów sądowych.
Graves i jej adwokat odmówili komentarza w tej sprawie. Ale eksperci twierdzą, że sprawa może być uznana za dotyczącą dzikich zwierząt, tzw. "ferae naturae", które nie są własnością nikogo.
"Ogólną zasadą jest to, że nie jesteś odpowiedzialny za dzikie zwierzęta" - powiedział David Favre, profesor prawa własności i związanego ze zwierzętami na Michigan State University. "Możesz być pociągnięty do odpowiedzialności, kiedy zrobiłeś coś, co mogło zwiększyć ryzyko ataku dzikiego zwierzęcia, a nie ostrzegłeś w tej sprawie opinii publicznej".
W podobnych sprawach rzadko zapadają wyroki skazujące. Mieszkaniec Florydy w latach 80-tych pozwał stan po ugryzieniu przez aligatora na terenie kampusu University of Florida, ale sąd orzekł, że ponieważ uniwersytet nie był odpowiedzialny za wprowadzenie zwierząt na jego teren, nie ponosił odpowiedzialności za odniesione urazy w wyniku ich ataku.
Sądy również nie przychyliły się do oskarżeń dotyczących zaniedbań w sprawie parku przyczep, gdzie najemcy zostali pogryzieni przez mrówki ogniowe, ani kolejki, której pracownik został ukąszony przez przenoszącego wirusa Zachodniego Nilu komara.
Ale były też wyjątki. Sąd w Nowym Jorku w 2014 roku odmówił odrzucenia pozwu przeciwko Club Med, wniesionego przez mężczyznę, który został ugryziony przez barakudę w oznaczonym jako bezpieczne miejscu do pływania. Według wyroku sądu ośrodek wiedział, że na jego terenie znajdowały się drapieżne ryby. Później w tej sprawie została zawarta ugoda.
Chicagowskie czarne ptaki nie znajdują się w tej samej kategorii zagrożeń, co aligatory i barakudy, ale mogą być groźne w okresie lęgowym, przypadającym na późną wiosnę i początek lata.
Josh Engel, ornitolog z Field Museum, powiedział, że w momencie, kiedy samice trzymają się swoich gniazd, samce są bardzo terytorialne i skłonne do ataku na intruzów, których uważają za zagrożenie, od wron i jastrzębi, po przechodniów, biegaczy czy rowerzystów.
"Robią to, aby wyeliminować zagrożenie i są w tym całkiem skuteczne" - powiedział. "Ptaki te zwykle nie dotykają ludzi, ale 'nurkują' w ich stronę, dopóki ludzie nie odejdą. Nadal jest to niepokojące doświadczenie i może wzbudzać strach w momencie takiego ataku".
Kristin Samuels z Arlington Heights powiedziała, że jej 3-letnia córka bardzo się przestraszyła, gdy podczas spaceru w parku w Rolling Meadows pod koniec maja, nagle zaatakował ją ptak, który wyleciał z krzaka. "Wróciliśmy do tego parku, ale oczywiście staramy się nie zbliżać do tego krzaka. Mój syn jest bardzo ciekawski i chciał sprawdzić to miejsce, ale nie chcę doświadczyć kolejnego ataku".
Pozew złożony przez Judy Graves stwierdza, że w czerwcu 2015 roku szła zamyślona po chodniku przy szpitalu, kiedy nagle zaatakowały ją czarne ptaki z czerwonym paskiem. Kobieta upadła i zraniła się, doświadczając "bólu, dyskomfortu i fizycznego upośledzenia", z których niektóre stały się trwałe.
Graves twierdzi, że szpital jest odpowiedzialny za tę sytuację, ponieważ zaprojektował teren wokół budynku, z dużą ilością wysokich traw i krzewów, w sposób, który zachęcał do zakładania gniazd i zamieszkania dzikich zwierząt, zwłaszcza ptaków.
Pozew sugeruje, że stworzenie komfortowych warunków dla tych ptaków sprawiło, że szpital de facto jest właścicielem tych zwierząt, a tym samym stał się odpowiedzialny za ich działania, na mocy ustawy o kontroli zwierząt.
Richard Epstein, z Uniersity of Chicago Law School powiedział, że Graves będzie ciężko wygrać tę sprawę. Dodał, że ptaki i ich gniazda są chronione przez ustawę o ochronie ptaków migrujących, która zakazuje właścicielom nieruchomości ich przenoszenia, a krajobraz jest traktowany jako dobro publiczne.
"Co oni mają zrobić? Pozbyć się krajobrazu?" - powiedział. "Szpital powinien jej odpowiedzieć: musisz pozwać czarne ptaki, w innym przypadku, nie możesz pozywać nas".
Rzecznik szpitala, Keith Hartenberger, odmówił komentarza w sprawie złożonego pozwu, ale wyjaśnił, że szpital dowiedział się o ptakach w dniu, kiedy Graves twierdzi, że została zaatakowana. Natychmiast umieszczono barykady i znaki informujące o istnieniu zagrożenia, które utrzymywane są tam podczas okresu chowu i gniazdowania ptaków.
Monitor