Wraz z pierwszymi dniami prawdziwie letniej pogody, w tym tygodniu na jeziorze Michigan doszło do kilku nieszczęśliwych wypadków.
We wtorek po godz.7.00 wieczorem specjalne jednostki wodne straży pożarnej przeprowadziły akcję ratowniczą przy przystani Montrose po wezwaniu do dwóch tonących mężczyzn. 23-latek w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie zmarł. Jego kolega zdołał sam dopłynąć do brzegu.
23-latek był drugą osobą, która zginęła we wtorek w wodach jeziora Michigan. Wcześniej tego dnia w dzielnicy Rogers Park utopiła się 13-latka. Wyłowiono ją około 45 minut po tym, jak wpadła do wody, a następnie przewieziono do szpitala, gdzie stwierdzono jej zgon. 13-latka miała poślizgnąć się na nabrzeżu. Wszystko wydarzyło się około 10 przed południem.
Świadkiem zdarzenia był 59-letni Brad Gibbs, który wskoczył do wody, ale nie mógł odnaleźć dziewczynki. Jak mówił – woda była spokojna, ale zimna, co mogło spowodować szok termiczny. Służby ratunkowe były na miejscu w ciągu czterech minut. Poszukiwania trwały 45 minut. Wyłowiona dziewczyna znajdowała się w stanie krytycznym. W szpitalu zmarła.
Strażacy apelują o rozwagę. Alarmując, że temperatura wody w jeziorze Michigan obecnie ma nieco ponad 50 stopni F., a przy temperaturze powietrza, która w upalny dzień może przekraczać 80 st. F bardzo szybko dochodzi do szoku termicznego w wodzie. "Nawet doświadczeni pływacy mogą mieć problemy w takich warunkach" - ostrzega Ron Dornicker z płetwonurek w wodnych jednostkach chicagowskiej straży pożarnej.
JT