----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

22 lutego 2017

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

By udowodnić swoją lojalność kilku rannych z Des Plaines, na północno-zachodnich przedmieściach, zadeklarowało badanie wariografem. Test wykrywaczem kłamstw zaproponowali po przecieku poufnych informacji do lokalnej prasy.

Burmistrz Des Plaines zawetował jednak ustawę w sprawie przyznania środków na badania wariografem. Kilku radnych to nie zniechęca i zapowiedziało, że są w stanie zapłacić za takie badanie z własnej kieszeni.

"Zrobię ten test, aby pokazać, że to nie ja. Uważam, że wszyscy chcemy się dowiedzieć, kto to zrobił" – powiedział radny Dick Sayad. "Wiele osób chce o tym zapomnieć. Przestępstwo zostało jednak popełnione i chcemy dowiedzieć się, jaka jest prawda" – zaznaczył.  

Zamieszanie zaczęło się w czerwcu, kiedy burmistrz Matt Bogusz zaproponował, by osoby na wybieralnych stanowiskach wypełniały specjalną formę dotyczącą etyki, by w ten sposób uchronić miasto przed pozwami. Taki środek był rekomendowany w raporcie po wewnętrznej kontroli przeprowadzonej w związku z pozwem złożonym przeciwko miastu Des Plaines z udziałem radnego Jamesa Brookmana.

Dzień po tym, jak burmistrz przedstawił swoją propozycję, cała sprawa została opisana przez wydawany na przedmieściach dziennik "Daily Herald". James Brookman domagał się wypłaty odszkodowania w związku z obrażeniami ciała, jakich doznał podczas pełnienia przez służby w departamencie straży pożarnej w tym mieście. Sprawę załatwiono ugodą zawartą w 2009 roku.

Informacje te miały być dostępne tylko dla członków Rady Miasta. Redakcja "Daily Herald" ujawniła, że źródłem wszystkich informacji był pracownik miasta. W związku z tym niektórzy radni zażądali przeprowadzenia dochodzenia, ale zarówno biuro prokurator powiatu Cook, jak i inspektora generalnego Illinois, odmówiły wszczęcia postępowania.

Radni przegłosowali więc ustawę w sprawie zatrudnienia za $30,000 firmy Hillard Heintze w celu wyjaśnienia sprawy przecieków. Agencja wkrótce zażądała kolejnych $10,000 na przeprowadzenie badania wariografem.

Pięciu z ośmiu radnych zagłosowało za wyasygnowaniem pieniędzy. Ustawę Rady Miasta zawetował burmistrz Matthew Bogusz.

W odpowiedzi na weto burmistrza pięciu radnych zapowiedziało dobrowolne poddanie się badaniom wykrywaczem kłamstw i zapłacenie za nie z własnych kieszeni. Badanie wariografem kosztowałoby ich $200.

W kwietniu zostaną przeprowadzone wybory czterech radnych oraz burmistrza Des Plaines. Radny Brookman, który uważał, że sprawa jest związana z rozgrywkami politycznymi, wycofał się wyścigu o urząd burmistrza.

"Moim zdaniem to nigdy nie miało nic wspólnego z polityką" – stwierdził Malcolm Chester, który jest jednym z radnych domagających się badań wariografem.

"Śledztwa źródeł przecieków nie dziwią w Waszyngtonie, ale są stosunkowo rzadkie na szczeblu stanowym czy samorządowym" – uważa Lucy Dalglish, dziekan Philip Merrill College of Journalism na University of Maryland.

Prawo federalne jasno precyzuje, jakiego rodzaju informacji nie wolno ujawniać do publikacji. Stany i samorządy raczej nie mają takich zakazów.

Ale nawet na poziomie federalnym bardzo trudno jest znaleźć odpowiedzialnych za przeciek poufnych informacji. Nigdy nie ma pewność, że źródłem ich ujawnienia były osoby na najwyższym szczeblu władzy.

Zdaniem Lucy Dalglish śledztwa w takich sprawach są jednak konieczne, bo dzięki temu, ktoś może pomyśleć trzy lub cztery razy zanim ujawni tajne dokumenty".

Jak się okazuje, badanie urzędników wykrywaczem kłamstw jest na świecie praktykowane. Władze Moskwy ostatnio zdecydowały, że test na wariografie jest obowiązkową częścią programu zapobiegania korupcji. Szczególną uwagę poświęca się badaniu tych osób, które pracują w dziale zakupów. W tym roku w Moskwie badanie będzie musiało przejeść 1,600 urzędników.

Zwany potocznie wykrywaczem kłamstw, wariograf (inaczej poligraf) rejestruje jednocześnie różne sygnały fizjologiczne organizmu ludzkiego za pomocą czujników umieszczonych na ciele badanego .Czujniki zakłada się na dwa niesąsiadujące palce dłoni (przeważnie lewej), na klatkę piersiową, na przeponę oraz na przedramię. Parametry po odpowiedziach są prezentowane na ekranie monitora. Analizator natężenia stresu dokonuje pomiarów na podstawie emisji ludzkiego głosu.

W internecie roi się od porad, jak oszukać wariograf, na przykład, by w czasie badania myśleć o czymś innym, gdy zadawane są pytania. Zdaniem ekspertów są osoby, które radzą sobie z wykrywaczem kłamstw, to jednak ludzie ze specjalnym przygotowaniem, często ze służb specjalnych. 

JT

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor